„O naszą europejskość trzeba walczyć” – uważa Olgierd Łukaszewicz, który postanowił część swojej energii przerzucić z aktorstwa na aktywność społeczną. Aktorowi nie podoba się sceptycyzm wobec UE, w Kościele dopatruje się zacofania i upatruje pięknej przyszłości w „otwartej Europie”.
Aktor w szerokiej rozmowie z „Polityką” piętnuje przejawy unijnego sceptycyzmu i przestrzega przez straszeniem Polaków złą UE i przekonywaniem, że trzeba wybierać między Unią a Polską. Zły przykład idzie od polityków – tu krytyka dotknęła prezydenta RP za mówienie o unijnym zaborze – i odbija się echem „w rozmowach między ludźmi, w taksówce, w kolejce, w kościele”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Ostatnio widziałem taką scenkę – ksiądz odbiera kartkę od wiernego podczas modlitw intencjonalnych i odczytuje: Abyśmy się uwolnili od Brukseli! A wierni odpowiadają chórem: Dopomóż nam Panie!” – opowiada aktor, żaląc się na polski eurosceptyzm.
Łukaszewicz zupełnie nie przejmuje się np. całym szeregiem unijnych regulacji, które nakładają na kraje członkowskie obowiązek wprowadzania regulacji niemających wiele wspólnego z praworządnością, a wypływających z ideologii. Promocja homoseksualizmu, rozwiązłości czy aborcji… To najzwyczajniej się… „dzieje”. Samo z siebie?
„Dziś mam żal do księży, że obarczają Unię winą za przemiany życia obyczajowego. To nie Unia. To się po prostu dzieje. Żadnym różańcem nie odgrodzimy Polski od wpływu świata. Przecież te przemiany nawet za komuny przenikały przez żelazną kurtynę – dżinsy, jazz, kultura dzieci kwiatów. Adresat kościelnych pretensji jest fałszywy” – mówi Olgierd Łukaszewicz.
Prowadząca rozmowę Joanna Podgórska dość wzniośle traktuje prounijną misję Łukaszewicza, mówiąc o podróżach aktora po kraju jako o „peregrynacji”. Aktor zaś wyjaśnia, że jej celem jest „tworzenie klubów Obywateli UE”, na wzór i w kontrze do Klubów „Gazety Polskiej”.
Na koniec rozmowy Łukaszewicz przyznaje, że ma już 71 lat i dość się „nagrał”, a „jest coś ważniejszego, co przekracza horyzonty mojego życia”. „Nasi przodkowie przed wielu wiekami zafundowali nam Polskę jako spichlerz Europy i głęboko się pomylili, zabraniając chłopom uciekać do miast, hamując ich rozwój. To poskutkowało naszym ogromnym zacofaniem cywilizacyjnym. Na tym przykładzie widać, że dziś podjęte decyzje zaważą na tym, jak będzie żyło wiele pokoleń po nas. A ja mam wnuki. I ja im nie życzę zacofanego kraju. Życzę im otwartej Europy” – mówi.
Źródło „Polityka”
MA