W odpowiedzi na szantaż państw, które przegłosowały mechanizm uzależniający otrzymywanie pieniędzy ze wspólnoty budżetowej od mgliście rozumianej „praworządności”, Polska i Węgry zawetowały projekt kilkuletniego budżetu Unii Europejskiej oraz związanego z tak zwaną pandemią funduszu odbudowy.
Wesprzyj nas już teraz!
W poniedziałek ambasadorowie państw wchodzących w skład UE przyjęli kryteria określane skrótowym mianem „pieniądze za praworządność”. Sprzeciwiły się temu Warszawa i Budapeszt. W trakcie dyskusji polski ambasador Andrzej Sadoś przypomniał, że forsowany mechanizm nie tylko stoi w sprzeczności z traktatami unijnymi, ale i biegnie w poprzek porozumienia osiągniętego na szczycie, do którego doszło w lipcu.
Według relacji RMF, przedstawiciel Niemiec straszy już poważnymi konsekwencjami weta dwóch państw. Inni spodziewają się kryzysu przypominającego ten, jaki nawiedził Unię w związku z brexitem. Wizje roztaczane przez zwolenników twardej linii wobec państw, które chcą zachować sobie nieco większą część suwerenności, są straszne: „nie będzie nowych pieniędzy na: nowe inwestycje energetyczne, drogi, wodociągi. Nie będzie też środków na odbudowę gospodarek po pandemii – czyli na modernizację szpitali czy na pomoc dla upadających firm” – czytamy w korespondencji.
Jeśli bowiem budżet nie zostanie uchwalony, Unia będzie działać na postawie finansowego prowizorium i przyznawać dotacje tylko na cele wynikające z już podjętych zobowiązań w rodzaju rolniczych dopłat czy trwających już inwestycji.
„Polska liczy na rozsądne podejście naszych partnerów i wypracowanie zasad, które pozwolą osiągnąć porozumienie. Jesteśmy otwarci na konstruktywne rozwiązania – o ile będą zgodne z konkluzjami Rady Europejskiej oraz obowiązującymi traktatami UE” – skomentował sytuację na Twitterze Piotr Müller, rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego.
Źródło: RMF24.pl, PCh24.pl
RoM