15 sierpnia 2015

Polska wymiera, a rząd kopie dołki pod rodziną

(Adam Chelstowski / FORUM)

Najwyższa Izba Kontroli w niedawnym raporcie wskazała na nękające nasz kraj poważne problemy demograficzne. Bardzo krytycznie oceniła także tak zwaną politykę prorodzinną wskazując, że nie przynosi ona oczekiwanych efektów. Pieniądze na nią wydawane idą w błoto, z powodu niespójności i braku koordynacji projektów. Tymczasem rządzący, zamiast pokornie przyznać się do winy i zabrać do pracy, zatwierdzają kolejne podminowujące rodzinę ustawy.


Raport wskazuje na katastrofalną sytuację demograficzną Polski. Autorzy dokumentu zwracają uwagę, że niezbędny do stabilnego rozwoju ludnościowego współczynnik urodzin powinien wynosić 2,1 dziecka na każdą kobietę w wieku rozrodczym. Tymczasem np. w 2013 r. GUS zanotował jego rekordowo niski poziom – 1,26. Do tej sytuacji dokłada się emigracja zarobkowa dotycząca już około dwóch milionów osób. W Polsce więcej osób umiera niż się rodzi. Jak zauważa NIK, konsekwencje tego stanu rzeczy mogą być katastrofalne. W 2060 r. liczba ludności naszego kraju zmaleje z 39 do 32 milionów osób. Tylko jedna trzecia z nas będzie w tzw. wieku produkcyjnym i to ta właśnie mniejszość będzie zmuszona do utrzymywania armii emerytów i dzieci.

Wesprzyj nas już teraz!

Polityka prorodzinna czy jej brak?

Najwyższa Izba Kontroli nie pozostawia złudzeń.  W Polsce nie istnieje systematyczna i długofalowa polityka prorodzinna. „Rozwiązania proponowane przez kolejne rządy – m.in. becikowe, ulgi od podatku za dzieci, roczny urlop macierzyński – mają charakter doraźny i nie tworzą spójnego systemu” – czytamy. Powstają wprawdzie coraz liczniejsze opracowania eksperckie dotyczące polityki prorodzinnej, jednak są one ignorowane przez rząd. Rada Ministrów nie była nawet łaskawa rozpatrzeć dokumentu „Założenia polityki ludnościowej Polski 2013 r.” – pomimo, że w tym przypadku autorem nie była niezależna fundacja, lecz… Rządowa Rada Ludnościowa. Władzy brakuje spójnej strategii.  

Tak zwana polityka prorodzinna w Polsce jest nieskuteczna, bo jej oś stanowi nastawienie na pomoc socjalną. Tymczasem system świadczeń na rzecz rodziny, zgodnie ze swoimi założeniami z 2004 r., miał służyć nie tylko najuboższym. W praktyce mają prawo korzystać z niego jedynie najbiedniejsi. Bezpieczeństwem ekonomicznym przeciętnej rodziny mało kto się przejmuje, zresztą nawet rozwiązania dla ubogich także mają charakter doraźny. Opierają się na rozdawaniu przysłowiowej ryby zamiast wędki.   

Co ciekawe, na rozmaite rozwiązania odnoszące się do rodziny państwo wcale nie wydaje mało pieniędzy, bo – według niektórych danych – aż 2 procent PKB. To jednak nie wystarcza, ponieważ znaczna część z tych nakładów jest marnotrawiona. Zdaniem NIK, główny problem leży nie w zbyt małych funduszach, lecz w braku spójnej strategii.

Polityczna burza

Raport, czemu trudno się dziwić, wywołał polityczną burzę. Jego powstanie z entuzjazmem witali posłowie opozycji – jak wiceprezes PiS Beata Szydło podczas swojej sobotniej wizyty w Opolu. – W tym raporcie NIK miażdży politykę prorodzinną rządu – powiedziała. Zdaniem kandydatki na urząd premiera, prorodzinne działania są podejmowane tylko przy zbliżających się wyborach. Jak zauważyła posłanka, w 2013 r. będącym nominalnie Rokiem Rodziny, rząd zrezygnował w swoim planie finansowym z traktowania polityki prorodzinnej jako priorytetu.  – Polska się zwija – stwierdziła Szydło, cytowana przez telewizjarepublika.pl.

Jednak władza nie przyznała się do porażki. Minister Pracy i Polityki Społecznej 23 lipca przedstawił odrębny raport, zatytułowany „Nowa polityka prorodzinna w Polsce 2011-2015″. Zgodnie z rządową wersją, polityka ta nie tylko istnieje, ale i funkcjonuje bardzo dobrze. Minister szczycił się wydłużeniem urlopów macierzyńskich do 52 tygodni, a także wprowadzeniem urlopów ojcowskich. Pochwalił się także wzrostem liczby placówek opieki nad dziećmi oraz wprowadzeniem karty dużej rodziny. Podkreślił, że system pomocy rodzinie jest powszechny i obejmuje nie tylko osoby odprowadzające składki ubezpieczeniowe. Minister stwierdził także, że polityka prorodzinna ma charakter spójny i skoordynowany.

Niszczenie rodziny

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Dlaczego innym krajom udaje się zwiększyć dzietność, a w Polsce jest to niemożliwe? Jak pisze NIK, wskaźnik dzietności drgnął tylko nieznacznie w 2014 r., co wydawało się być efektem wprowadzonego rocznego płatnego urlopu rodzicielskiego oraz zmian w systemie podatkowym. „Tendencja okazała się jednak krótkotrwała – do końca kwietnia 2015 r. urodziło się o ponad tysiąc dzieci mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Liczba zgonów w stosunku do liczby urodzeń była zaś o 13 tys. większa” – czytamy w dokumencie. Czy aby nie dlatego, że rozwiązania wprowadzone przez koalicję PO-PSL były właśnie doraźne, krótkowzroczne i zbyt mało „spójne i skoordynowane” by mogły przynieść skutek?

W kontekście forsowania coraz to nowych ustaw nacechowanych ideologią gender warto też wspomnieć o cytowanych przez NIK badaniach opinii publicznej. Zgodnie z nimi rodziny oczekują od państwa zapewnienia bezpieczeństwa ekonomicznego, tworzenia miejsc pracy dla młodych i – już w mniejszym stopniu – pomocy rodzinom w trudnej sytuacji materialnej. Promowanie równych ról kobiet i mężczyzn znajduje się na ostatnim miejscu – wyprzedzone przez pragnienie wsparcia przez państwo „tradycyjnego modelu samowystarczalnej rodziny wielopokoleniowej”.

W sytuacji gdy Polska wlecze się w światowym ogonie wzrostu demograficznego i po prostu wymiera, nie czas jednak na partyjne przepychanki. Wprawdzie rząd Platformy Obywatelskiej walnie przyczynił się do obecnego tragicznego stanu rzeczy, jednak inne partie też nie są zupełnie bez winy. Demograficzna zima nie tylko oznacza spadek znaczenia kraju na arenie międzynarodowej, lecz także groźbę jego stopniowego wyniszczenia. Pokazują to przypadki niektórych krajów zachodniej Europy, gdzie islam zastępuje cywilizację europejską. Masowe przyjmowanie imigrantów (głównie z kręgu cywilizacji islamskiej) ma tam, przynajmniej w wizjach polityków i urzędników, uchronić upadający system emerytalny.

Wspomniana przez NIK krótkowzroczność polityki prorodzinnej jest nieodłącznym elementem rządów demokratycznych jako takich. Do ich natury należy bowiem myślenie w kategoriach jednej, maksymalnie kilku kadencji. Tymczasem perspektywa wyludnienia bądź islamizacji kraju jest bardzo odległa. Brakuje osoby, potrafiącej jako gospodarz kraju wnieść się ponad bieżące batalie i zacząć realizować dalekowzroczną strategię uchronienia Polski przed tą katastrofą.

Marcin Jendrzejczak



Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie