Przez pięć portugalskich miast przeszły marsze przeciwko aborcji. Zapoczątkowały one akcję „Życie na pierwszym miejscu”. Głos obrońców życia jest ważny, bo w kraju tym rocznie dokonywanych jest nawet 17 tys. aborcji.
W sobotę na ulicach Lizbony, Porto, Bragi, Viseu i Aveiro pojawiło się kilka tysięcy obrońców życia. Wzięli oni udział w marszach przeciwko aborcji. Zorganizowała je portugalska Federację na rzecz Życia (FPV). Największy marsz odbył się w stolicy między Placem Camõesa a budynkiem parlamentu.
Wesprzyj nas już teraz!
Ana Silva, mieszkanka Lizbony deklarująca się jako przeciwniczka aborcji, powiedziała KAI, że protesty takie, jak sobotnia manifestacja, są sposobem zwrócenia uwagi na masową skalę zabiegów przerywania ciąży w tym kraju. Z danych tutejszych organizacji obrony życia wynika, że rocznie dokonuje się tam 15-17 tys. aborcji.
– Obowiązujące od 2007 r. w naszym kraju prawo aborcyjne wprowadził bez zgody społeczeństwa socjalistyczny rząd José Socratesa. Choć referendum nie było wiążące, ale centrolewicowa większość przegłosowała ten projekt w parlamencie. Moim zdaniem większość Portugalczyków nie popiera aborcji – stwierdziła Silva.
Podczas sobotnich manifestacji FPV zapoczątkowała kampanię pt. „Życie na pierwszym miejscu”. Ma ona służyć zadawaniu pytań kandydatom do parlamentu krajowego i do Parlamentu Europejskiego na temat ich stosunku do aborcji. Organizacja będzie domagać się od rodzimych polityków „jasnego stanowiska” w sprawie ochrony życia nienarodzonych dzieci.
Władze FPV zamierzają też dołączać do tego pytanie dotyczące eutanazji. Tzw. śmierć wspomaganą od kilku lat próbują w Portugalii zalegalizować parlamentarne ugrupowania lewicowe, z wyjątkiem partii komunistycznej.
Źródło: KAI
MA