12 stycznia 2021

Pomyślimy, osądzimy i wybierzemy za was. Pandemiczne przemyślenia Jacka Dukaja

(Fot. Pixabay)

„Jest pandemia!”, grzmi WHO. „Nie ma żadnej pandemii!”, odpowiada coraz liczniejsze grono ekspertów z całego świata. „Koronawirus zabija!”, czytamy na telewizyjnych paskach. „Znasz kogoś kto umarł na COVID?”, odpowiadają sceptycy. „Maseczka chroni przed zarażeniem”, twierdzą jedni politycy. „Maseczka powoduje grzybicę płuc”, alarmują inni politycy. Przykłady tego typu pyskówek wokół tego wszystkiego, czego doświadczamy od niemal roku, można mnożyć i mnożyć. Jedno jest pewne – okres pandemii, „pandemii” czy tak zwanej pandemii to okres totalnego przyspieszenia, totalnej zmiany i totalnej rewolucji, na co na początku maja 2020 roku zwracał uwagę jednej z najpopularniejszych pisarzy Sci-Fi w Polsce ostatnich lat Jacek Dukaj.

 

Esej Dukaja zatytułowany „Tak wymienia się rdzeń duszy” został opublikowany na łamach… „Magazynu Wyborczej”. Autor już na wstępie zwraca uwagę, że koronawirus „przyspieszył nas średnio o 10 lat” i dokonał zmian, na które wszyscy czekali, które były nieuchronne i które musiały koniecznie nastąpić. Problem polegał na tym, że nie znalazł się nikt, kto na poważnie doprowadziłby do ich realizacji. „Aż pojawił się COVID-19”, zauważa.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Tym, co pandemia umocniła w wielu ludziach, jest przekonanie, że do kanonu podstawowych praw człowieka należy „prawo do cyfrowej rozrywki”. Nie dostęp do komputera, smartphone’a czy internetu, ale do „cyfrowej rozrywki”, dzięki której można wypełnić, jak pisze Dukaj, dzień od rana do wieczora.

 

„Siedzimy zamknięci z zapasem książek do przeczytania. I kiedy wreszcie mamy czas, mamy morze czasu – co robimy? Oglądamy seriale na Netflixie. Gramy w gry komputerowe. Urządzamy audiowizualne party na Skype, Facebooku, Zoomie. Pływamy po YouTube, po sieciach społecznościowych”, ubolewa pisarz i zauważa, że koronawirus dał cyfrowym gigantom, takim jak Amazon, Google etc. niespotykane możliwości. I nie chodzi tylko o możliwość zamawiania produktów on line, ale również, a może przede wszystkim o dostarczanie „cyfrowych treści życia”.

 

Sporo miejsca w swoim eseju Jacek Dukaj poświęca kwestii pracy zdalnej. „Od trzydziestu lat zapowiadano przejście na standard pracy zdalnej. Presja była jednak zbyt słaba, byśmy się godzili na niedogodności etapów pośrednich, w tym psychiczne, społeczne. Lecz teraz, przymuszeni, wtrenowani, przyzwyczajeni – czy się cofniemy”, pyta autor i dodaje: „Na pewno znaczna część funkcji i zawodów utrzyma ów standard po pandemii. Najpierw z uwagi na koszty, potem – bo tak będzie już NATURALNIEJ”.

 

Bardzo ciekawym aspektem, na jaki zwraca uwagę pisarz, jest wzrost nierówności, który w dobie koronawirusa znacznie przyspieszył i spotęgował. Według Dukaja „przetrwają najwięksi; im mniejszy biznes, tym bardziej cierpi. Raz, że nie ma poduszki finansowej; dwa, że najczęściej już działał na granicy zyskowności; trzy, że największych jakby co wyciągnie z długów za uszy rząd”.

 

Do powyższej kwestii należy dodać „akcje ratunkowe”, mające na celu zapewnienie przetrwania potrzebującym. A tych jest bardzo wielu. „W 2019 roku 28 procent populacji w USA nie miało żadnych oszczędności, a 25 procent – wystarczające by przeżyć mniej niż kwartał”, wskazuje Jacek Dukaj. Jak postanowiono rozwiązać ten problem? Wprowadzeniem gwarantowanego dochodu minimalnego (UBI – Universal Basic Income). „Błyskawicznie wprowadzają go w tej czy innej formie kolejne państwa. Nawet papież za nim agituje. Nagle UBI nie jest mrzonką futurologów i utopistów; jest twardą koniecznością”, podkreśla autor i dodaje: „Jakiż polityk zlikwiduje UBI, gdy raz zostanie on wprowadzony? Jakiż polityk w Polsce zlikwiduje 500+?”.

 

W ocenie autora „Perfekcyjnej niedoskonałości” koronawirus rozpoczął erę deglobalizacji. „Przypisywana głupocie populistów i nacjonalistów, wyśmiewana jako niemożliwość gospodarcza, ilustrowana obrazami dzieci w obozach dla uchodźców – nagle okazuje się nieuchronnością”, podkreśla. „Wirus zmusił nas do widzenia świata przez pryzmat lokalnych korzyści z przerwania lub odtworzenia łańcuchów dostaw, wymiany handlowej, wolnej migracji. (…) Głupiec, kto zda się na łaskę dostawców konkurentów, partnerów rywali. I oni kalkulują tak samo. Każdy organizm gospodarczy musi odtąd ważyć koszty ryzyka nagłej deglobalizacji względem zysku z polegania na zasadach otwartego świata. Musi się hedge’ować na izolacjonizm”, wskazuje.

 

To jeszcze nie wszystkie owoce przyspieszenia. W liczącym ponad 30 tysięcy znaków eseju Jacek Dukaj tłumaczy, dlaczego „zimna wojna” między Stanami Zjednoczonymi a Chinami przekształci się w „gorącą wojnę” i jaką rolę odegrają w niej Rosja, sieć 5G, sztuczna inteligencja etc. Zauważa również, że wirus odwrócił do góry nogami pojęcia dobra i zła. Najprostszy przykład: jeszcze do niedawna podróże były dobre, a izolacja zła. Obecnie jest odwrotnie… „Obserwujemy bajkową łatwość tej inżynierii dusz. Z pewnością z uwagą obserwują ją rządy i wielkie korporacje. Obserwują i się uczą”, alarmuje.

 

Na koniec Jacek Dukaj porusza kwestię „zarządzania kulturą”. Na czym obecnie polega to zarządzanie? „Na generowaniu i sterowaniu rzekami przeżyć przepływających przez miliony przeżywaczy zamkniętych w swoich bańkach tożsamościowych, a teraz także – w bańkach fizycznych”, odpowiada autor. W efekcie jesteśmy karmieni odpowiednio przefiltrowanymi, mającymi wywołać takie a nie inne emocje informacjami. To właśnie emocje mają nami kierować, ale nie takie jakbyśmy chcieli, tylko takie jakie zostaną w nas zaszczepione i wyjaśnią nam świat – kto jest dobry, a kto zły; kto zabawny, a kto ponury; kto mądry, a kto niedokształcony; kto ma moralne prawo, a kto go nie ma etc.

 

„Na to jeszcze się buntujemy: Cenzura! Manipulacja! Indoktrynacja! Nic dziwnego. Rdzeniem indywidualistycznej tożsamości człowieka Zachodu jest wolność wyboru treści przeżyć. Ale to iluzja”, podkreśla Jacek Dukaj. Dlaczego? Ponieważ „intelektualnie jesteśmy już świadomi, że treści przeżyć wybierają dla nas algorytmy Google’a, Netflixa, Facebooka”.

 

„Oddamy prywatność, podmiotowość i jeszcze dołożymy za friko wolność słowa. Wiedzieliśmy, że to nadejdzie, ale myśleliśmy: nasze wnuki będą się z tym mierzyć. Myśleliśmy: to wybór kulturowy, (…) nie poddamy się. Myśleliśmy: i tak to nie zadziała. Działa, i robimy wszystko, żeby działało. Przecież im więcej system wie o człowieku, tym bezpieczniejsze jest całe społeczeństwo. Im więcej wie o człowieku, tym lepiej może go obsłużyć, tym lepiej chronić jego zdrowie”, podsumowuje Jacek Dukaj i zachęca, abyśmy „obserwowali, co dzieje się w naszych głowach, myśleli o naszych myślach i osądzali nasze osądy”.

 

Czy będą to jednak wciąż nasze myśli i nasze osądy? Być może jeszcze przez jakiś czas, ale wirus, a raczej ci, którzy wykorzystują go do swoich celów, zadbają o to, aby samodzielne myślenie stało się mitem. Mitem, w który każdy będzie chciał wierzyć…

 

TK

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(7)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram