11 marca 2019

Europejczycy mają dość. Czy to już przebudzenie?

(fot. Bernadett Szabo / Reuters fot. Samantha Zucchi / BACKGRID)

Między 23 a 26 maja w krajach Unii Europejskiej odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Polacy pójdą do urn 26 maja. Wiele wskazuje na to, że część głosów trafi do kontestujących UE we współczesnym kształcie partii prawicowych. Jeszcze kilka lat temu takie wzmożenie prawicowych sił byłoby nie do pomyślenia. Pozostaje jednak pytanie – czy chodzi tu o prawicę, czy o prawicę fałszywą.

 

Znużenie europejską biurokracją, wizja Brexitu, kryzys imigrancki – wszystko to sprzyja buntowi wobec Unii Europejskiej w obecnym kształcie. Znaczna część tej reakcji pochodzi z szeroko rozumianego obozu prawicowego.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Prawicowi Europejczycy szukają ratunku w narodowej tożsamości, ojczyznach, wierze, tradycji. Inni postulują zwiększenie zakresu wolnego rynku. Konserwatywne i narodowe ugrupowania wstrząsają dotychczasowym europejskim (nie)ładem. Ich rosnące poparcie budzi panikę establishmentu. Niechęć do europejskiej biurokracji doprowadził Brytyjczyków do podjęcia decyzji o opuszczeniu Unii Europejskiej. Euro-establishment nie darzy też sympatią rządzących z „Prawa i Sprawiedliwości” oraz z węgierskiej partii Fidesz.

 

Tymczasem coraz silniejszym poparciem cieszą się także bardziej radykalne grupy. Ich zwycięstwo  oznaczałoby bowiem bądź wystąpienie kolejnych krajów ze Wspólnoty, bądź jej transformację.

 

Włochy i Liga Północna

Przykładem kraju, gdzie prawica zyskuje coraz większe poparcie, są Włochy. Na początku marca 2019 roku media poinformowały o rosnącym poparciu dla Ligi Północnej wicepremiera Matteo Salviniego. Sondaże pokazują, że niemal 36 proc. obywateli jest gotowych oddać na niego głos – wynika z badania Instytutu Ipsos dla dziennika „Corriere della Sera”. To o 5 punktów procentowych w porównaniu do wyników z początku lutego.

 

Skalę wzrostu doskonale ukazuje też porównanie z poparciem dla partii sprzed roku. Wówczas bowiem chęć głosowania na Ligę wyraziło zaledwie 17 proc. osób – to więc niemal dwukrotny wzrost poparcia! Co ciekawe jednocześnie spadło poparcie dla uznawanej za antysystemową, postulującą demokrację bezpośrednią, partii Ruch Pięciu Gwiazd [polskieradio.pl / 02.03.2019]. Warto dodać, że Matteo Salvini w styczniu przyjechał do Polski, gdzie rozmawiał o politycznej współpracy.

 

Niepokój postępowców

Sytuacja ta budzi niepokój „postępowych” publicystów. Paul Mason [newstatesman.com / 01.2019] straszy, że w maju za sprawą wzrostu nacjonalistycznego, antyimigranckiego populizmu polityka UE może przejść na „ciemną stronę”.

 

Zdaniem publicysty węgierski premier Victor Orban kontroluje cały przekaz medialny na Węgrzech. To zaś może jego zdaniem wypaczyć nie tylko wybory na Węgrzech, lecz również w całej UE. „Orbán używa pieniędzy państwa węgierskiego, też silnie finansowanego europejskimi grantami nie tylko, by wpłynąć na wybór 24 węgierskich parlamentarzystów, lecz również, za sprawą sfinansowanej przez państwo propagandy i kampanii medialnej zaburzyć rezultaty w całej Europie” – twierdzi Paul Mason.

 

Węgierski kryzys – przekonuje publicysta – wpisuje się w poważniejsze problemy europejskich liberałów i centrystów. Świadczą o tym wysokie wyniki sondaży innych partii prawicowych i antyestablishmentowych. Na przykład wyniki sondażowe Odrodzenia Narodowego Marine Le Pen sięgają 21 proc., a włoskiej Ligi Północnej 30 proc. W efekcie „Europa Narodów i Wolności” prawicowa grupa w europarlamencie może otrzymać 51 miejsc. Mason szacuje, że inna uznawana przezeń za konserwatywną grupa, „Europa dla Wolności i Demokracji Bezpośredniej” otrzyma 50 głosów.

 

Paul Mason dostrzega także trudności partii głównego nurtu w Niemczech i Francji. W rządzie Angeli Merkel pojawiają się bowiem wezwania do konserwatywnego przełomu negującego tak zwane zdobycze rewolucji 1968. Z kolei we Francji problemy rządowi Emmanuela Macrona sprawiają protesty żółtych kamizelek.

 

Estoński sukces konserwatystów

Do cieszącej prawicowca niespodzianki doszło także w Estonii. Wybory wygrały tam wprawdzie dwie liberalne partie, które zebrały łącznie 60 proc. miejsc w Parlamencie. Jednak przyzwoity wynik  (19 miejsc w parlamencie) uzyskała również Estońska Konserwatywna Partia Ludowa. Zdobyła ona 19 miejsc w parlamencie.

 

Tak dobry wynik prawicowców budzi przerażenie estońskiego establishmentu. Pojawia się określanie go mianem skrajnej prawicy. – Przyszłość pokaże, co przyniosą te rezultaty – mówi Varro Vooglaid, z estońskiej Fundacji Obrony Tradycji i Rodziny. – Jedną z opcji jest stworzenie koalicji przez 2 duże liberalne partie. Jednak zwycięska Partia Reform nie chce takiego układu i woli koalicję z socjaldemokratami i Partią Ojczyzny (miękka wersja narodowych-konserwatystów) – zauważa estoński prawicowiec.

 

– Trzecia opcja polega na uformowaniu koalicji przez Partię Centrum z Partią Ojczyzny i Estońską Partią Narodowo-Konserwatywną. To byłby z naszej perspektywy najlepszy rząd, jednak bardzo mało prawdopodobne jest, że do tego dojdzie. Musimy poczekać, by przekonać się, co się stanie. Tak czy inaczej, Narodowo-Konserwatywna Partia niemal potroiła liczbę swych miejsc w parlamencie, co stanowi bardzo istotny krok naprzód – podkreśla Varro Vooglaid.

 

Polski akcent

W prawicowe przebudzenie w Europie wpisuje się również powstanie koalicji propolskiej z udziałem Roberta Winnickiego, Grzegorza Brauna i Janusza Korwina-Mikke, a także Piotra Liroya-Marca i Marka Jakubiaka. Jej założyciele sprzeciwiają się unijnej biurokracji i samej Unii, przynajmniej w obecnym kształcie. Odwołują się do ideałów religijnych, wolnorynkowych i patriotycznych.

Problemem tej formacji dość szeroki rozrzut ideowy. Są w niej konserwatyści, ale jest i Janusz Korwin-Mikke – de facto klasyczny liberał lubujący się w różnego typu politycznych prowokacjach. Trudno nazwać go konserwatystą, mimo poparcia dla kary śmierci, monarchii czy wrogości wobec egalitaryzmu. Jego poglądy religijne są bowiem trudne do zdefiniowania, a całość okrasza nutą społecznego darwinizmu. 

 

Ruch ten może osiągnąć dość dobre wyniki, jednak trudno spodziewać się rewelacji. Według opublikowanych 1 marca przez Parlament Europejski wyników sondażu „Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy” otrzymałaby 5,1 proc.  

 

Wynik byłby zapewne lepszy, gdyby nie to, że część polskich prawicowców zdecyduje się zagłosować na PiS. Czy jednak PiS to prawica? Stosunek tej partii na przykład do ochrony życia czy Konwencji Stambulskiej każą w to wątpić. Z drugiej strony jest to jednak partia znajdująca się światopoglądowo na prawo od europejskiego mainstreamu, który darzy ją niechęcią.

 

Jeszcze pięć czy dziesięć lat temu taki układ europejskiej sceny politycznej byłby nie do pomyślenia. Zdominowana była ona przez partie lewicowe i liberalne. Od tej pory wiele się jednak zmieniło. Gospodarka po kryzysie 2007-08 wyszła na prostą, choć wielu analityków mówi o nasileniu niepewności. Dochodzi do tego niechęć do przymusowej imigracji. Europejczycy szukają alternatywy dla systemu, w jakim żyli przez ostatnie dziesięciolecia i liberalnej papki medialnej uzasadniającej ten system.

 

Niewątpliwie doszło do pewnego przebudzenia. Pytanie brzmi – do czego ono doprowadzi.

 

 

Marcin Jendrzejczak

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie