Przedstawiciele kanadyjskiego rządu przyjechali na szczyt G7 z postulatami o zwiększeniu dostępności aborcji, antykoncepcji i edukacji seksualnej. Jak podaje serwis devex.com, w końcowej deklaracji zabrakło tych postulatów ze względu na zakulisową interwencję Stanów Zjednoczonych.
Swój rząd, premier Justin Trudeau określa mianem „feministycznego”. Jako gospodarz tegorocznego szczytu G7, po raz pierwszy w historii powołał Radę Doradczą ds. Równości Płci, która wdrożyła dyskusję na temat wprowadzania ideologii gender pod oficjalne obrady.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednym z postulatów Rady było wprowadzenia powszechnej aborcji jako niezbywalnego prawa kobiety. Jego wprowadzenie przedstawiano jako roztoczenie dodatkowej opieki zdrowotnej. W ramach wytycznych postulatu, rządy byłyby zobligowane do przeznaczenia środków na promocję i finansowanie zabijania nienarodzonych.
Podczas obrad starano się przeforsować proaborcyjną agendę w niezwykle agresywny sposób. Zaproszono 60 feministek, które swoim „świadectwem” starały się przekonać do słuszności zabijania nienarodzonych dzieci i do pozytywnych skutków aborcji. Jednym z członków rady była Melinda Gates, żona słynnego multimiliardera, od lat promująca za pomocą swojej fundacji aborcję, eutanazję, antykoncepcję i plany depopulacyjne.
W ostatecznej wersji dokumentu zabrakło jednak jakichkolwiek wzmianek o „prawach do reprodukcji”. A zdaniem dziennikarzy portalu devex.com „za złagodzenie języka oficjalnego dokumentu odpowiedzialna jest delegacja Stanów Zjednoczonych”.
Źródło: lifesitenews.com / devex.com
PR