W sobotę ma odbyć się „Nabożeństwo Ekumeniczne przed Marszem Równości w Poznaniu”. W modlitwie wezmą udział „duchowni” Reformowanego Kościoła Katolickiego w Polsce, Ewangelickiego Kościoła Niemiec i Kościoła anglikańskiego. Do udziału w „Liturgii Eucharystii” (sic!) zachęcają osoby utożsamiające się z chrześcijaństwem i… nie tylko.
Nieortodoksyjne wyznania chrześcijańskie wsparły ruch LGBT+ po paradzie w Stonewall. Pseudonabożeństwa odbywają się na początku parad równości w USA, w Berlinie czy Amsterdamie, a także – od kilku lat – w naszym Poznaniu.
Wesprzyj nas już teraz!
Nazwa „Grupy Stonewall” nawiązuje do zamieszek, które w 1969 roku wybuchły w klubie homoseksualnym w Stanach Zjednoczonych. Były one wydarzeniem symbolicznym, który rozpoczął rewolucję obyczajową w Stanach Zjednoczonych i następnie w całym zachodnim świecie.
Organizatorzy Nabożeństwa Ekumenicznego powołują się na naukę Pana Jezusa o miłości i przebaczeniu. „Wiele razy słyszymy słowa potępienia, pogardy czy wręcz nienawiści wobec osób LGBT+ z ust przedstawicieli niektórych chrześcijańskich Kościołów. Nie mają oni jednak monopolu na chrześcijaństwo. Na świecie istnieją tysiące Kościołów i wspólnot chrześcijańskich, które w pełni akceptują osoby LGBT+, praktykują równość małżeńską czy święcenie (ordynację) kobiet” – piszą na Facebooku.
Tego typu słowa traktować należy jako nadużycie. Wszak dyskryminacja spotyka również chrześcijan, a jej sprawcami bywają zwolennicy homoseksualizmu – czego przykładem jest niedawne wyrzucenie pracownika IKEI.
Ponadto absurdem jest twierdzenie, jakoby chrześcijanie krytykując czyny homoseksualne kierowali się nienawiścią do osób homoseksualnych. Jest dokładnie odwrotnie – homoseksualizm wiąże się często ze szkodą doczesną (krótsze życie, choroby weneryczne, zwiększone ryzyko samobójstw), jak i ryzykiem wiecznego potępienia wskutek własnych grzesznych wyborów. Tymczasem „chrześcijanie” utwierdzający homoseksualistów w ich w szkodliwym stylu życia działają dokładnie tak, jak czyniłaby osoba nienawidząca homoseksualistów.
Czy ktoś o zdrowych zmysłach domagałby się – w imię miłości – aprobaty dla postępków narkomana staczającego się na dno? Czy raczej starałby się go uwolnić z nałogu? Odpowiedź jest oczywista. To samo dotyczy wielu innych grzechów i nałogów – także tych popełnianych przez heteroseksualistów. Chrześcijańska miłość bliźniego polega na pomocy w wyzwoleniu od zła i nie ma absolutnie żadnego powodu, dla którego grzech homoseksualny miałby być wyjątkiem.
Zastosowanie znajdują tutaj dokładnie te same reguły, które dotyczą każdego innego grzechu – nienawiść do grzechu (czynu) i miłość do grzesznika (człowieka). Nie ma więc mowy o żadnej dyskryminacji homoseksualistów przez katolików.
Źródło: facebook.com [Grupa Stonewall] / komentarz pch24.pl
mjend