18 lutego 2014

Polscy misjonarze o aktualnej sytuacji w Republice Środkowej Afryki

(Uchodźcy w Bocaranga, fot. misje.kapucyni.pl)

Komisja Episkopatu Polski ds. Misji jest w stałym kontakcie z polskimi misjonarzami i misjonarkami przebywającymi w Republice Środkowoafrykańskiej. Od soboty w miejscowości Buar zapanowała radość, ponieważ dotarły tam wojska francuskie. Wciąż jednak nie ustaje migracja ludności do sąsiednich krajów.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

„Na wyjazd decydują się urodzeni na miejscu muzułmańscy obywatele tego i tak quasi bezludnego państwa” – relacjonuje kapucyn br. Robert Wieczorek. Pasterzanka, s. Teresa Truska dodaje: „Zanim sytuacja się tu unormalizuje, jeszcze trochę wody upłynie”.

 

Informacje o sytuacji misjonarzy i misjonarek docierają do Polski za pośrednictwem Komisji Episkopatu Polski ds. Misji.

 

„Każdy większy ubytek ludności zawsze jest krokiem do tyłu w procesie rozwoju państwa. Tu nie chodzi jedynie o masową ewakuację obcokrajowców, ale i krwotok części rodzimej populacji RŚA” – uważa br. Robert Wieczorek. Jak zauważa, na wyjazd decydują się urodzeni na miejscu muzułmańscy obywatele „tego i tak quasi bezludnego państwa”.

 

„Niegdyś gwarne, dzielnice muzułmańskie teraz zieją podwójną pustką: nie mają już mieszkańców, a ich domy ogołocone z dachów straszą oczodołami po oknach i drzwiach. W pobliskiej Bocaranga blachy na domach już dawno zniknęły, a szabrownicy wzięli się za więźbę dachową i stolarkę. Gdy przed tygodniem w Bozoum, naszym mieście wojewódzkim, doszło do starć między Misca strzegącymi dzielnicy muzułmańskiej, a anti-balaka ostrzącymi sobie nań apetyt, muzułmanie skapitulowali. Całe dwa i pół tysiąca ludzi wyjechało do Czadu” – opisuje sytuację w afrykańskim kraju.

 

Z ośmiotysięcznej społeczności islamskiej w Bossangoa pozostało jedynie tysiąc, z trzech tysięcy w Mbaiki – kilkadziesiąt osób. Z kolei z samego Bangui wyemigrowało już 75 proc. ludności. „Nie brakuje komentarzy oceniających ten proces jako tragiczny w konsekwencjach dla ekonomii i demografii tego kraju w powijakach: muzułmanie do tej pory trzymali w swych rękach 90 proc. transportu i handlu w Republice Środkowoafrykańskiej. Są inni, którzy pocieszają, że ten nagły wyjazd nie może być czymś na stałe. Jak się nieco uspokoi, to wrócą. Gdzie życie w wielokulturowych i wieloetnicznych wspólnot funkcjonowało bez napięć, różnice etniczne i religijne przemieniają się pod wpływem manifestacyjnie użytej przemocy w podział na wrogów i przyjaciół. Podziały etniczne i religijne nie są przyczyną konfliktu, ale tylko go intensyfikują” – konkluduje br. Robert Wieczorek.

 

S. Teresa Struska, pasterzanka z Buar dodaje: „Zanim sytuacja się tu unormalizuje, to jeszcze trochę wody upłynie, ale póki co, mamy koniec wojny, przynajmniej tej z Seleka”. Jej zdaniem, pozostaje jednak wciąż bolesny i napięty problem muzułmanów, którzy zmuszeni są uciekać do Kamerunu, „ale to już konsekwencje tego wszystkiego, co dzieło się przez ponad rok”.

 

„Jesteśmy bezpieczni w Bouar! Dziś ks. Mirek Gucwa i s. Renia Grzegorczyk pojechali na północ, przez Bocaranga do Ndim i Ngaundaye, i w niedzielę wracając, zabiorą nasze siostry pasterzanki i Ewelinę z Ngaoundaye do Bouar na jakiś czas, żeby mogły trochę odpocząć po ostatnich przejściach, które były tam wyjątkowo trudne” – dodaje misjonarka.

 

 

Źródło: KAI

luk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram