1 marca 2018

Polska – Litwa: dreptanie w miejscu zamiast wspólnej polityki w regionie

(Fot. Marian Paluszkiewicz / Gazeta Polska / FORUM )

Konflikt, spór, pat, chłód – najczęściej tak określane są stosunki polsko – litewskie w setną rocznicę ogłoszenia przez Litewską Radę Państwową niepodległości i powstania Królestwa Litwy. 1 marca Viktoras Pranckietis jako trzeci w historii marszałek litewskiego Sejmu wygłosi przemówienie w polskim parlamencie. Ma to być kolejny pokaz poprawności stosunków, nie mający niestety pokrycia w realnych decyzjach władz Republiki Litewskiej. Oceniając stosunki polityczne Polski i Litwy trudno odejść od ostatnich wydarzeń, dowodzących, że Warszawa i Wilno wolą stać w miejscu niż rozwiązać zaszłości i budować wspólną politykę w wschodniej Europie.

 

Niby przyjaźń

Wesprzyj nas już teraz!

W lutym Litwa świętowała ogłoszenie przez Tarybę, czyli Litewską Radę Państwową, niepodległości i powstania niepodległego Królestwa Litwy, dziesięć miesięcy później, 2 listopada 1918 roku, przekształconego w Republikę Litwy. W całym okresie międzywojennym stosunki polsko – litewskie były złe a okres II wojny światowej jeszcze pogłębił przepaść między sąsiadami.

 

Wydawało się, że upadek komunizmu będzie nowym otwarciem relacji Warszawy i Wilna ale już pierwsze lata niepodległej Litwy rozczarowały Polaków na Wileńszczyźnie i w Rzeczpospolitej. Wbrew standardom europejskim i dobrosąsiedzkim mniejszość polska na Wileńszczyźnie nie doczekała się wymiernych posunięć, poprawiających jej położenie. Litewska ustawa o języku państwowym, prowadząca do wypychania języka polskiego ze szkół, jest sprzeczna z Konwencją Ramową Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych i Europejską Kartą Samorządu Terytorialnego.

 

Ciężką sytuację Polaków dopełnia sabotowanie przez władze litewskie zwrotu majątku Polaków, zagrabionego w czasie komunistycznej Litewskiej SRR czy traktowanie polskich kombatantów z praktykowanym do 2004 roku zakazem używania terminu „Armia Krajowa” w nazwie ich organizacji. Niewzruszalnej postawy władz w Wilnie nie zmieniło ani wejście do UE ani współpraca w ramach NATO. Nawet fakt, że polskie lotnictwo w ramach „Baltic Air Policing” strzeże przestrzeni powietrznej państw bałtyckich (nie posiadających własnych myśliwców), nie zmienia nastawienia litewskich polityków do Polski i jej postulatów odnoszących się do poszanowania praw mniejszości polskiej na Wileńszczyźnie.

 

Delegacje i dywagacje

Trwająca obecnie wizyta marszałka litewskiego Sejmu (Seimas) Viktorasa Pranckietisa odbędzie się prawdopodobnie w podobny sposób jak wcześniejsze wizyty polityków polskich na Litwie i litewskich w Polsce. Według informacji podanych przez stronę litewską, tematami rozmów Pranckietisa w Warszawie będą rocznice stulecia niepodległości państw bałtyckich i Polski, bezpieczeństwo międzynarodowe i energetyczne, projekt Rail Baltica, problemy Ukrainy i Partnerstwo Wschodnie oraz kwestie mniejszości narodowych. O wizycie marszałka Pranckietisa nie dowiemy się nic ze stron internetowych Ministerstwa Spraw Zagranicznych ani Sejmu, natomiast ze strony senackiej mamy tylko potwierdzenie spotkania z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim. Jeszcze przed rozpoczęciem rozmów widać, że delegacja Viktorasa Pranckietisa będzie po prostu grzeczną wymianą uścisków dłoni dla fotoreporterów, bo tylko o tym informuje strona Senatu RP.

 

Wizyta Pranckietisa w Sejmie i Senacie to kolejny pobyt polityka litewskiego w randze marszałka Sejmu Litwy w Polsce. W 1993 r. przemawiał w polskim Sejmie Česlovas Juršėnas, w 1997 r. – Vytautas Landsbergis. W 2013 r. marszałek Vydas Gedvilas odwiedził Warszawę, zaś w 2016 r. w Wielkopolsce gościła Loreta Graužinienė z litewskiej Partii Pracy.

 

Z delegacji tych niewiele wynikało, podobnie jak z odwiedzin polskich polityków najwyższej rangi na Litwie. Rozczarowani mogą się czuć szczególnie Polacy z Wileńszczyzny, którzy od blisko trzydziestu lat nie widzą poprawy swojej sytuacji. Co więcej, od polskich VIP-ów niejednokrotnie słyszeli pouczenia i wskazówki oparte na nieznajomości realiów Wileńszczyzny i pozycji, do jakich zostali zepchnięci Polacy – obywatele Litwy.

 

Nawet przeprowadzona w połowie lutego br. wizyta prezydenta Andrzeja Dudy na Litwie nie ukazała szans na nową drogę dialogu ze stroną litewską a jedyny pozytywny sygnał w dniu rozpoczęcia wizyty polskiego prezydenta w Wilnie dali … socjaldemokraci a nie centrowe ugrupowania, popierające prezydent Litwy Dalię Grybauskaitė goszczącą Andrzeja Dudę.

Polski portal „ZW.lt” podał, że Litewska Partia Socjaldemokratyczna dokładnie 15 lutego, w dzień przyjazdu Andrzeja Dudy do Wilna, zarejestrowała w Seimasie projekt ustawy idący trochę naprzeciw oczekiwaniom mniejszościom narodowym zamieszkującym Litwę. W projekcie tym zapisane są m.in. ułatwienia w stosowaniu dwujęzycznych tablic w miejscowościach, używaniu języka mniejszości narodowych w urzędach i w szkołach. Gest dobrej woli wykonali więc opozycyjni wobec prezydent Grybauskaitė socjaldemokraci, a wśród Polaków na Wileńszczyźnie uznano to za mały krok w dobrym kierunku.

 

Zabetonowane relacje

Na głowy Polaków z Wileńszczyzny szybko kubeł zimnej wody wylał prezydent Andrzej Duda, który podczas spotkania z Polakami w Wilnie – jak podaje „ZW.lt” – powiedział: „Nie miejmy zbyt wygórowanych żądań”. Wokół tych słów pojawiły się ostre komentarze na Litwie i w Polsce. Strona polska obawia się, że teraz, powołując się na słowa Andrzeja Dudy, władze litewskie będą mogły każde oczekiwanie Polaków nazwać „wygórowanym”.

 

Nawet te, które prowadziłyby do spełniania konwencji o poszanowaniu praw mniejszości narodowych. Za taką interpretacją rząd w Wilnie będzie mógł teraz ukrywać przez kolejne lata ślimacze tempo opracowywania ustaw, na które Polacy czekają od trzech dekad. A takie działanie oznaczać będzie zabetonowanie wrogości dwóch narodów, które mogłyby wspólnie osiągnąć znacznie więcej. Nie tylko w polityce ale także w sferze ekonomii, turystki i energetyki.

 

Jak podaje „The Baltic Course”, w najbliższym czasie zarządcy kolei Polski i Litwy będą rozmawiać o poprawie połączeń kolejowych dwóch krajów, służących przeniesieniu części transportu z dróg na kolej oraz przewozów pasażerskich na linii Warszawa – Białystok – Kowno. Dobrze, że temat poruszono teraz, szkoda, że od 1990 roku straciliśmy tak dużo czasu. I obydwa kraje będą go nadal tracić jeżeli ważne dla Polski kwestie mniejszości polskiej na Wileńszczyźnie nie będą rozwiązane. Taki obrót spraw cieszy innego gracza w rejonie Bałtyku – Rosję.

 

Już po wizycie prezydenta Dudy w Wilnie rosyjskojęzyczny portal „Rubaltic.ru” pisał: „Polacy z Litwy są rozczarowani wizytą Dudy: on włożył nóż w ręce władz litewskich.” Inny portal rosyjskojęzyczny, „Baltnews.lt”, przypomina, że Litwa w opracowanych swoich dokumentach nt. bezpieczeństwa państwa jako zagrożenie wymienia ruchy polskich nacjonalistów i izolację mniejszości polskiej na Litwie. Obok Rosjan z każdego zatargu polsko – litewskiego korzyści mogą odnieść Niemcy, forsujący budowę rurociągu „Nord Stream 2”, przeciw któremu swoje stanowiska sprzeciwu wyraziły Polska i Litwa. Bez przełamania nieufności nie będzie łatwo zbudować ani Via Baltica a w przyszłości zrealizować porozumienia Trójmorza.

 

Odwlekanie ucywilizowania położenia mniejszości polskiej na Litwie jest więc nie tylko wbrew interesowi Polski ale także Litwy, dla której silna i przyjazna Polska będzie dużo bardziej wiarygodnym gwarantem bezpieczeństwa niż sąsiad ze wschodu albo Niemcy, do których część elit litewskich jeszcze czuje sentyment.

 

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 625 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram