26 września 2020

Prof. Kazimierz Braun: „Rzecz o Norwidzie z jego słów utkana”

(Źródło: Michał Szweycer / Public domain)

24 września bieżącego roku minęło 199 lat od urodzenia Cypriana Norwida, który przyszedł na świat 24 września 1821 r. w Laskowie-Głuchach na Mazowszu, koło Radzymina. Za rok wypadnie zatem równo 200 lat od przyjścia na świat tego wielkiego twórcy. Poniżej zamieszczamy fragment scenariusza pióra Kazimierza Brauna pt. Rzecz o Norwidzie z jego słów utkana. Jest to biograficzny portret Cypriana Norwida napisany w oparciu o jego wypowiedzi, listy i utwory literackie oraz fakty z jego życia. (Publikacja książkowa: Wydawnictwo Bernardinum, 1996.)

 

NORWID MÓWI 

Wesprzyj nas już teraz!

Obszerny salon. W krzesłach ustawionych w półkole kilku rzędami – mężczyźni i kobiety. Pojawia się napis: PARYŻ, JESIEŃ 1860 

Norwid za stołem, na którym wieloramienny świecznik. 

 

NORWID: Było życzeniem zgromadzonych, ażebym dziś przemówił. Czymże jednak potrafię to zawdzięczyć, jeśli nie prawdą i wspomnieniem o narodowych rzeczach? Czymże uczcić potrafię rocznicę odezwania się wszystkich sił narodu przeciwko mocom nieprawdy? My tu bowiem, my od kraju oddaleni, my właśnie prawdę o narodowych rzeczach jak złoty talent z ojczystej gleby wydobywać mamy – i sposobność, i obowiązek.

 

Nasłuchałem się przez lat wiele mniemania, jakoby od kraju oddaleni nie mieli możności uprzytomnienia sobie potrzeb i dążności miejscowych, to jest krajowych. Tak nie jest. Większa część potęgi postępowej z tego się właśnie czerpie, iż skoro szczegóły i detale miejscowe tracimy z oczu, pozostają przede wszystkim ogólne zarysy prawdy, dobra i piękna. I zaprawdę mówię i wołam, że nie tylko Kościuszko po to do Ameryki odsunął się, ale że cała Emigracja dla tego i po to na wszystkie strony świata musiała być rozesłaną. Będąc bowiem od kraju oddaloną Emigracja kraj postrzega jaśniej w ogólnych zarysach, lubo szczegółów nie rozróżnia. Dla nieznajomości owych szczegółów kraj ją o niewiedzę o sobie sądzi, a toż właśnie szczegóły owe z pola widzenia usunąwszy jaśniej można rzeczy istotę widzieć, poznać i rozumieć.

 

Ziomkowie! A szczególnie wy, którzyście krwią własną, niby żywym promieniem połączeni z ziemią pobojowisk roku 1830 i roku 1831. Wy to czujecie w drżeniu nici od ran waszych idących do oddalonych mogił Polski, jak trudnym jest odsłonięcie prawdy o narodzie naszym.

 

Bo naród to jest najstarszy po Kościele obywatel na świecie. Ramiona jego kolosalne, jako dęby puszcz starych, a czoło jego w chmurze ognia. Wszystkie dziadów pancerze, są jako łuszczki zbroi jego, tak szerokie ma piersi! A każde prawe polskie serce jest jednym pulsu uderzeniem tej zbiorowej osoby. Głosem narodu jest harmonia ojczysta. Mieczem jedność i zgoda. Celem – prawda.

 

Naród idzie przez krew, przez popiół, przez rozczarowanie, przez słowo i przez to, co DZISIAJ się nazywa; a przez DZISIAJ rozumiem to poświęcenie się codzienne i cogodzinne, co chwilowe, i to widzenie w każdej osobie i w każdym pojedynczym działaniu narodowego interesu. Ono jedno podoła tak wielkiej sprawie jak nasza i okolicznościom tak splątanym.

 

Bo ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek. Jest to zbiorowy obowiązek wszystkich członków narodu.

 

Wszystkich mówię. Tak, szanowne panie i panowie, gdyby pod koniec wieków średnich powiedział kto, że nie tylko szlachta, ale i mieszczaństwo będzie miało swój głos w kierownictwie narodu, wydawałoby się to wymysłem, a byłoby pomysłem poważnym. Gdyby następnie po wiekach odezwał się kto inny, że nie tylko szlachta i mieszczaństwo, ale nawet i warstwa ludu głosem swoim odezwać się musi, wzięto by to za wymysł, a byłby to pomysł i wynik nieodzowny. O sprawach narodu radząc, tę właśnie zbiorową osobę widzieć trzeba. Naród jest tą zbiorową osobą.

 

Oryginalność i tożsamość narodu idzie z jego pracy. Konieczne jest zatem naprzód pojęcie narodowej pracy mieć i poznać. Praca tak dalece musi być samodzielnością, iż najemnik ulicę brukujący, jeśli tylko jak drudzy ręką rusza i nie wkłada w robotę swego oryginalnego akcentu – to próżniak. I doświadczony dozorca pracy oddala go. Pojęcie narodowej pracy całe musi być i zupełne, bo od brukującego ulicę do Kopernika jest też same i jedne. Zaś dla tego, że całe – dla tego prawdziwe. Jakkolwiek niewolnika pracą postawisz piramidy – to nie postawisz taką pracą na nogi chromego narodu.

 

SŁUCHACZ 1: Nie na miejscu mowa twa, panie, w dniu pamiątki, którą obchodzimy. Agitację tu jakowąś uskuteczniasz.

 

SŁUCHACZ 2: Krew naszych braci wylana w Powstaniu nie takiego uczczenia warta!

 

NORWID: Ja nie wierzę, ażeby krew jeno zdobywała przyszłość. Ja wierzę, że pot z czoła, a nie krew! Kapitalna to różnica pojęć.

 

SŁUCHACZ 3: Kija na takiego!

 

SŁUCHACZKA 1: Nie obrażajcie panowie powagi zgromadzenia naszego.

 

SŁUCHACZ 1: Ten to niewczesny mówca powadze tej ubliża.

 

NORWID: Kija, powiadasz mości dobrodzieju? Tak ci to jest zawsze w narodzie naszym. Każdy zdradził, co choćby cień prawdy powiedział. Ksiądz Piotr Skarga, zagrożony był kijami właśnie od dobrych Polaków, gdy schodził z kazalnicy, gdzie prorokował zgubę, jako karę za prywatę…

 

SŁUCHACZ 2: Zakazać! Kija trzeba!

 

NORWID: Jan III Sobieski okrzyknięty był zdrajcą na sejmie, gdy bronić chrześcijaństwa po za granicą kraju iść zmierzał… Książę Adam Czartoryski opisany jako zły Polak we wszystkich dziennikach bo z potęgami świata w narodowej sprawie chciał się układać, a nie im wygrażać… Adam Mickiewicz lżony jako zły Polak, skoro nie przybył na powstanie, w które nie wierzył… Maurycy Mochnacki zelżony na ulicy jako agent obcego rządu, skutkiem rzekomego swego pisma, którego nikt nie czytał – bo go nie było! Zygmunt Krasiński spoliczkowany przez patriotycznego Polaka… Generał Zamoyski uderzony kijem od dobrego Polaka… To i mnie nie będzie nowina…

 

W czasie ostatnich zdań Norwida w narastał gwar w sali. Teraz zostaje ona ukazana w planie ogólnym – salę wypełniają karły: mężczyźni i kobiety, którzy pojawili się w miejsce poprzednich słuchaczy.

 

SŁUCHACZE: To dość jest! Zakazać! Od społeczności ojczyźnianej odłączyć!

 

NORWID: Ojczyzna to nie jest sekta! Patriotyzm to musi być siła twórcza! Polacy ojczyznę pojmują jako inspirację do czynów, a nie jako obowiązek czynienia.

 

SŁUCHACZE: Niewczesny mówca! Wyprowadzić!

 

NORWID: Mógłbym mówić dalej, ale nie chcę, bo zlekceważą do czasu, a potem i nic nie wspomną… Ani jednego nie ma, co by inaczej był zawdzięczony…

 

Norwid zostaje wyprowadzony z sali przez karły – wśród oklasków, gwizdów i plucia [tak w jednym z jego listów!]. Drzwi zostają za nim zatrzaśnięte.

Widzimy go teraz w jego celi w Ivry. Podchodzi do okna i otwiera je gwałtownie, by zaczerpnąć tchu. Mówi:

 

Przez wszystko do mnie przemawiałeś – Panie!

Przez ciemność burzy, grom i przez świtanie;

Przez przyjacielską dłoń w zapasach z światem,

Pochwałą wreszcie – ach! – nie Twoim kwiatem..

I przez tę rozkosz, którą urąganie….

 

Norwid zamyka okno, idzie do stołu i maczając gęsie pióro w kałamarzu zapisuje gorączkowo

to, co powiedział:

 

Przez wszystko do mnie przemawiałeś – Panie…

Przez ciemność burzy, grom i przez świtanie…

…i przez…urąganie… i przez urąganie…

 

Kazimierz Braun

Rzecz o Norwidzie z jego słów utkana, fragmenty

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie