12 października 2016

Potrzeba Wielkiej Pokuty

Pokuta podoba się Bogu. Oczekuje jej, gdy prosimy Go o wybaczenie. Dlatego też Kościół  w swej mądrości wpisał zadośćuczynienie Bogu i bliźnim do warunków dobrej spowiedzi – bez której nie ma przecież zbawienia. Cieszy więc, że w najbliższych dniach w Częstochowie organizowana jest Wielka Pokuta.

 

Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem!  Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie! (Iz 1, 16-17)

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jako katolicy nie wierzymy w przypadki. Tak więc nie możemy sądzić, że tylko przypadkiem inicjatywa podjęta przez fundację Solo Dios Basta – zrealizowana zostanie właśnie teraz, w kilka zaledwie dni po zdradzeniu przez rzekomo katolicką partię jednego z najważniejszych katolickich postulatów – ochronę niewinnego życia. Nie jest też oczywiście przypadkiem, że wielu Polaków przepraszać będzie Boga tego dnia właśnie na Jasnej Górze, a więc tam, gdzie naród przysięgał swej Królowej wierność Jej Synowi. Było to sześćdziesiąt lat temu.  

Czy tej wierności dotrzymaliśmy?

Cóż, przysięgaliśmy „uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym królestwem” Maryi i Jej Syna, poddanym całkowicie pod Jej panowanie, w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym”. Czy uczyniliśmy wszystko? Czy ja uczyniłem wszystko co leżało w mojej mocy?

Przyrzekaliśmy również „strzec w każdej duszy polskiej daru łaski, jako źródło Bożego życia”. Czy strzegliśmy? Czy ustrzegliśmy?

Obiecywaliśmy także, „stać na straży nierozerwalności małżeństwa, bronić godności kobiety, czuwać na progu ogniska domowego, aby przy nim życie Polaków było bezpieczne”. Jesteśmy dziś na piątym miejscu w Europie pod względem średniej liczby rozwodów. Polskie dzieci wychowują się w rozbitych rodzinach. Od czasu złożenia Ślubów Jasnogórskich liczba „rozpadających się małżeństw” wzrosła o niemal 50 proc. Dlaczego odwróciliśmy się od tego, cośmy obiecali?

Przysięgaliśmy też „wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu i rozwiązłości”. Nie starczy retorycznych pytań, by obalić twierdzenie, że choć trochę uporaliśmy się z tymi narodowymi wadami. Liczba sklepów monopolowych stale wzrasta, a w każdym niemal filmie czy reklamie w naszej telewizji promuje się rozwiązłość. Zupełnie zapomnieliśmy o słowie danym Matce Bożej.

Obiecywaliśmy wreszcie „z oczyma utkwionymi w żłóbek Betlejemski, że odtąd wszyscy staniemy na straży budzącego się życia”. Że „walczyć będziemy w obronie każdego dziecięcia i każdej kołyski równie mężnie, jak ojcowie nasi walczyli o byt i wolność Narodu, płacąc obficie krwią własną”. Deklarowaliśmy, że „gotowi jesteśmy raczej śmierć ponieść, aniżeli śmierć zadać bezbronnym”. Ostatnie dni w sposób ogromnie bolesny pokazały, że przyrzeczenie to pozostaje dla wielu katolików pustym frazesem. Nie tylko dla polityków, ale też dla sporej części polskich kobiet, strajkujących przeciwko zakazowi zabijania dzieci, oraz licznych mężczyzn, którzy uznali, że w imię politycznego spokoju można obietnicę daną Matce Najświętszej zwyczajnie schować pod dywan.

Warto pamiętać, że pro-aborcyjnej decyzji Sejmu winnych jest znacznie więcej, niż tylko 352 posłów. Winny jest każdy, kto nie modlił się o zakaz zabijania dzieci. Winna jest każda polska matka, która w rozmowach z koleżankami z pracy deklarowała, że „jest oburzona tym projektem”. Winny jest każdy ojciec każdej polskiej rodziny, jeśli tylko nie tłumaczył swym dzieciom i żonie, że o projekcie ustawy lewica ordynarnie kłamie. Winny jest każdy, kto w rozmowach z telefonistami z różnorakich firm prowadzących sondaże przyznawał, że „jest za kompromisem”. Winny jest każdy kapłan, który nie tłumaczył wiernym, dlaczego tego kompromisu akceptować nie wolno.

Winny jest także każdy Polak, który w dniach walki o polską duszę, odpuścił sobie walkę o własną duszę, przyczyniając się tym samym do triumfu szatana. Maciej Bodasiński, reżyser filmowy i inicjator „Wielkiej Pokuty” mówił niedawno w TVP, że z wylewającej się wraz z Czarnymi Protestami ciemności, towarzyszyło pewne uśpienie części społeczeństwa opowiadającej się za życiem, która oczekiwała na ruch parlamentu. „Śpimy. Ta ciemność tak przygniotła ludzi, że my przemykaliśmy ulicami patrząc na to co się dzieje” – stwierdził. Trudno się z nim nie zgodzić.

Dlatego inicjatywa założonej przez niego fundacji cieszy. Są bowiem w Polsce ludzie, którzy pamiętają jeszcze, że Bóg za dobre wynagradza, a za złe karze. Jednak jako miłosierny Ojciec, może nam wybaczyć – ale jedynie pod warunkiem, że zadośćuczynimy Jemu i ludziom. Panu Bogu i Matce Najświętszej możemy więc zadośćuczynić aktami pokuty, które powinny trwać nie tylko w najbliższą sobotę, ale tego dnia dopiero się rozpoczynać! Ale ludziom możemy wynagrodzić jedynie wymuszeniem na rządzących zmiany prawa. Chociaż tych istnień, które już przepadły przez decyzje władzy, nie jesteśmy w stanie wskrzesić. Czy więc Bóg nam wybaczy? Czy unikniemy kary?

Na te pytania odpowiedzi jeszcze nie znamy. Wiemy natomiast jedno – to świeccy katolicy stali za odrzuconym przez Sejm projektem zakazującym mordowania nienarodzonych. To również świeccy chcą przepraszać Boga na Jasnej Górze i starać się wynagrodzić mu za grzechy polskiego narodu. To świeccy zorganizowali bowiem Wielką Pokutę, bo czują, że nowej wiosny Kościoła jednak nie ma. Jakże to symptomatyczne.

 

 

Krystian Kratiuk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie