26 lutego 2018

Polska dyplomacja? Katolicka albo żadna!

(Zdjęcie ilustracyjne. FOT.Michal Dyjuk/FORUM)

Twórcy polskiej polityki zagranicznej od kilkunastu lat opierają się niemal wyłącznie na Stanach Zjednoczonych. Niestety trwający konflikt na linii Polska-Izrael, ostre ataki organizacji żydowskich na Polaków oraz lojalność USA względem Izraela pokazują, że ta strategia zagnała nas w ślepy zaułek. Sytuacja byłaby inna, gdyby nasza dyplomacja uwzględniała w swoich rachubach Świętą Wiarę Katolicką. Świat bowiem widzi nas jako państwo słabe lub w najlepszym wypadku przeciętne. Rzecz ma się inaczej, gdy spogląda się na Polskę przez pryzmat wiary katolickiej. Wtedy okazujemy się narodem wyznaczającym standardy – przynajmniej dla katolików. Taki scenariusz wpisuje się w Boży Plan!

 

Czarny Ledóchowski rzecznikiem Polski w świecie

Wesprzyj nas już teraz!

W wyniku katolickich misji prowadzonych na kontynencie afrykańskim, również przez polskie siostry zakonne oraz kapłanów z naszego kraju, ludność z pewnej miejscowości nadała swoim dzieciom na imię „Ledóchowska” (ewentualnie „Ledóchowski”) – nawiązując w ten sposób do bł. Marii Ledóchowskiej, założycielki Zgromadzenia Sióstr Misjonarek św. Piotra Klawera. To forma wdzięczności wobec bardzo lubianych tam Polaków, którzy na miejscu niosą pomoc m.in. umożliwiając zdobycie edukacji. Ta bowiem w warunkach Czarnego Lądu jest jedyną okazją na wyrwanie się ze szponów biedy. Historię tą opowiedział swoim studentom podczas wykładu na pewnej krakowskiej uczelni wyższej wykładowca, który dziś doradza prezydentowi Dudzie. Miał on spotkać osobę pochodzącą z Afryki o imieniu Ledóchowski w… Wiedniu, zaś historię przytoczył jako przykład budowania dobrego wizerunku Polski poprzez akcje humanitarne – a więc działania niezwiązane bezpośrednio z dyplomacją.

 

Płynący z tej historii przekaz jest niezwykle pozytywny (szczególnie w obliczu trwających konfliktów dyplomatycznych Polski z tak wieloma państwami naraz): gdzieś na świecie nas, Polaków, lubią. I chociaż może nie na całym Czarnym Lądzie ludzie noszą imię na cześć bł. Marii Ledóchowskiej, to jednak Polska pomoc dociera do wielu innych miejsc globu. Nawet więc jeśli mówimy o biednych obecnie krajach Afryki, z którymi dodatkowo nie łączą nas szczególnie zażyłe stosunki dyplomatyczne, to jednak nawet zwykła sympatia jest jakimś punktem zaczepienia. Co istotne, owa sympatia nierozerwalnie wiąże się z katolicyzmem.

 

Oczywiście, gdy spieramy się ze światowymi potęgami, grupka pałających miłością do Polski mieszkańców Afryki nie jest wydatnym pocieszeniem. Niewątpliwie jednak w przyszłości ludzie z imieniem Ledóchowska oraz inni korzystający na polskiej pomocy, w wyniku odbieranej edukacji dołączą do elit w swoich ojczyznach, co stworzy dla naszej dyplomacji nieznane wcześniej pole do działania – z łatwością odnajdziemy sojuszników w krajach, które mają wiele do zaoferowania. Wszystko za sprawą głębokiej wiary polskich katolików, którzy z Miłości do Chrystusa i bliźniego pomagają potrzebującym oraz uczą ich Prawdy o Panu Bogu, głoszą Dobrą Nowinę. I to na wszystkich kontynentach (Polska jest ponoć największym „eksporterem” księży na świecie – znad Wisły pochodzić ma co 6 bądź co 7 katolicki kapłan świata, zaś w skali Europy 1 na 3 duchownych to Polak). Ponadto Afryka wciąż się rozwija i mimo potężnych kłopotów może w przyszłości stać się zupełnym przeciwieństwem tego, co dziś kojarzymy z Czarnym Lądem. Oczywiście swój wkład w tę zmianę będą mieć również katolicy, często pochodzący z naszej Ojczyzny.

 

Polska wiarą silna

Jeśli jednak dla kogoś ta futurologiczna, a i odległa geograficznie perspektywa stanowi zupełnie nierealną wizję, to spójrzmy na ostatnie miesiące i bliski nam świat zachodni. Jak się okazuje Polska może i potrafi wyznaczać standardy, inspirować, stanowić wzór do naśladowania. Warunkiem jest, podobnie jak w przypadku afrykańskim, trwanie przy katolicyzmie. Świeże doświadczenia pokazują, że w świecie liczymy się tylko jako kraj katolicki i tylko wtedy nasze inicjatywy kończą się powodzeniem.

 

Mimo potężnej agresji, z jaką spotkała się ze strony mediów lewicowo-liberalnych w kraju i za granicą inicjatywa „Różaniec do granic”, oddolna akcja polskich katolików świeckich okazała się sukcesem. Sukcesem, który inspirował i wciąż inspiruje inne narody: Włochów, Irlandczyków i Amerykanów, zaś już niedługo publiczna modlitwa odbędzie się w Wielkiej Brytanii, Australii i Francji. Na tym zapewne lista się nie zamknie.

 

Jak więc widać – wbrew wlewanej w nasze umysły pedagogice wstydu z powodu wiary – nie tylko inne narody również modlą się, ale wzorują się na Polakach wybierając formy pobożności!

 

To jednak nie jedyny przykład na to, że dla katolickiego świata Polska może stanowić taką potęgę jak Stany Zjednoczone w grze geopolitycznej. Oto bowiem – jak zwracają uwagę liczni watykaniści – oczy wiernych i hierarchów na całym globie z nadzieją kierują się w stronę naszego kraju. Ludzie liczą, że to właśnie nasi biskupi zatrzymają szalony pęd do liberalizowania nauczania Kościoła w sprawie nierozerwalności małżeństwa i rodziny. Świat katolicki wie, że tylko nasi biskupi – uczniowie św. Jana Pawła II – mogą swoją zgodną z tradycyjnym nauczaniem Kościoła interpretacją Amoris Laetitia zatrzymać destrukcyjne procesy i uruchomić moralną odnowę trwającego w głębokim kryzysie katolicyzmu.

 

Zresztą sama Polska jest dla katolików w innych krajach miejscem szczególnym. I nie chodzi tu wyłącznie o liczne piękne świątynie oraz wielu świętych – kraje Zachodnie mają bowiem wśród swoich przodków nie mniej, a często nawet więcej osób wyniesionych do Chwały Ołtarzy, jak i tysiące przebogatych miejsc kultu. U nas jednak Wiara nie jest kwestią wyłącznie historyczną. Tutaj Wiara żyje! U nas co niedzielę kościoły są pełne. Oczywiście, niestety nie praktykuje 100 proc. katolików. Niewątpliwie jednak na tle Zachodu sytuacja Polski jest na tyle dobra, by wierzący na świecie patrzyli na nas jak na swoisty ostatni bastion Kościoła. Frekwencja na Mszy Świętej to jednak tylko jeden aspekt siły polskiej wiary, wszak u nas ludzie odwiedzą świątynie również przy innych okazjach. Wciąż chodzimy na Różańce, Majówki, Roraty czy Gorzkie Żale. Wciąż chrzcimy dzieci, śluby zawieramy przez Ołtarzem. Ponadto głos polskiego Kościoła jest słyszalny, gdy politycy roztrząsają sprawy natury etycznej. Słyszalność tego głosu nie wynika jednak wyłącznie z przywiązania rządzących do wiary (chociaż niekiedy i osobista wiara ma wpływ na decyzje), ale również z faktu, że potężna większość Polaków to ludzie wierzący, a zebranie wszystkich głosów wyłącznie praktykujących katolików zapewniłoby w naszym parlamencie większość konstytucyjną. W końcu jesteśmy krajem, gdzie premier mówiący o rechrystianizacji Europy zastępuje premier–matkę księdza, zaś nikt nie wyobraża sobie uroczystości państwowych i patriotycznych bez udziału duchownego i Mszy Świętej.

 

Jakby tego było mało, najbardziej znanym we współczesnym świecie Polakiem jest święty Jan Paweł II. Pochodzący z naszego kraju Wikariusz Chrystusowy w czasie intensywnego pontyfikatu nauczał wiary nie tylko polskich świeckich i hierarchów, ale również milionów ludzi w innych krajach, przyczyniając się nie tylko do duchowego rozwoju katolików, ale i rozsławiania imienia swojej Ojczyzny na świecie. O Polsce mówił już w swoich pierwszych słowach po wyborcze, w pamiętnym przemówieniu z 16 października 1978 roku, gdy wspominał o „dalekim kraju”.

 

Nawet w dziedzinie szeroko pojętej literatury najbardziej znane na świecie polskie dzieło dotyczy tematyki ściśle katolickiej – to „Dzienniczek św. Siostry Faustyny”. Zapiski siostry zakonnej, której objawiał się Pan Jezus głoszący orędzie Miłosierdzia Bożego, są światowym bestsellerem. Przetłumaczono go na niemal wszystkie, nawet bardzo egzotyczne języki. I to pomimo faktu, że pierwsze wydanie „Dzienniczka” ukazało się dopiero w latach 80. XX wieku. Skalę oddziaływania orędzia przekazanego światu przez Polkę widać co roku w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, gdy do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach przybywają tysiące pielgrzymów z całego świata, nawet odległych zakątków Azji.

 

Iskra i szczególne umiłowanie cenniejsze niż sojusze

Świat widzi nierozerwalny związek polskości i katolicyzmu oraz odbiera nas przez pryzmat wiary. Ten związek jest również obecny w Bożym Planie. To sama Najświętsza Maryja Panna wyraziła oczekiwanie, by określać ją mianem Królowej Polski, zaś sam Pan Jezus powiedział św. Faustynie Kowalskiej: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście”.

 

Nie możemy nigdy zapomnieć o tym orędziu i musimy dążyć do jego realizacji. Aby mogło się ziścić, zgodnie ze słowami Syna Bożego, Polska musi być posłuszna Jezusowej Woli. Posłuszna, czyli katolicka w każdym aspekcie życia narodowego i osobistego. Tylko wtedy zostanie wywyższona „w potędze i świętości”. To słowa ważne szczególnie w momencie, gdy Polska – przecież ta sama, którą Chrystus „szczególnie umiłował” – jest na świecie poniżana, gdy kraj, z którego wyjść ma iskra, pokazuje się w fałszywym świetle i oczernia się go, próbując w ten sposób zyskać nie tylko konkretne kwoty i polityczne wpływy, ale i utrudnić rozpalanie się w świecie pochodzącego od owej iskry żaru Wiary!

 

Dziś widzimy wyraźnie, że próby prowadzenia dyplomacji świeckiej, nieróżniącej się niczym od dyplomacji krajów ateistycznych oraz lewicowo-liberalnych zawodzą. Czas więc wreszcie całkowicie odmienić naszą politykę i zacząć realizować Wolę Bożą ze świadomością, że tylko wtedy zostaniemy „wywyższeni”. Stawka ma jednak wymiar nie tylko lokalnie polityczny, ale i globalny oraz transcendentny – cały glob, zgodnie ze słowami Pana Jezusa, odmieniony zostanie przez iskrę, która wyjdzie z naszych ziem i przygotuje „świat na ostateczne przyjście” Syna Bożego.

 

Złóżmy więc losy naszej Ojczyzny w ręce Zbawiciela, a nie w ręce rządzących którymkolwiek ze światowych mocarstw!

 

 

Michał Wałach

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie