20 grudnia 2013

Postanowienia noworoczne? Nie tędy droga!

(fot. fir0002, lic.http://www.gnu.org/licenses/fdl-1.2.html, via wikimedia commons)

Początek kolejnego roku kalendarzowego niesie z sobą świecką, starannie upowszechnianą przez media, tradycję noworocznych postanowień. Życiowe plany, postanowienia dotyczące tzw. „samorozwoju”, kariery, czy formy fizycznej pozostają w znamienitej większości przypadków niezrealizowane. Nie tędy droga, co wielu już zdążyło zauważyć.

 

Żyć pełnią życia, być szczęśliwszym, lepiej zorganizowanym, więcej czytać, zacząć biegać, schudnąć, rzucić palenie, poprawić swój angielski – lista typowych postanowień jest długa i dobrze wszystkim znana. Według regularnie ponawianych sondaży, już prawie co drugi Polak postanawia początkiem stycznia zmienić swoje życie, pracę, lub przynajmniej zmienić swoją wagę.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Psychologowie tłumaczą, że nie dotrzymujemy decyzji, które wymagają determinacji i regularności, a najczęściej chcemy za dużo i za szybko. Łatwiej ma być z kolei z postanowieniami sprowadzającymi się do jednego zadania, dodatkowo nieangażującymi czasowo ani emocjonalnie. Mimo autentycznych chęci, deklarowania otoczeniu rozpoczęcia tego czy innego wspaniałego planu, osiągnąć zamierzone udaje się jedynie garstce. Nowy Rok to okazja do podjęcia tych wysiłków równie dobra, co każda inna – pozostaje jednak mniej lub (rzadziej) bardziej odległe w czasie rozczarowanie i… rezygnacja.

 

Nie tędy droga. W miejsce – w najlepszym wypadku – konwencji traktowanej z przymrużeniem oka, kolejnego rozczarowania, drzemki pozostawiającej wysiłek poza zakresem zainteresowania, lepiej wrócić do podstaw. Podstaw dziś niepopularnych, ośmieszanych, a w najlepszym przypadku traktowana przez „ekspertów” od samorozwoju jako passé.

 

Katolicka nauka o cnotach i sztuce (tak, właśnie sztuce!) ich nabywania jest tu skuteczną receptą. A nie chodzi w tym przypadku o musztrę według zakurzonego schematu, ani o teorię pozostającą w luźnym związku z życiowymi realiami. Nie chodzi też o miraż szybkiego, łatwego „samorozwoju” na drodze do pożądanej „jakości” życia – perspektywa jest o wiele poważniejsza i bardziej… ludzka. Chodzi o czynienie dobra i zdobycie w tym biegłości, o harmonię, o którą – chyba wszyscy możemy się z tym zgodzić – tak dziś trudno. Przewodnikiem na tej drodze może nam być o. Jacek Woroniecki z jego „Katolicką etyką wychowawczą”.

 

Michał Bieleński

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie