W hiszpańskich miastach Malaga i Vigo zaczęto już przystrajać ulice ozdobami bożonarodzeniowymi i handlować świątecznymi gadżetami. Powodem tego przyspieszenia jest zamiar ożywienia gospodarki nadwątlonej epidemią koronawirusa.
Pomimo letnich upałów ulice Malagi i Vigo wyglądają jak w grudniu. Wszędzie widać bożonarodzeniowe ozdoby. Władze Malagi uzasadniają ten dziwny wygląd miasta „stymulowaniem popytu osłabionego epidemią koronawirusa”. Abel Caballero, burmistrz Vigo, wyjaśnił, że przybranie miasta w świąteczne ozdoby pomoże lokalnym przedsiębiorcom utrzymać firmy zadłużone z powodu epidemii Covid-19. Ozdoby mają też przyciągnąć turystów.
Wesprzyj nas już teraz!
Czy tworzenie bożonarodzeniowego nastroju latem się opłaci, to się dopiero okaże. Jak na razie nie spowodowało to jakiegoś szczególnego ożywienia handlu ani ruchu turystycznego. Może natomiast wpędzić w kłopoty finansowe samorządy Malagi i Vigo, bo świąteczny wystój ulic to koszt kilkuset tysięcy euro. W ubiegłym roku władze Vigo wydały na ten cel aż 800 tysięcy euro. W tym roku ma być to podobna suma.
Wprawdzie Vigo jest hiszpańskim miastem, które zawsze jako pierwsze startowało z tworzeniem komercyjnej „magii świąt”, jednak w tym roku pobiło w tej dziedzinie swoje rekordy. – Zapraszam wszystkich hiszpańskich burmistrzów oraz 47 mln innych mieszkańców naszego kraju do odwiedzenia Vigo. Wierzę, że blask dekoracji w naszym mieście zostanie zauważony w całej Hiszpanii, a także w Nowym Jorku, Londynie, Rzymie oraz Paryżu – mówi w swojej odezwie, brzmiącej jak reklama, burmistrz Caballero.
Łącznie ratusz w Vigo zamierza zainstalować na terenie miasta 10 mln lampek LED, 2700 świetlnych dekoracji w kształcie łuku oraz 465 świecących choinek. Niestety nie będzie najważniejszego bożonarodzeniowego światła – gwiazdy betlejemskiej. Zwiastuje ona przyjście Chrystusa, o czym w Maladze i Vigo najwyraźniej zapomniano.
Źródło: radiobialystok.pl, polsatnews.pl
AB
