20 kwietnia 2015

Pozwijmy szefa FBI za oczernianie Polski!

(Wojciech Krynski / FORUM )

Oczernianie Polski oskarżeniami o współpracę z Niemcami przy dokonaniu ludobójstwa na Żydach wkroczyło w nowy etap. Niemal co kilka miesięcy jakaś gazeta, lub ważny urzędnik państwowy obcego kraju zarzuca nam współudział w zbrodniach II wojny światowej. Pora wytoczyć wojnę takim obyczajom. Przebrała się miarka.


Nie ma sensu ponowne przypominanie historycznych faktów, bo każdy, kto choć odrobinę zna historię, zdaje sobie sprawę, że wypowiedziane kilka dni temu i przedrukowane przez „The Washington Post” słowa dyrektora FBI, Jamesa Comey’a oskarżające Polaków o mordowanie – wraz z Niemcami – Żydów, to wierutna bzdura. Nie dlatego z podniesioną głową mówimy, że w 1939 roku stawiliśmy opór III Rzeszy, a przez kolejne pięć lat mozolnie budowaliśmy jedyne w swoim rodzaju państwo podziemne, by teraz wysłuchiwać lub czytać kłamstwa o współudziale Polski w niemieckiej machinie zbrodni.

Wesprzyj nas już teraz!

Być może wielu zaskakuje, jak często w ustach zagranicznych polityków czy dziennikarzy pojawiają się tego rodzaju obrzydliwe oskarżenia. Przecież upominaliśmy niedawno samego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Baracka Obamę, że ten obraził nas, mówiąc o „polskich obozach śmierci” podczas uroczystości przyznania pośmiertnego odznaczenia Medalem Wolności Jana Karskiego. Upominaliśmy, owszem, ale warto zdać sobie sprawę, że słowa Obamy – i wiele innych, podobnych wypowiedzi – nie były zwykłą pomyłką. To efekty ciężkiej niegdyś pracy zachodnioniemieckich służb kontrwywiadowczych, tworzonych przez zwerbowanych przez Amerykanów narodowych socjalistów.

Termin „polskie obozy śmierci” rozpropagowała bowiem Agencja 114, czyli swoisty filtr, przez który wchłaniano nazistów do tzw. Organizacji Gehlena – służby utworzonej przez Stany Zjednoczone dla inwigilacji sowieckich agentów w zachodniej strefie okupacyjnej. Jej główny twórca – Reinhardt Gehlen był wysokiej rangi niemieckim wojskowym, który dostawszy się do amerykańskiej niewoli rychło przekonał członków administracji prezydenta Trumana, iż posiada pożyteczną wiedzę na temat potencjału militarnego i wywiadowczego ZRSR. Reinhardt wciągał do współpracy z utworzoną służbą wywiadowczą narodowo-socjalistycznych zbrodniarzy, a szalenie istotną rolę w owej rekrutacji odgrywała właśnie Agencja 114. Dowodzący nią Alfred Benzinger pod koniec lat 50. wpadł na pomysł, by zdjąć z Niemiec odium zbrodniarzy, co miało pomóc rozkręcić zachodnioniemiecką gospodarkę, a konkretnie – eksport. Niemieckie produkty były bowiem bojkotowane na zagranicznych rynkach.

Wielką akcję propagandową, przypisującą Polakom odpowiedzialność za powstanie i działalność obozów zagłady, prowadzono z konsekwencją przez wiele lat. Jej autorami byli właśnie gestapowcy i członkowie SS!

Termin „polskie obozy śmierci” stał się z czasem bardzo wygodny. W ten sposób bowiem wina za zbrodnie II wojny światowej przesuwana jest na kraj, który – z perspektywy mocarstw takich jak Stanu Zjednoczone – ma nieporównanie mniejsze znaczenie niż Niemcy. Poza tym łatwo jest się z takich słów wytłumaczyć – przecież sformułowanie „polskie obozy” określa ich geograficzne umiejscowienie. Tyle, że jakoś nie mówi się chociażby o „francuskich obozach”, a przecież w kraju nad Sekwaną Niemcy zainstalowali wiele kombinatów masowej śmierci, podobnych do tych, które funkcjonowały w Polsce.

„New York Times”, „New York Daily News”, „ABC News”, „CBS News”, „The Guardian”, niemieckie gazety, a w końcu Barack Obama i Comey… wiele szanowanych na świecie mediów i polityków mówi o „polskich obozach śmierci”. Dotąd Warszawa, owszem, protestowała przeciwko temu, ale kontentowała się jedynie niemrawymi przeprosinami. Rozkręconej przeciwko Polsce machiny propagandowej nie powstrzyma zdawkowa informacja, że Obama napisał jakiś list do prezydenta Komorowskiego, bez względu na to, jak ten drugi ucieszyłby się korespondencją z „najbardziej wpływowym politykiem świata”. Pora pójść na prawdziwą bitwę o pamięć i wytaczać procesy politykom i tytułom prasowym oskarżającym Polskę o współsprawstwo w holokauście. Może to być nierzadko trudna walka, ale – jeśli uda się wynająć sprawnych adwokatów – z pewnością wygrana. Kolejne zwycięstwa będą stanowiły swoiste memento dla świata polityki i mediów, by jego socjeta dwa razy zastanowiła się, nim poruszy temat obozów zagłady.

Wielki wysiłek, by wymazać Francję z mapy hitlerowskich kolaborantów podjął przed laty de Gaulle. Cel polityczny osiągnął, dowodząc, że Francuzi byli ofiarami Wehrmachtu, choć przecież wszyscy doskonale wiemy o istnieniu państwa Vichy i działalności tabunów kolaborantów. Polska bitwa o pamięć będzie znacznie prostsza, wszak od początku do końca wojny byliśmy zdecydowanymi wrogami Niemiec. Czas więc zakasać rękawy i wytaczać procesy. Jako pierwszego na sądową salę warto zaciągnąć szefa FBI. Pytanie tylko, czy polskie władze, piejące niedawno z zachwytu nad sukcesem przypisującego Polakom odpowiedzialność za współsprawstwo za mordy w czasie II wojny światowej filmem „Ida”, będą miały na tyle odwagi, by podjąć rękawicę rzuconą nam niegdyś przez postnazistowską propagandę Niemiec, a ostatnio prze Camey’a? Można wątpić. Oby niesłusznie.

 

Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie