29 sierpnia 2012

Prawda nie boi się śmierci

(Caravaggio, Ścięcie Jana Chrzciciela. Repr. Wikimedia Commons)

Szczerość świętego Jana Chrzciciela wobec Heroda stanowi doskonały przykład postawy chrześcijan, którzy niezależnie od czasów gotowi są zaryzykować wszystko w obronie prawdy.

 

O nikim innym Jezus nigdy nie powiedział tego, co o Janie Chrzcicielu. Zaprawdę, powiadam wam: między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela (Mt 11, 11). Wersetów bezpośrednio się doń odnoszących jest w Nowym Testamencie blisko sto osiemdziesiąt, w ikonostasach bizantyjskich świątyń jego postać maluje się tuż obok Chrystusa Pantokratora, naprzeciw Matki Bożej. W sztuce renesansu znajdziemy przedstawienia, na których obok Madonny trzymającej Jezusa widać również małego Jana Chrzciciela.

Wesprzyj nas już teraz!

Święty Jan Chrzciciel to Prodromos, czyli poprzednik Pański – ten, który miał przygotować drogę dla Pana. Ewangelia mówi o jego głębokiej pokorze i wskazuje, że doskonale znał on tajemnicę Chrystusa. Karty Ewangelii, na których zachowały się szczegóły jego śmierci, na zawsze pozostaną przykładem świadczenia o prawdzie.

 

Otworzył drogę Panu


Misja Jana została całkowicie związana z Jezusem i Jan doskonale to odczytał: Potrzeba, by On wzrastał, a ja żebym się umniejszał (J 3, 30). Był silny, rozumny, bezinteresowny, wolny od jakiejkolwiek relacji, która mogłaby go uzależniać, i całkowicie oddany powierzonemu posłannictwu. Swoją osobą nie przysłonił Mistrza, a jego uczniowie stali się uczniami Jezusa.

Jan doświadczyłby gorzkiego zawodu, gdyby ludzie zostali przy nim. Stąd też, by nie dopuścić do sytuacji, w której ktoś wziąłby go za Chrystusa, niestrudzenie powtarzał: Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem (Mt 3, 11).

 

Przekazał Jezusowi pierwszych uczniów


Nazajutrz Jan znowu stał w tym miejscu wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: Oto Baranek Boży. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem (…) i tego dnia pozostali u Niego. (…) Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra (J 1, 35-40). Wystarczyło jedno słowo Chrzciciela, by jego uczniowie poszli za Jezusem. Proste, zwięzłe i tajemnicze słowa Jana zapoczątkowały „łańcuch” powołań – od Jana do Andrzeja i od Andrzeja do Piotra – i jednoczesne wycofanie się Jana Chrzciciela przy braku jakiejkolwiek zazdrości z jego strony, za to z ogromną radością, którą odczuwa prawdziwy przyjaciel Oblubieńca na widok dołączającej doń oblubienicy.

 

Nie znał kompromisów


Jan był wybitnym kaznodzieją – jego przepowiadanie skupiało się wokół centralnej idei, w myśl której nawrócenie bezwzględnie łączy się z pokutą, sama zaś pokuta nie może ograniczyć się do obrzędu, słów czy zewnętrznych gestów. Pokuta wymaga konkretnych działań. Jan wymienia tu uczynki miłosierdzia, miłości względem bliźniego i sprawiedliwości.

Duchowość proponowana przez Jana Chrzciciela nie polega na porzuceniu własnych obowiązków czy oderwaniu się od świata. Wręcz przeciwnie, polega na właściwym wypełnianiu należnych obowiązków, a zmiana postępowania wpisuje się w rzeczywistość nowego chrztu Jezusowego, który łączyć się będzie z darem Ducha Świętego.

Przepowiadanie Jana było niebywale przejrzyste, wolne od jakichkolwiek niejasności i stawiające wymagania. Nie stawiał on hipotez, nie przedstawiał opinii, nie lansował modnych treści i nie uprawiał oderwanej od rzeczywistości kazuistyki, lecz nazywając rzeczy po imieniu i nie kryjąc konsekwencji wynikających z braku pokuty, odpowiadał bezpośrednio wymogom życia w Duchu. Janowe przepowiadanie miało wymiar głęboko pedagogiczny – słuchający go natychmiast pojmowali, że muszą „coś zrobić”. Dobra Nowina wymaga nawrócenia się i podjęcia konkretnego działania.

 

Głoszenie prawdy przypłacił życiem


Tetrarcha Herod karcony z powodu Herodiady, żony swego brata, i z powodu wszystkich złych czynów, które popełnił (…), zamknął Jana w więzieniu (Łk 3, 19-20). Jan miał odwagę otwarcie rozmawiać z człowiekiem dzierżącym władzę, do tego pozbawionym skrupułów. Nigdy nie mówił mu niczego, co sprzyjałoby fałszywemu uspokojeniu jego sumienia, lecz przeciwnie, napominał kierującego się zmysłowością Heroda: Nie wolno ci mieć żony twego brata (Mk 6, 18), na co ten kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu (Mk 6, 17). Najprawdopodobniej też relacjonował Herodiadzie swe rozmowy z Janem – tłumaczyłoby to jej nienawiść względem proroka.

A Jan, choć uwięziony i zakuty w kajdany, pozostawał całkowicie wolny, w pełni odzwierciedlając głębię Jezusowej nauki: Prawda was wyzwoli.

Jan Chrzciciel całym swym życiem głosił prawdę i za jej głoszenie poniósł śmierć. A ponieważ całe jego życie naznaczone było samotnością i ciszą, śmierć również znalazł w odosobnieniu. Bóg – zapowiedziawszy, że posłannictwo Jana Chrzciciela będzie głosem wołającego na pustyni – zechciał, by jego ostatnim świadectwem było męczeństwo poniesione bez słowa.


Kardynał Jorge Medina Estévez


Artykuł ukazał się w 20. numerze dwumiesięcznika „Polonia Christiana”



Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 515 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram