31 października 2017

Świętość i jej wrogowie

(Źródło: pixabay.com)

Gdy szef sztabu Białego Domu skrytykował desakralizację współczesnego świata, lewicowe media wszczęły prawdziwe larum. Tymczasem postawił on po prostu trafną diagnozę sytuacji. Niestety problem desakralizacji dotarł także do Polski. Nawet majestat śmierci staje się obiektem działalności komercyjnej, a nawet okultystycznych praktyk.

 

Gdy dorastałem wiele rzeczy w naszym kraju uznawano za święte – powiedział szef sztabu Białego Domu generał John Kelly na spotkaniu z dziennikarzami 19 października. – Kobiety były święte i traktowane z wielkim szacunkiem. To, jak widzimy już nie jest prawdą. Za święte uznawaliśmy także życie i jego godność. To także już minęło. Również religia, jak się wydaje odeszła do lamusa – dodał Amerykanin.  

Wesprzyj nas już teraz!

 

Słowa te spotkały się z negatywną reakcją liberalnych mediów. Nie brakowało prób wykpienia słów szefa sztabu Białego Domu. To zaś prowadzi to do smutnego wniosku: generał miał w znacznym stopniu rację. W dzisiejszej debacie politycznej nic nie jest święte. Nie ma nic, czego liberałowie nie mogliby upolitycznić.

 

John Horvat II na łamach portalu tfp.org zastanawia się nad przyczynami tej sytuacji. Z czego wynika owa niechęć do sacrum? Zdaniem publicysty jedną z jej istotnych przyczyn jest jego „dyskryminacyjny” charakter.

 

Egalitaryzm kontra świętość

„Świętość zawsze wiązała się z elementem ekskluzywności” – zauważa publicysta. „W węższym sensie, sacrum to wszystko, co zostało poświęcone lub oddzielone na wyłączną służbę Bogu. Jednak w szerszym sensie, można to stosować do wszystkiego, co zasługuje na cześć i szacunek. Sacrum przywołuje poczucie tajemnicy i trwogi, gdyż wskazuje na coś ponad i poza osobą szukającą zrozumienia go” – dodaje. 

 

Odrzucenie sakralności wiąże się z odrzuceniem wyższości. Współcześni ludzie uważają bowiem składanie dowodów uznania dla czyjejś ponadprzeciętności za coś nieetycznego. Dlatego też „w społeczeństwie, które utraciło poczucie świętości nikt się nie wyróżnia, nikt nie otrzymuje nagród, a nieuporządkowane skłonności nie muszą już być trzymane w ryzach. Wszyscy muszą być równi, bez względu na koszty. Brakuje miejsca (…) dla żadnych przywilejów. Niczego nie wolno nikomu odmawiać. Wszystko musi stać dostępne dla każdego”.

 

Pseudo-racjonalizm i kult normalności

Kolejną przeszkodą dla koncepcji świętości jest jej powiązanie z tajemniczością. Tymczasem tajemnica nie podlega ściśle naukowemu uzasadnieniu. Dlatego też Oświecenie wypowiedziało jej wojnę i dążyło do zastąpienia jej rozumem i empiryczną obserwacją. Swoje uczynił także przemysłowy kapitalizm. Wszak jak zauważył Karol Marks, dążył on do sprofanowania wszystkiego, co święte. Autor „Kapitału” nie uważał jednak tej cechy kapitalizmu za negatywną. Wręcz przeciwnie.

 

Trzecia, po odrzuceniu wyższości i tajemnicy, przyczyna współczesnej desakralizacji to kult zwyczajności. W dzisiejszych czasach bowiem pragnienie komfortu związane z własną normalnością przewyższa szlachetność właściwą bohaterstwu. Odrzucenie sacrum prowadzi jednak często do sakralizacji zwykłych rzeczy, takich jak sport, rozrywka, konsumpcja, a nawet – o zgrozo – niektóre grzechy.  

 

Chrystus Król                                

Jak jednak zauważa John Horvat II, ostateczną przyczyną odrzucenia świętości jest odrzucenie przekonania o konieczności poświęcenia pewnych rzeczy czy osób na wyłączną służbę Bożą. To pośrednie zanegowanie panowania Chrystusa Króla. „Gdy bluźni się przeciw Bogu i Jego Błogosławionej Matce, tak jak to dzieje się współcześnie, to nie powinno szokować, że ludzie źle traktują innych” – podkreśla publicysta. „Jeśli ludzie szydzą z Boga i Jego prawa, nie dziwi, że ze strefy publicznej wygnana zostaje również, a społeczeństwo wpada w niewyobrażalną przepaść. (Wtedy) Nic nie będzie bezpieczne. Nic nie będzie stabilne. Nic nie będzie święte” – konkluduje John Horvat II.

 

Desakralizacja a sprawa polska

Na pierwszy rzut oka Polak mógłby skwitować uwagi amerykańskiego publicysty z poczuciem wyższości. Czyż około 90 procent Polaków to nie katolicy? Czyż nasz kraj nie stanowi ostoi wiary i rodziny, odległej od zdemoralizowanego Zachodu? 

 

Niech jednak przemówią liczby. Według sondażu CBOS opublikowanego w 2017 roku źródłem sensu życia dla Polaków jest rodzina (53 procent), zdrowie (38 procent), dzieci i wnuki (14 procent). Na kolejnych miejscach znajdują się praca (9 procent), bogactwo i własne mieszkanie (8 procent). Ponadto 8 procent z nas do wartości nadających życiu sens zalicza przyjaźń, porządek, sprawiedliwość i spokój. Zaraz, zaraz, a co z wiarą i zbawieniem? Otóż 5 procent Polaków – tylko co dwudziesty z nas – widzi w nich źródło sensu życia.

 

Co zaś z patriotyzmem? Dobro ojczyzny decyduje o sensie życia 2 procent Polaków. Trudno zatem upatrywać w nim źródła świętości dla przedstawicieli naszego narodu. Czyż jednak nie jest pocieszające, że tak wysoki odsetek Polaków ceni sobie rodzinę? Niestety i z tym różnie bywa. Wszak w polskich miastach rozwodem kończy się 44 procent małżeństw, z kolei na wsi –22,7 procent.  

 

Co gorsza obowiązuje u nas tak zwany kompromis aborcyjny, kosztujący życie około tysiąca dzieci rocznie, często z powodów eugenicznych. Życie nienarodzonych składa się na ołtarzu wygody czy płytkiego utylitaryzmu. Wszystko to w majestacie wciąż obowiązującego prawa. Choć zatem Polacy widzą sens życia w rodzinie, to nader często nie chodzi tu o rodzinę wierną prawu moralnemu.

 

Częściej upatrujemy więc sensu życia w zdrowiu, mieszkaniu, bogactwie czy spokoju, niż w wierze i ojczyźnie. Wydaje się więc, że także w Polsce można mówić o wspomnianej przez Johna Horvata II sakralizacji rzeczy zwykłych i codziennych, spychających na plan dalszy rzeczywiste sacrum. Niebłahy to problem. Wstrzymując się od osądzania subiektywnej odpowiedzialności, zauważmy, że mowa tu o obiektywnym złamaniu I Przykazania. Przed prawdziwym Bogiem stawiamy sobie bożki, w nich upatrujemy sensu i im ufamy.

 

Spychanie Stwórcy na margines w naszych sądach o życiu widzimy w przestrzeni publicznej:  wulgarne reklamy, bluźniercze spektakle, antykatolicka sztuka. Wszechobecny handel w niedzielę symbolizuje oddanie się w niewolę mamony i uniemożliwianie pracownikom zgodnego z wiarą i tradycją spędzenia świętego dnia.

 

Ową desakralizację dostrzegamy szczególnie w okresie zbliżania się świąt. Przed uroczystością Wszystkich Świętych witryny sklepów i cukierni roją się od „halloweenowych” towarów. W tych pogańskich zabawach uczestniczą coraz młodsze dzieci. W październiku uaktywniają się media, promując okultystyczne Halloween. Niekiedy nie stronią one od promocji jawnego zła. Negacja prawdziwego sacrum prowadzi najpierw do niemal całkowitej sekularyzacji i odarcia życia z wzniosłości i piękna. Następnie zaś do zastępowania sacrum przez pseudo-sacrum i anty-sacrum.

 

Marcin Jendrzejczak

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie