11 czerwca 2018

Polityka prorodzinna to nie tylko ekonomia!

(fot.Adam Chelstowski/FORUM )

Polityka prorodzinna w ostatnich latach z pewnością się poprawiła. Jednak do ideału wciąż daleko. Tym bardziej, jeśli na sprawę spojrzymy nie tylko ze ściśle ekonomicznego punktu widzenia.

 

Według raportu firmy doradczej PwC „Ulgi i świadczenia prorodzinne w krajach UE – 2017” przeciętna kwota pomocy rodzinie (ulgi na dzieci plus świadczenia rodzinne) wyniosła w ubiegłym roku w Polsce 8 225 złotych. W porównaniu do średniego wynagrodzenia to całkiem dużo – znajdujemy się na 4. miejscu na 28 państw UE. To zapewne skutek między innymi wprowadzenia świadczenia 500+.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zwiększenie wsparcia wydaje się przynosić efekty. Wszak w 2017 roku urodziło się w Polsce 20 tysięcy więcej dzieci niż w 2016 roku. Przeciętna Polka w wieku rozrodczym ma 1,45 dziecka – to najlepszy wynik od 1998 roku. Jednak z drugiej strony to wciąż jeden z najsłabszych wyników w Unii Europejskiej. Zresztą do utrzymania ludności na tym samym poziomie potrzebujemy średnio 2,1 dzieci na kobietę.

 

Obserwujemy także zmniejszenie poziomu ubóstwa u dzieci. W 2016 roku wyniosło ono 4,9 procent, a więc o 1,6 punktu procentowego mniej, niż rok wcześniej. Według Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej „największa poprawa sytuacji materialnej nastąpiła wśród rodzin posiadających 3 oraz 4 lub więcej dzieci na utrzymaniu, które zagrożone były ubóstwem skrajnym […] Duże znaczenie miało tu wprowadzenie w 2016 roku świadczenia wychowawczego, którego adresatami w głównej mierze były rodziny wielodzietne”.

 

Mniej kobiet pracuje

Jednak nie wszyscy wyrażają satysfakcję z poprawy w polityce prorodzinnej. Jedni kwestionują rządowy optymizm. Inni ubolewają, że po wprowadzeniu 500+ niektórym kobietom przeszła ochota na pracę. Wszak jej podjęcie może doprowadzić do odebrania tego świadczenia na pierwsze dziecko (dochód nie może przekroczyć 800 zł na osobę w rodzinie). W przypadku płac niskopłatnych zatrudnienie może okazać się nieopłacalne – szczególnie gdy dochody otrzymuje współmałżonek.

Jak zauważa Katarzyna Saczuk na portalu Obserwator Finansowy „gdyby aktywność kobiet objętych świadczeniem zmieniała się tak, jak nim nieobjętych, liczba aktywnych kobiet byłaby od 37 do 116 tys. wyższa (rocznie)”.

 

Zmniejszenie aktywności zawodowej wśród kobiet w wieku rozrodczym niekoniecznie wiąże się jednak z programem Rodzina 500+. Trend ten obserwujemy bowiem już od 2013 roku. Wówczas to, jak zauważa ekspert NBP, wydłużono urlop macierzyński i wprowadzono rodzicielski.

 

Ponadto w 2015 roku władza zwiększyła świadczenia rodzinne i odmroziła progi dochodowe uprawniające do ich pobierania. Z kolei w 2016 roku wprowadzono świadczenie rodzicielskie – a więc z grubsza rzecz ujmując 1000 zł miesięcznie dla matek przez 1 rok.

 

Na upartego można twierdzić, że zniechęca to kobiety planujące ciążę w przyszłości do poszukiwania pracy. Jednak marny to argument przeciwko podstawowemu zabezpieczeniu dla młodych matek. Ponadto pamiętajmy, że wzrost aktywności zawodowej nie jest wartością absolutną. Niekiedy lepiej, by kobieta zajęła się dzieckiem, zamiast podejmować pracę w niemal niewolniczych warunkach.

Znacznie większym problemem jest natomiast wpływ 500+ na wzrost długu publicznego. Wszak pieniędzy potrzeba tu niebagatelnych. Niestety zapłacą za to przyszłe pokolenia.

 

Choć wsparcie dla rodzin znacznie wzrosło, to wiele pozostaje jeszcze do zrobienia. Zarówno w kwestii polityki edukacyjnej (szkoły, przedszkola), jak i mieszkaniowej. Osławiony program „Mieszkanie Plus” budzi mieszane uczucia. Tymczasem długoletnie „urzędowanie” w domu rodziców z rodzicami lub konieczność wynajmu utrudniają decyzję o założeniu, czy powiększeniu rodziny.

 

Wiara na straży rodziny

Transfery i rozmaite formy wsparcia są konieczne. Jednak najlepszą formą polityki prorodzinnej jest religia. Statystyki mówią jasno: im silniejsza wiara, tym większa dzietność. Chrześcijaństwo pozwala bowiem myśleć w innych kategoriach niż chwilowy komfort. Zachęca do przedłużania swojego istnienia, do spojrzenia w przyszłość.

 

Jak bowiem czytamy w Księdze Rodzaju „po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi”.

Wiara wspiera także zasady życia rodzinnego. Człowiekowi zranionemu przez grzech radzi: „mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi! Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha” (Kol 3; 18-21).

 

W rodzinie opartej na prawie natury potwierdzonym przez wiarę nie ma miejsca na walkę klas. Starsi i młodsi, rodzice i dzieci, mężowie i żony nie są identyczni. Świat w tych różnicach widzi powód do wojny, jednak chrześcijanin dostrzega wzajemne dopełnianie się.

 

Co więcej, Kościół powszechny to najpoważniejsza dziś instytucja broniąca nierozerwalności małżeństwa. W przeciwieństwie do dopasowujących się do ducha świata protestanckich liberałów i szukających kruczków prawosławnych pozostaje wierny słowom Chrystusa:

 

„lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!” (Mk 10; 6-9).

 

Dziś jednak wielu stara się dokonać wyłomu w tej jasnej nauce. Wielu pragnie, by padł ostatni bastion walki z rewolucją seksualną. Ludzie ci za nic mają jednak dobro dzieci. Tymczasem to one najbardziej cierpią wskutek rozwodów, konfliktów w rodzinach, zmian partnerów u dorosłych. To one cierpią wskutek przemocy, częstej przy nieformalnych związkach.

 

Aborcja i in vitro

Wiele się dziś mówi o polityce prorodzinnej, a jeszcze więcej o dobru dzieci. Tymczasem w Polsce ginie rocznie około tysiąca nienarodzonych. Nie chodzi tu tylko o aborcję eugeniczną, której do dziś nie zakazali rządzący. Chodzi tu o traktowanie tak zwanych płodów jako podludzi czy też mówiąc słowami Philipa Dicka przedludzi. Tymczasem różnią się one od narodzonych wyłącznie rozmiarem, miejscem pobytu, stopniem rozwoju i poziomem zależności od matki. To stanowczo za mało, by wydać wyrok śmierci.

 

Ponadto, gdy jedni dorośli zabijają dzieci, inni chcą je posiadać za wszelką cenę. Tymczasem procedura in vitro również prowadzi do uśmiercenia „nadliczbowych zarodków”. Od końca czerwca 2016 roku nie jest ono już w Polsce finansowane z budżetu centralnego. Pozostaje jednak legalne. Co więcej, wspierają je niektóre samorządy. Oznacza to, że pieniądze podatników wciąż idą na finansowanie tego procederu.

 

Zmiana prawa nie dokona się jednak bez wcześniejszej przemiany moralnej. Najwyższy czas, by trąbiący wszem i wobec o godności i wolności ludzie przypomnieli sobie, że – jak uczy Katechizm – „dziecko nie jest czymś należnym, ale jest darem. […] Dziecko nie może być uważane za przedmiot własności, za coś, do czego prowadziłoby uznanie rzekomego prawa do dziecka”.

 

Zatem najlepszą polityką prorodzinną jest walka z aborcją i in vitro po to, by dzieci nie były zabijane. Najlepszą polityką prorodzinną to również walka z rozwodami, gdyż to dzieci najbardziej cierpią na rozbitych małżeństwach. Najlepszą polityką prorodzinną jest umożliwianie przez państwo rozkwitu jedynej poważnej wiary postulującej absolutną nierozerwalność małżeństwa – tej katolickiej.

 

 

Marcin Jendrzejczak

 

Już w niedzielę 17 czerwca ulicami Krakowa przejdzie VI Marsz dla Życia i Rodziny. To kolejna edycja tej niezwykłej imprezy pod Wawelem. Nie może Cię tam zabraknąć!

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie