22 listopada 2019

Pospieszalski, Karnowski, Górny na konferencji „Lewicowy marsz na Polskę”

(Fot. pixabay License)

Podczas konferencji „Od tolerancji do dyktatury. Lewicowy marsz na Polskę” Jan Pospieszalski przypomniał rolę Kościoła w ukazywaniu prawdziwego piękna i przeznaczenia ludzkiej seksualności. Jacek Karnowski wskazywał na rolę jaką odgrywa w wojnie cywilizacyjnej Polska, a Grzegorz Górny wykazywał, że owa konfrontacja toczy się także w łonie Kościoła, który coraz częściej nie mówi w tych sprawach wspólnym głosem. Wśród prelegentów znalazł się także ks. prof. Piotr Mazurkiewicz oraz premier Beata Szydło.

 

Do niedawna strona konserwatywna w toczącej się wojnie cywilizacyjnej mogła liczyć na pomoc Kościoła. Dzisiaj widzimy, że coraz częściej linia demarkacyjna przebiega właśnie w jego łonie – mówił publicysta Grzegorz Górny podczas zorganizowanej przez prof. Ryszarda Legutko konferencji.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jak doszło do tego, że ten front przesunął się do wnętrza Kościoła – pytał. – Jeszcze większym zagrożeniem niż teologia wyzwolenia jest przenikanie się do struktur Kościoła rewolucji seksualnej, która (…) pragnie dostosowania jego nauki do swoich postulatów. Benedykt XVI pisząc esej na temat przyczyn kryzysu nadużyć we współczesnym Kościele, wskazał na rewolucję seksualną – wspomniał.

 

Publicysta wskazał na początek tego procesu, czyli lata 60’ XX w., kiedy Kościół wstąpił na drogę aggiornamento, a niezwykłą popularnością cieszyła się psychoanaliza, która twierdziła, że zna odpowiedzi na wszystkie problemy dotyczące sfery seksualnej. – Wielu dostojników Kościoła uwierzyło w te obietnice. Doszło do tego, że kierowano na terapie księży-sprawców czynów pedofilskich, mając nadzieję, że po krótkiej terapii zostaną ze swoich skłonności wyleczeni. Jak widzimy z perspektywy czasu, były to iluzje – przekonywał.

 

Ponadto przypomniał, że ówczesna psychologia czerpała garściami z myśli ideologów kulturowej rewolucji – Wilhelma Reicha i Herberta Marcuse. – Postawmy się w sytuacji ówczesnych księży. Z jednej strony słyszą od ojców duchowych, że mają żyć w czystości a z drugiej strony terapeuta mówi im, że powstrzymywanie popędów seksualnych prowadzi do wszelkiego rodzaju napięć. I nie powinni tego robić. Pojawił się pewnego rodzaju dysonans poznawczy i wielu ówczesnych kleryków stawiało autorytet naukowy wyżej od swoich mistrzów życia duchowego – mówił.

 

Lata 60’ XX w. były też czasem masowych odejść z kapłaństwa. Pierwsza bitwa w Kościele rozegrała się o antykoncepcję. W 1968 Paweł VI w encyklice Humanae Vitae podtrzymał naukę Kościoła, co stało się powodem buntu.

 

Episkopaty Niemiec, Austrii i Szwajcarii wydały własne oświadczenia stwierdzające, że w tej kwestii papież nie posiada autorytetu. Przeciwko nauczaniu Pawła VI wystąpiły też episkopaty Belgii i Holandii. – Wtedy powstała realna, choć oficjalnie nienazwana schizma w Kościele (…) papież obawiając się schizmy nie podjął kroków dyscyplinujących – podkreślił publicysta. – Od 1969 r. mamy do czynienia z tzw. kompromisem 68’ r. czyli cichym przyzwoleniem na stosowanie podwójnych standardów dotyczących podstawowych prawd na temat moralności seksualnej – przypomniał oraz zaznaczył, że ten podział z biegiem lat się pogłębiał, czego dowód mamy w postaci dzisiejszych postulatów Kościoła niemieckiego.

 

Kolejną  kwestią była sprawa homoseksualizmu. Instrukcja Jana XXIII o nieprzyjmowaniu osób ze skłonnościami homoseksualnymi do seminariów nigdy nie została opublikowana jako obowiązujące prawo. Z czasem pojawiły się postulaty zmiany nauczania Magisterium; aby czyny homoseksualne nie uznawać za „wewnętrznie nieuporządkowane”, by pojawiła się możliwość błogosławieństw par jednopłciowych oraz by mężczyźni homoseksualni mogli bez przeszkód wstępować na drogę kapłańską.

 

Zdaniem Górnego, rozprzestrzenianie tego typu tendencji wśród hierarchii wynikało z za dużej pobłażliwości i zbytnio wyidealizowanego obrazu rzeczywistości wielu hierarchów, m.in. Pawła VI. Wpływ na taki stan rzeczy miał mieć Jacques Maritain będący mentorem intelektualnym i duchowym ówczesnego papieża oraz działalność jego dwóch najbliższych współpracowników – późniejszego arcybiskupa Juliusza Paetza i ks. Johna Megee, który w 2010 r. został zdymisjonowany za ukrywanie czynów homoseksualnych i pedofilskich w Irlandii oraz sam przejawiał takie skłonności.

 

Zdaniem Grzegorza Górnego, zbyt idealistyczne podejście do tego typu skłonności przekonało Pawła VI, że osoba homoseksualna kiedy zostanie księdzem, ukierunkuje swoją seksualność na rozwój duchowy umożliwiając zbawienie.

 

Następnie głos zabrał Jacek Karnowski, redaktor naczelny portalu wPolityce.pl.

 

 – Wiemy, że atak idzie z każdej strony. Totalitarność [tego ruchu] nie jest wymysłem. Można powiedzieć, ze zdobywają kontynent po kontynencie, kraj po kraju, miasto po mieście. Nie zostawią żadnej dziedziny życia; kultury, rozrywki – tu przykład Eurowizja (…) zabiorą ci twoje dziecko, już tego nie ukrywając skandują „wasze dzieci będą takie jak my” – podkreślał.

 

Następnie wskazywał, że promotorzy tej rewolucji dzisiaj już mniej zakazują, lecz coraz mocniej przekształcają, zmuszając np. kapłanów do wiary w „złotego cielca”. Jednocześnie krzyczą o tolerancji, dyskryminacji, faszyzmie.

 

Im więcej mają, im więcej zdobyli, tym bardziej krzyczą użalając się, stawiając w roli ofiary. Rządząc niepodzielnie płaczą nad własną krzywdą. Zawsze chcą więcej, zawsze nienasyceni. Nigdy nie okazują litości, nigdy nie odpuszczą i nigdy się nie zatrzymają. Tak jak na prawdziwych totalitarystów przystało.

 

Czy Polska ma szanse przeciwstawić się tej nawale? – pytał. – Na chłopski rozum nie, ale na chłopski rozum, Polski już nie powinno być na mapach świata – podkreślił.

 

Paradoksalnie, zdaniem redaktora wPolityce, powinniśmy się od nich uczyć. – Oni nigdy się nie męczą, często za własne pieniądze, z poświęceniem pracują na zwycięstwo (…) musimy przejąć ich wolę działania, musi nam się chcieć – przekonywał. Odniósł się także do zaniedbań z poprzedniej kadencji Prawa i Sprawiedliwości oraz niespełnionych wyborczych obietnic.

 

Na konkretnym planie dzisiejszej Polski, musimy pamiętać, ze w wyborach wygrywa się zdobywając 40, może 50 proc. władzy. Wielu z was nawet tu na korytarzu pyta; czemu to nie jest zrobione, czemu tamto nie jest zrobione? Macie rację! Ale wygranie wyborów, nawet łącznie – parlamentarnych i prezydenckich to nie jest jeszcze władza nad krajem. Reszta władzy jest rozproszona (…) w biznesie, organizacjach pozarządowych, powiązaniach międzynarodowych. Żeby prawdziwie odzyskać swój kraj nie można zatrzymać się na wygraniu wyborów, trzeba iść dalej. Ten wielki projekt odzyskania Polski musi być rozpisany na wszystkie pola. On musi być w nas, w naszej działalności; że dbamy o swój Kościół, że dbamy o swoje rodziny – mówił.

 

Redaktor odniósł się także do krytyki telewizji publicznej. – Dzisiejsze ataki na telewizję publiczną nie dotyczą tego, że ona jest taka czy inna, ale że ona jest podmiotowa. Niezależna. Że sama wyznacza swoją agendę informacyjną – przekonywał.

 

Z kolei Jan Pospieszalski odniósł się do sfery kultury słowa. – Bardzo cenne, że możemy mówić o tym jak bardzo został zdemolowany język. Jeśli chcemy zanalizować jak wyglądają wrogowie chrześcijaństwa i Kościoła na polu kultury to musimy analizować również język (…) Demolowanie języka, zamiana pojęć zaszła tak daleko, że to nasi wrogowie wyznaczają nam to boisko semantyczne, na którym musimy toczyć boje. A tak naprawdę mówimy dwoma różnymi językami – przekonywał.

 

Dlaczego Kościół katolicki wyzwala na tak potworną agresję? Bo nie mieści się w paradygmacie współczesnego, postchrześcijańskiego świata. Jest znakiem sprzeciwu. Ma wszystko co rodzi nienawiść rewolucjonistów; jest hierarchiczny, jest autorytarny, niedemokratyczny, w miarę monolityczny – choć jak słyszę o pomysłach na tzw. synodalność to mnie ciarki przechodzą. A co najbardziej rozwściecza, Kościół twierdzi i utrzymuje, że ma depozyt jedynej prawdy i rości sobie prawa do nieomylności – również w kwestiach moralnych – podkreślał.

 

Zdaniem publicysty, kością niezgody pomiędzy chrześcijanami, a rewolucjonistami jest konflikt dotyczący wizji człowieka. – Bardzo pomogła mi w zrozumieniu tego patronka dnia dzisiejszego, św. Cecylia, męczennica i dziewica – podkreślał publicysta. – To humanistyczna rewolucja uznała, że wolność seksualna jest kwintesencją wszystkich wolności, bo uwalnia człowieka od praw dekalogu, seks od płodności, rodziny od małżeństwa, uwalnia od wspólnoty i zobowiązań. W końcu uwalnia od płci, rozumianej jako ucisk (…) mówiąc Janem Pawłem, wolność seksualna to największe antropologiczne kłamstwo – zaznaczał.

 

Następnie Pospieszalski wyjaśnił, na podstawie dzieła Sarah Ruden pt. „Paweł pośród ludzi” jak chrześcijaństwo zmieniło podejście do ludzkiej seksualności. Z perspektywy czasu okazało się, że przeżywanie seksualności w intymnej, małżeńskiej relacji jest dużo korzystniejsze dla człowieka, niż „wolność seksualna”. Między innymi dlatego chrześcijaństwo tak dynamicznie rozwijało się w świecie grecko-rzymskim. To Kościół, poprzez przekazanie prawdziwego celu i sensu ludzkiej seksualności dał człowiekowi prawdziwą wolność.

 

PR   

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 654 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram