6 marca 2019

Powojenny krajobraz i grupy interesów. Jak będzie wyglądać przyszłość Syrii?

(fot. Kremlin.ru [CC BY 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by/4.0)])

Dramatyczne losy Syrii właśnie rozgrywają się na naszych oczach. W ostatni weekend we wschodniej części kraju doszło do ciężkich walk pomiędzy bojownikami Państwa Islamskiego a wojskami koalicji międzynarodowej. Amerykański prezydent deklarujący konieczność wycofania wojsk z Syrii, przyznał, iż obecność żołnierzy amerykańskich na terenach kurdyjskich jest nadal potrzebna.

 

W poniedziałek wspierane przez Stany Zjednoczone Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) oświadczyły, że powoli odbijają pozostałe tereny kontrolowane przez bojowników ISIS we wsi Baghouz. Tysiące cywili opuściło wioskę w ostatnich tygodniach, ale pewna nieznana liczba osób wciąż pozostaje na miejscu. Niektórzy są zbyt przerażeni, aby uciec. Inni odmawiają porzucenia dobytku. 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Po 10-dniowym rozejmie, w miniony weekend wznowiono walki. W tym niewielkim zakątku Syrii spadło setki bomb. SDF przewiduje, że zwycięstwo  nastąpi „w krótkim czasie”.

Jak podkreślają liczni analitycy, znacznie większe wyzwanie czeka koalicję po zajęciu terytorium dżihadystów. W tej części Syrii perspektywy stabilności zależą od szeregu czynników, w tym od tego, w jaki sposób będzie przebiegać wycofywanie wojsk amerykańskich, oraz czy siły SDF zawrą umowę z rządem prezydenta Baszara el-Assada w zamian za ochronę.

 

Wielkim wyzwaniem jest odszukanie setek więźniów, wśród nich zachodnich zakładników, których los jest nieznany. Pojawia się również problem zaginionego przywódcy IS. Zachodnie siły zbrojne podejrzewają, że tak zwany kalif Abu Bakr al-Bagdadi uciekł do Iraku.

Nie wiadomo też, jaki kształt przybierze Syria po pokonaniu ISIS i co stanie się z przywódcą tego zrujnowanego państwa.

 

Jest oskarżany o domniemane użycie broni chemicznej, przy czym najnowszy raport OPCW (Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej), wątpi, by Asad zdecydował się na tak desperacki i bezcelowy krok w obliczu spodziewanego sukcesu prowadzonej ofensywy. Rzekome użycie broni chemicznej zostało natychmiast wykorzystane przez wojska USA, Francji i Wielkiej Brytanii do wystrzelenia ponad 100 rakiet w cele syryjskiej armii.

 

Organizacja OPCW przedstawiła swój ostateczny raport dotyczący rzekomego ataku chemicznego w Douma w dniu 7 kwietnia 2018 r. W rzeczywistości nie łączy on żadnego z rzekomych 43 zgonów z użyciem chloru znalezionym na miejscu domniemanego ataku.

 

Oskarżenia takie wysuwali wspierani przez Stany Zjednoczone bojownicy w przeddzień klęski walczący z syryjskim wojskiem. Wstępne doniesienia mówiły, że broń chemiczna,  to jest gaz sarin została wykorzystana przy użyciu dwóch żółtych butli przekształconych na bomby. Inspektorzy OPCW nie znaleźli śladów sarinu.

 

OPCW napisała, że jej inspektorzy znaleźli prawie identyczny pojemnik w warsztacie wykorzystywanym przez bojowników do konstruowania broni.

Domniemany atak „broni chemicznej” skłonił Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Francję do rozpoczęcia nalotów rakietowych na syryjskie cele wojskowe 14 kwietnia 2018 r., na długo przed tym, jak pierwsi inspektorzy OPCW przybyli na miejsce domniemanego użycia broni chemicznej (21 kwietnia 2018).

 

Z raportu wynika także, że z oględzin rzekomych ofiar narażonych na działanie substancji chemicznych nie wynika, by ich zgon nastąpił z powodu działania jakiejś konkretnej substancji chemicznej.  

 

Wiele oznak i objawów zgłaszanych przez personel medyczny, świadków i ofiary (a także te obserwowane na wielu filmach dostarczanych przez świadków), wskazują na wystawienie na działanie drażniącej lub toksycznej substancji Jednak w oparciu o informacje poddane przeglądowi i przy braku próbek biomedycznych z martwych ciał lub z zapisów z autopsji, obecnie nie jest możliwe precyzyjne powiązanie przyczyny objawów z konkretną substancją chemiczną.

 

W innych przypadkach raport OPCW powoływał świadków – w tym personel medyczny, którzy wyrazili wątpliwości co do obecności jakichkolwiek chemikaliów. OPCW zasugerowała, że wiele przypadków zgonu było spowodowanych wdychaniem dymu i pyłu, powstałego w wyniku konwencjonalnego bombardowania.

 

Zadawano także pytanie, dlaczego, rząd syryjski, który prowadził poważną ofensywę wojskową i praktycznie był bliski odniesienia sukcesu, nagle zdecydowałby się na atak chemiczny, by zabić – co najwyżej – 43 osoby? Prosty ostrzał artyleryjski może zabić tak samo wielu ludzi – zasugerowano.

Używanie broni chemicznej, nawet na dużą skalę, okazało się w przeszłości mniej skuteczne niż konwencjonalna broń wojskowa, a użycie chloru na tak małą skalę, jak twierdzono w Douma, było bezcelowe, przynajmniej dla syryjskiej armii.

 

Stany Zjednoczone do dziś wykorzystują domniemany „atak chemiczny” w Douma z 7 kwietnia 2018 r. jako argument za okupacją części syryjskich terenów przez amerykańskie siły.

Waszyngton zmienił też częściowo decyzję w sprawie zapowiedzianego w grudniu przez prezydenta Trumpa wycofania wojsk naziemnych z Syrii. Wskutek lobbingu Kurdów z wspieranych przez USA Syryjskich Sił Demokratycznych, prezydent i Kongres opowiedzieli się za pozostawieniem co najmniej 200 żołnierzy na terenie zajmowanym przez Kurdów.

 

Kurdowie, którzy lobbują także w Wielkiej Brytanii i Francji, okazali się być najskuteczniejszą grupą w walce z ISIS. Kontrolują znaczną część terytorium przejętego od dżihadystów. Obawiają się jednak ataku Turcji. Ankara uważa kurdyjskie bojówki YPG za grupę terrorystyczną.

 

Lobby kurdyjskie zabiega o stworzenie na terytorium Syrii federacji. Chcą także stałej obecności sił międzynarodowych. Trump zapewnił delegację Kurdów, że „ich uwielbia” i nie pozwoli Turcji na atakowanie kurdyjskich bojówek. Amerykański prezydent zgodził się pozostawić co najmniej 200 żołnierzy w kurdyjskich rejonach Syrii. Wraz z oficjalnymi przedstawicielami armii, na tych terenach pozostanie jeszcze trzy razy tyle amerykańskich najemników.  

 

Waszyngton chce również utworzenia „strefy bezpieczeństwa” w północnej Syrii. W ciągu ostatnich dwóch lat Amerykanie wysłali pomoc wojskową do oddziałów SDF i YPG wartą 800 milionów dolarów.

 

Źródło: nbcnews.com / ukambafrance.org / washingtonpost.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 735 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram