25 października 2019

Prezydent Morales zostaje. Boliwijski „kapitalizm państwowy” będzie kontynuowany

(Joel Alvarez (Joels86) [CC BY 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by/3.0)])

W środę boliwijska opozycja ogłosiła wielki strajk w związku ze spornymi wynikami wyborów, zgodnie z którymi socjalista i były plantator kokainy Evo Morales pozostał na czwartą kadencję jako prezydent kraju. Sprzeciw wobec wyników wyborów Morales uznaje za „prawicowy zamach stanu”. 

 

W rozmowie z dziennikarzami lider Boliwii zapowiedział, że podejmie środki w celu „obrony demokracji”. Najdłużej utrzymujący się przy władzy przywódca Ameryki Łacińskiej – który wypowiedział wojnę polityce kolonizacyjnej, nacjonalizując główne zakłady i ustanawiając z powrotem kontrolę państwa nad zasobami naturalnymi po rządach neoliberalnych – zgodnie z wynikami wyborów pozostanie prezydentem do 2025 r. Opozycja uważa, że doszło do oszustwa w liczeniu głosów. – Trwa zamach stanu. Chcę, żeby mieszkańcy Boliwii to wiedzieli. Do tej pory pokornie znosiliśmy to, by uniknąć przemocy i nie przystąpiliśmy do konfrontacji – oznajmił Morales w swoich pierwszych publicznych uwagach od czasu wyborów w środę, odnosząc się do strajku i gwałtownych protestów antyrządowych, które wybuchły po elekcji.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Częściowe wyniki opublikowane w niedzielę wieczorem sugerowały, iż zmierzy się w drugiej turze ze swoim głównym rywalem, neoliberałem Carlosem Mesą. Ale sytuacja zmieniła się dramatycznie w poniedziałek po tym, jak komisja wyborcza opublikowała nowe wyniki, które praktycznie dały zwycięstwo Moralesowi. Opozycja twierdzi, że doszło do oszustwa wyborczego i wszczęła zamieszki. Zwolennicy Mesy mieli podpalić lokale wyborcze w Sucre i Potosi. Do starć doszło między innymi w La Paz. Obserwatorzy z Organizacji Państw Amerykańskich podkreślili, że oni również „dostrzegli drastyczną i trudną do wyjaśnienia zmianę” w trendzie początkowych wyników wyborów. Według danych z wczesnych godzin w środę, po przeliczeniu ponad 95 procent głosów, Morales miał 46,4 procent poparcia, a Mesa – 37 procent. 10-punktowa przewaga jest wystarczająca, by uniknąć drugiej tury wyborów.

 

Przedstawiciele organizacji społeczeństwa obywatelskiego z sześciu regionów Boliwii poparli wezwanie do przedłużenia strajku pierwotnie zaplanowanego na wtorek w największym mieście kraju Santa Cruz. Strajk generalny rozpoczął się we wtorek o północy i „będzie trwał, dopóki demokracja i wola obywateli nie zostaną uszanowane” – podały organizacje.

 

Tymczasem CONALCAM, federacja grup sprzyjających Moralesowi wezwała swoich członków do obrony oficjalnych wyników. – Wychodzimy na ulice i drogi, by zdecydowanie bronić demokracji i głosów Boliwijczyków – powiedział szef głównego związku, Juan Carlos Guarachi po spotkaniu z Moralesem. We wtorek – w obawie przed brakami paliwa – na stacjach benzynowych zrobiły się długie kolejki. Pracownicy służby zdrowia, strajkujący praktycznie od miesiąca, wyszli na ulice, by demonstrować przed siedzibą władz wyborczych.

 

Mesa, który pełnił funkcję prezydenta w latach 2001-2005, oskarżył Moralesa o zmowę z Sądem Wyborczym, fałszując wyniki, by uniknąć II tury głosowania. Zaniepokojenie wyraziły m.in.: Hiszpania, Argentyna, Brazylia, Kolumbia, UE i USA. Tymczasem Meksyk i Wenezuela pogratulowały zwycięstwa Moralesowi. W 2017 r. lider Boliwii wystarał się o zezwolenie Trybunału Konstytucyjnego na ubieganie się na kolejną kadencję, pomimo niekorzystnego wyniku referendum z 2016 r., w którym obywatele odmówili mu tego prawa. Były rolnik i przywódca lewicowej organizacji związkowej przewodził bogatemu w zasoby krajowi Ameryki Łacińskiej przez ostatnie 13 lat, chociaż jego popularność spadła wśród zarzutów o „korupcję i autorytaryzm”. Jako lider Partii Ruchu na rzecz Socjalizmu Morales objął władzę w 2006 r. Przekonuje, że czasy jego rządów przyniosły ponad dekadę stabilności gospodarczej i znacznej industrializacji kraju. Udało mu się wzmocnić pozycję i „godność” rdzennej ludności Boliwii.

 

Antonio Costas, jeden z członków sześcioosobowego zespołu wyborczego koordynującego głosowanie, ustąpił we wtorek w proteście przeciwko wstrzymaniu liczenia głosów. Na środowym spotkaniu przedstawiciele państw OAS zalecili organizację II tury, nawet jeśli Morales osiągnie 10-punktową przewagę.

 

Konstytucja a czwarta kadencja

Zgodnie z konstytucją Boliwii dozwolona jest tylko jedna reelekcja. Tymczasem Morales mógł ubiegać się na czwartą kadencję dzięki interpretacji ustanowionej przez boliwijski Trybunał Konstytucyjny – wyjaśnia Enrique Barrios z boliwijskiej firmy prawniczej Guevara i Gutierrez. Podczas wyborów w 2014 r. Morales nie był w stanie kandydować ponownie, ponieważ odbył już dwie kadencje po elekcji w 2006 i 2010 r. Zamiast tego Trybunał orzekł, że był prezydentem tylko od 2009 r., uzasadniając, że wprowadzono nową konstytucję, a on nie został wybrany na II kadencję zgodnie z zasadami nowej ustawy zasadniczej.

 

W 2016 r. rząd zaproponował referendum, w którym pytano obywateli, czy godzą się na przedłużenie kadencji Moralesa. Mimo, że wynik głosowania był niekorzystny dla byłego hodowcy kokainy, „Trybunał postanowił zinterpretować artykuł 23 Amerykańskiej Konwencji o prawach człowieka i stwierdził, że artykuł 168 krajowej konstytucji [klauzula zezwalająca na dwie kadencje] ogranicza prawa polityczne kandydata” – wyjaśnił Barrios. W rezultacie Morales był w stanie ubiegać się o wybór po raz czwarty z rzędu.

 

Boliwia posiada znaczne zasoby gazu ziemnego, który eksportuje głównie do Brazylii i Argentyny. W lipcu Morales odwiedził Moskwę i zawarł 20-letnią umowę na produkcję gazu ziemnego o wartości 2,2 mln m3 / d z rosyjską firmą Acron. YPFB i Acron wspólnie utworzą spółkę joint venture. Ponadto YPFB zawarła umowę z Gazpromem w celu eksploatacji gazu, zlokalizowanego w departamencie Chuquisaca. Potwierdzono realizację inwestycji o wartości 1,1 mld USD, która do 2028 r. wyprodukuje około 12 mln m3/d gazu ziemnego. Władze Boliwii oświadczyły, że pomoże to państwu wygenerować 4,8 mld USD. Dotychczas głównymi odbiorcami tego surowca były Brazylia i Argentyna.  Brazylia zamierza stopniowo zwiększać produkcję z własnych złóż, YPFB jednak skutecznie wzmacnia pozycję w spółkach zależnych od Brazylijczyków. Innym potencjalnym zagrożeniem dla eksportu boliwijskiego gazu są argentyńskie rezerwy gazu łupkowego – pola Vaca Muerta, które uważane są za jedne z największych na świecie.

 

Analitycy uważają, że jeśli nawet Moralesowi uda się utrzymać kolejną kadencję, prawdopodobnie będzie rządził w oparciu o najsłabszy mandat do tej pory i bez zdecydowanej większości, jaką dotychczas cieszył się w Kongresie. – Nie sądzę, że będzie w stanie dokończyć swoją kadencję. Nie dlatego, że ludzie staną przeciwko niemu, ale dlatego, że będzie mu trudno rządzić  – przekonywał w rozmowie z Agencją Reutera Yerko Ilijic, boliwijski analityk polityczny. Ilijic dodał, że spodziewa się, iż protesty antyrządowe w końcu zanikną.

 

Jeszcze w czwartek szef grupy emerytowanych boliwijskich oficerów wojskowych Mario Alberto Almeida wzywał siły zbrojne do obrony konstytucji. Jednak minister Juan Ramon Quintana skrytykował Almeidę i jego stronników, związanych z dawnymi dyktaturami, zapewniając, że wojsko będzie lojalne wobec rządu Moralesa.

 

Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro wezwał do międzynarodowej solidarności z Boliwią w obliczu „zamachu stanu” przeciwko jej prezydentowi, który właśnie wygrał reelekcję. – Podnieśmy flagi solidarności i zmobilizujmy się przeciwko zamachowi stanu w Boliwii i Ameryce Łacińskiej, przeciwko faszyzmowi wyrażonemu w tej chwili – apelował Maduro.

 

Wojna ze skutkami kolonizacji

Kiedy Morales został wybrany na prezydenta w 2006 roku, Boliwia była najbiedniejszym krajem w Ameryce Łacińskiej. Jego rząd wyznaczył sobie zadanie radykalnej redukcji biedy. Morales wypowiedział wojnę neoliberalizmowi, który – jak przekonywał – utrzymywał Boliwię w stanie niedorozwoju i stagnacji gospodarczej. W latach 2006–2017  – wg oficjalnych statystyk – rząd Moralesa obniżył wskaźnik ubóstwa z 48,1 proc. do 24,7 proc. poprzez realizację „nowego modelu rozwoju”, który polega na aktywnej interwencji państwa w gospodarkę i uprzemysławianiu kraju. O ile w 2006 r. przeznaczono na inwestycje 14,3 proc. PKB, o tyle 9 lat później było to już 21,4 proc.

 

Gospodarka boliwijska rosła w ostatniej dekadzie w tempie prawie 5 proc. PKB, nieco tracąc w ostatnich latach. Zelektryfikowano kraj, zbudowano nowe drogi, rozbudowano służbę zdrowia. Młodych medyków kształcą kubańscy koledzy. Podjęto walkę z analfabetyzmem. Jednocześnie – szerząc „postęp” – liberalizuje się prawo aborcyjne.

 

Wzrost inwestycji, który spowodował rozwój gospodarczy Boliwii i zmniejszenie ubóstwa, był możliwy wskutek nacjonalizacji strategicznych sektorów gospodarki, jak i finansowaniu Banku Centralnego, koordynującemu z rządem bezpośrednie inwestycje. W ciągu pierwszych ośmiu lat sprawowania władzy przez ekipę Moralesa „przychody rządowe z węglowodorów wzrosły prawie siedmiokrotnie z 731 mln USD do 4,95 mld USD”.

 

W ramach planu dywersyfikacji gospodarki i zmniejszania zależności od eksportu surowców i paliw kopalnych, boliwijskie władze postawiły na nowe  gałęzie przemysłu, sporo inwestując w samochody elektryczne, akumulatory (Boliwia posiada ogromne zasoby litu) i OZE. Morales chce wyeliminować ubóstwo i osiągnąć suwerenność żywnościową do 2025 r.

 

Rząd USA – pomimo oskarżeń o „imperializm” i próby pozbycia się Moralesa  – zapewnia, że wciąż utrzymuje bardzo dobre relacje z Boliwią. Stany Zjednoczone nawiązały stosunki dyplomatyczne z tym krajem już w 1849 r., po uzyskaniu przez Boliwię niepodległości od Hiszpanii. W ostatnich latach decyzje rządu dotyczące wydalenia ambasadora USA i amerykańskiego przedstawicielstwa agencji współpracy na rzecz rozwoju USAiD pogorszyły dwustronne stosunki. „Pomimo tych wyzwań – czytamy na stronie Departamentu Stanu – Stany Zjednoczone utrzymują silne i pełne szacunku relacje z Boliwijczykami, z którymi współpracujemy w celu wspierania inicjatyw przedsiębiorczych, kulturalnych i edukacyjnych”.

 

Boliwia jest trzecim co do wielkości producentem kokainy na świecie. Amerykanie domagają się, by rząd lepiej kontrolował nielegalny przepływ narkotyków. USA eksportują do Boliwii: maszyny, samoloty, pojazdy oraz instrumenty optyczne i medyczne. Importują z kolei cynę, kamienie szlachetne, rudy, zboża oraz owoce i orzechy.

 

Boliwia jest „zasadniczo otwarta na bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Ustawa o promocji inwestycji przyjęta w 2014 r. gwarantuje równe traktowanie firm krajowych i zagranicznych, ale stanowi, że inwestycje publiczne mają pierwszeństwo przed inwestycjami prywatnymi (zarówno krajowymi, jak i zagranicznymi) oraz że rząd Boliwii określi, które sektory wymagają inwestycji prywatnych” – informuje amerykański Departament Stanu.

 

Rząd boliwijski znacjonalizował wiele firm sprywatyzowanych wcześniej w latach 90., a w czerwcu 2012 r. wypowiedział dwustronną umowę inwestycyjną z USA. Morales prowadzi swoją wielką rewolucję, walcząc z pozostałościami kolonializmu i promując „postęp” w postaci liberalizacji „praw kobiet” i uprzywilejowania ludu tubylczego oraz promowania „szacunku dla Matki Ziemi”.

 

Przywódca Boliwii komentując zmiany, jakie zaszły za jego rządów stwierdził: – Jesteśmy rdzenną krwią Matki Ziemi. Do tej pory w Boliwii rządziło kilka rodzin posiadających całą władzę polityczną i gospodarczą. Nienawidzą, poniżają, marginalizują większość rdzennej ludności (…) Po 525 latach kolonizacji my, rdzenna ludność, jesteśmy częścią budowy nowego państwa pluralistycznego i mamy pełny udział w międzynarodowych organizacjach politycznych i forach. Boliwia chętnie korzysta z pomocy nie tylko kubańskich, czy wenezuelskich kolegów, ale także chińskich komunistów.

 

Waszyngton dążył do stworzenia podziałów w ruchach społecznych i rdzennych, które stanowią bazę wsparcia dla pierwszego rządu kierowanego przez rdzennych mieszkańców kraju. W tym celu USAID przelała co najmniej 85 milionów dolarów dla organizacji pozarządowych w bogatszym obszarze Santa Cruz, na wschodnich nizinach. Wkrótce te wschodnie regiony wszczęły bunt, domagając się referendum w sprawie autonomii. Bunt został stłumiony. Celem separatystów było podzielenie Boliwii na dwie odrębne republiki: biedniejszą, rządzoną przez rdzenną większość i znacznie bogatszą, prowadzoną przez potomków europejskich na obszarze, gdzie swoje siedziby mają międzynarodowe korporacje gazowe i duży agrobiznes. Morales w 2012 r. wydalił ambasadora USA Goldberga za jego ingerencję w politykę kraju.

 

Socjalistyczny polityk jest gorącym zwolennikiem porozumienia klimatycznego. Wezwał kraje bogate do wypłacenia odszkodowania krajom biedniejszym, które cierpią z powodu „zmian klimatu”. Ostrzega przed nadchodzącym „holokaustem klimatycznym”, który zniszczy część Afryki i wiele narodów wyspiarskich. Wezwał do ustanowienia międzynarodowego trybunału sprawiedliwości klimatycznej w celu ścigania krajów za „zbrodnie klimatyczne”.

 

W 2016 r. zainaugurował wojskową „antyimperialistyczną szkołę komandosów”, mówiąc: „Chcemy budować myślenie antykolonialne i antykapitalistyczne za pomocą tej szkoły, która wiąże siły zbrojne z ruchami społecznymi i przeciwdziała wpływowi szkół amerykańskich, zawsze postrzegających tubylców jako wewnętrznych wrogów”.

 

Rady Moralesa dla lewicy

Morales stwierdził też, że „odwrót lewicy w Ameryce Łacińskiej wynika z niezdolności postępowych rządów do stawienia czoła wojnie medialnej i braku politycznej indoktrynacji młodzieży,” by przyjęła ona „nowy system wartości”.

 

„Financial Times” komentując kilkunastoletnie rządy Moralesa, etnicznego Aymara – jedna z głównych grup etnicznych Boliwii, która stanowi około dwie trzecie jej 11-milionowej populacji – przyznał, że prowadzi „sprytną politykę”.

 

Jako pierwszy rdzenny prezydent kraju tradycyjnie rządzonego przez członków niewielkiej grupy białych obywateli lub większej mniejszości boliwijskiej Mestiz o korzeniach europejskich, wykorzystał poparcie biedoty, by dostać się do władzy. Ale, co ciekawe, poparcia nie stracił w przeciwieństwie do innych członków „różowej fali” lewicowych rządów Ameryki Łacińskiej, gdzie złe zarządzanie gospodarcze, podważyło wiele wcześniejszych „socjalistycznych zdobyczy”. „Boliwia – zdaniem „FT” – prowadziła rozważną politykę makroekonomiczną przez większą część prezydentury Moralesa. Jego rząd jest bardziej biegły niż większość w regionie w zarządzaniu nieoczekiwanymi zmianami”.

 

„Kapitalizm państwowy”, polegający na renacjonalizacji zasobów i pobudzania konsumpcji wewnętrznej, jak na razie sprawdził się w najuboższym kraju Ameryki Południowej. Silny wzrost gospodarczy spowodował spadek ekstremalnych wskaźników ubóstwa z 38 proc. od czasu objęcia urzędu przez Moralesa w 2006 r. do 15 proc. w 2018 r., podczas gdy ubóstwo spadło prawie o połowę z 60 proc. do 34 proc. według oficjalnych danych Międzyamerykańskiego Banku Rozwoju. W tym samym okresie PKB na mieszkańca wzrosło z 1000 USD do ponad 3600 USD, przyczyniając się do zwiększenia obrotu w supermarketach i restauracjach o ponad 900 procent, zgodnie z danymi ministerstwa finansów. Z socjalistami chętnie współpracuje finansjera. Narasta zadłużenie kraju.

 

Opozycja zarzuca Moralesowi monopolizację środków masowego przekazu, podporzadkowanie sędziów i liczne  skandale korupcyjne, wywoływane przez członków jego partii.

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram