8 maja 2013

Polska traci łupkową szansę

(Lipiec 2012 r., pierwszy odwiert PKN Orlen w poszukiwaniu gazu łupkowego w województwie mazowieckim. Fot. J. Swierczyński/Dziennik Wschodni/Forum)

Rewolucja łupkowa zapoczątkowana w Stanach Zjednoczonych może mieć dla Rosji podobne skutki, co gwiezdne wojny dla Związku Sowieckiego. Nasz kraj  mógłby mieć w tym swój udział.

 

Już dziś dwadzieścia procent gazu w USA wydobywane jest ze złóż niekonwencjonalnych. Dzięki temu kraj ten z importera stał się eksporterem i poważnie podważył gazowe plany podboju Europy kreślone w kremlowskich gabinetach. Amerykański gaz spowodował spadek cen tego surowca w Europie, co zmusiło Gazprom do udzielenia zniżek, z czego skorzystała nawet Polska. Jeśli dodamy do tego, że Stany Zjednoczone wkraczają w drugi etap rewolucji łupkowej, polegającej na wydobywaniu ropy zawartej w skalnych łupkach i według Międzynarodowej Agencji Energetycznej w ciągu kilku najbliższych lat staną się liderem światowej branży naftowej – to możemy mówić, że nadchodzą kolosalne zmiany. Potwierdza to także tajny niemiecki raport Federalnej Służby Wywiadowczej (BND), z którego wynika, że sytuacja ta wzmocni USA, a w nowej rzeczywistości najbardziej stracą Chiny, Rosja i kraje OPEC. Może to też doprowadzić do sytuacji, że potrzebujące coraz więcej surowców Państwo Środka, uzależni się od dostaw ze Stanów Zjednoczonych. Chyba, że samo postawi na nową technikę.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Łupki nie dla Polski?

 

Dlatego też informacje o tym, że Polska może w tej części świata stać się łupkowym Eldorado, zelektryzowały nie tylko naszą opinię publiczną, ale spowodowały też zamęt w Moskwie. Dla Władimira Putina kwestie energetyczne stanowią oczko w głowie. Okrążenie Europy Środkowo-Wschodniej dwoma rurami, Nordstream i Southstream, coraz głębsza penetracja surowcowych rynków zachodnich, przy ścisłym monopolizowaniu „strefy wpływów” – oto główne zadania, jakie przed swoimi urzędnikami postawił najbardziej znany były pułkownik KGB. Nie ma się więc co dziwić, że Moskwa jest gotowa na wszystko, byleby nie dopuścić do wybicia się na energetyczną niezależność tego regionu Europy. I to zarówno jeśli chodzi o projekt eksploatacji łupków, jak i budowę elektrowni atomowych, czy też planów dywersyfikacyjnych. Polska w tej koncepcji ma pozostawać obszarem całkowicie uzależnionym od rosyjskich dostaw. Każda próba zmiany tego stanu rzeczy musi się spotkać z groźnymi pomrukami Kremla. Na to zaś Donald Tusk nie może sobie pozwolić.

 

Sprytna gra Kremla

 

Czy to oznacza, że gazowa rewolucja zostanie zatrzymana przez żądnych utrzymania obecnego status quo Rosjan, wspieranych przez ich popleczników z organizacji ekologicznych i wszelkiej maści lobbystów zielonej energii? Wydaje się, że zakazy i memoranda na nic się zdadzą. Mogą przez jakiś czas zahamować lub opóźnić łupkową rewolucję, ale Kremlowi nie uda się jej zdusić w zarodku. Nie taki zresztą jest jego plan. Rosjanie wiedzą, że co najwyżej, poprzez wykorzystywanie „pożytecznych idiotów” i zaprzyjaźnionych polityków, a także wspieranie producentów alternatywnej energii – uda im się uzyskać trochę czasu. Czy wystarczy go na tyle, by samemu stać się gigantem na rynku gazu łupkowego? Już dziś trwają nad tym zaawansowane prace – to dla moskiewskiego reżimu być albo nie być. Dlatego też nie ma się co dziwić, że Rosjanie pełnią nawet rolę konsultantów przy wydobywaniu go w Chinach. Pokazuje to niesamowitą obłudę Kremla, ale też to, o jaką stawkę toczy się ta gra. Ci ekonomiści i gazowi eksperci, którzy mówią, że mamy do czynienia z nowym otwarciem na rynku dostaw energii, mają całkowitą rację. Tym bardziej zastanawia postawa polskiego rządu, który oprócz zapewnień i obietnic nie może się pochwalić żadnymi sukcesami. Kolejne nieudane projekty nowych ustaw dotyczących wydobywania łupków powodują, że zagraniczni inwestorzy, którzy do niedawna gotowi byli jak najszybciej wykonywać wstępne odwierty, dziś bezradnie rozkładają ręce. Polscy urzędnicy wydają się robić wszystko, by ich zniechęcić. I odnoszą kolejne sukcesy, nawet tak spektakularne jak to, że amerykański gigant ExxonMobil zrezygnował z inwestowania w naszym kraju i wybrał… Rosję.

 

Marnowanie szansy

 

Sytuacja ta powoduje, że prace wydobywcze stoją właściwie w miejscu, a czas oczekiwania na pokonanie barier prawnych niepokojąco się wydłuża. Do tego dochodzi jeszcze koncepcja budowy w Polsce elektrowni atomowej, co stanowi, zdaniem części ekspertów, zagrożenie dla gazowych odwiertów w naszym kraju. Pojawiają się głosy przedstawicieli władz, którzy oceniają, że środków z budżetu wystarczy tylko na jeden projekt. A czas płynie. O tym, że nasi politycy wydają się tym faktem nie przejmować, świadczą też opóźnienia przy budowie gazoportu, który stanowiłby realną próbę dywersyfikacji dostaw. Do tego dochodzą unijne dyrektywy i ciągły lęk, że Bruksela może ograniczyć wydobycie albo uczynić je nieopłacalnym. I to pomimo tego, że nawet sceptycznie nastawieni do tej metody Niemcy zmienili niedawno zdanie, widząc zarówno sukces Amerykanów, jak i dowiadując się, że sami mogliby na tym skorzystać, gdyż na ich terytorium też znajdują się pokłady łupków. Z podobnych powodów swoje memorandum znieśli ostatnio Brytyjczycy. Co ciekawe, nawet Ukraińcy – w opinii europosła PiS Konrada Szymańskiego – mają większe szanse na skorzystanie z nowej formy uzyskiwania gazu niż nasz kraj. Jako że już wielokrotnie doświadczyli tego, co to znaczy, gdy Rosjanie zakręcą im kurek, od pewnego czasu rozglądają się za innymi źródłami energii. Jeden już znaleźli, podpisali z Shellem umowę na wydobywanie łupków na swoim terytorium. Gazprom dostał białej gorączki.

 

W co gra PO?

 

Chociaż oficjalnie politycy PO z premierem na czele wydają się być zwolennikami gazowej rewolucji, a Unia Europejska przyjęła zamiast zakazu wydobywania łupków, zezwalający na to raport europosła PO Bogusława Sonika, to jednak wciąż nie widać konkretnych rezultatów. Tym bardziej, że zdaniem opozycji, raport ten otwiera drogę do zaostrzeń przepisów regulujących wydobycie gazu łupkowego w UE, a tym samym zwiększenia jego kosztów, a nawet jego zablokowanie. „Sprawozdanie w wersji, jaka wyszła z Komisji Ochrony Środowiska jest nie do przyjęcia, ponieważ zawiera zakaz szczelinowania na terenach wydobycia węgla, apeluje o zmianę systemu handlu emisjami w celu obłożenia wydobycia gazu opłatami za emisje CO2, sugeruje, że wydobycie gazu jest sprzeczne z polityką klimatyczną UE. Raport postuluje zmiany w czterech kluczowych dla branży wydobywczej dyrektywach UE. Efekty ewentualnej i prawdopodobnej realizacji zaleceń raportu będą skutkowały podniesieniem kosztów inwestycji aż do granic ich opłacalności w UE. To otwiera drzwi do niekorzystnej legislacji” – przekonuje europoseł PiS Konrad Szymański. W takiej sytuacji wciąż zawieszone zostaje pytanie, czy Polska ma jeszcze szanse na to, by stać się dzięki łupkowej rewolucji jednym z najważniejszych państw „średniej siły”, jak przewidywał Robert D. Kaplan, analityk agencji Stratfor? Taka możliwość wciąż istnieje, ale jak na razie jest ona zaprzepaszczana przez rząd Donalda Tuska.

 

Aleksander Kłos

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie