11 kwietnia 2020

Br. Tadeusz Ruciński FSC: reszta jest ciszą?

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com (Jackie Samuels))

„Błogosławiony, kto potrafi ciszy nie urazić krzykiem”.

Niektórzy żyją tak, jakby wszędzie i wszystkim chcieli dać znać: „Krzyczę więc jestem”. I robią wokół siebie nieustanny zgiełk, rumor, wrzask. Sami nie mogąc znieść swojej wewnętrznej hałaśliwości, zabijają ciszę, gdzie tylko ją dopadną, a właściwie, gdzie ona dopadnie ich. Czy wewnętrzna pustka i pustota słów muszą być tak jazgotliwe? Stąd też takie ważne pytania:

– Jak do rosnącego wciąż hałasu nie dokładać swojego?
– Jak nie chcieć mieć zawsze ostatniego słowa?
– Jak pozwalać ciszy dopowiadać rozpoczęte zdanie, wyznanie, pytanie?
– Jak ocalić ciszę tam, gdzie wrzask zabija myślenie, odczuwanie, uważne słuchanie?
– Jak pozwolić ludziom cichym i mądrym dojść do słowa przy bezczelnej kakofonii głupców?
– Jak wytrzymać długo nieznośne czasem brzmienie ciszy?

Wesprzyj nas już teraz!

*

Myślano czasem, że jest niemową, bo jakby nikt go nie słyszał mówiącego. Siadał w kącie baru, pubu czy dworca i w tym powszechnym gwarze, uśmiechał się lekko i przypatrywał obecnym. Gdy ktoś się do niego przysiadł, zagadnięty odpowiadał tylko uśmiechem. Brano go więc także za głupka. Jednak ten i ów nie znosił tego jego uśmiechniętego spoglądania na dyskutujących, spierających się, przekrzykujących się po kilku kuflach. Kilka razy wyrzucono go na zewnątrz kopniakami… Kiedyś usiadł w parku obok łkającej dziewczyny. Dotknął jej rękawa i szepnął tylko: „Ciiicho…nie płacz…”. Tyle było w tych słowach spokoju, że dziewczyna opowiedziała wylewnie swój dramat… jemu, zupełnie obcemu… Odwiedzał on też kilka nieuleczalnie chorych osób. Siadywał przy nich, słuchał, czasem powiedział parę słów i cichli razem. Kiedyś zobaczyłem go w kościelnym kącie z oczami wpatrzonymi w przestrzeń, podobnymi do nieruchomej tafli wody. Kiedy wyszliśmy razem, zagadnąłem go, czym się zajmuje, żyje…

Byłem dziennikarzem, propagandzistą – powiedział. – Nawrzeszczałem się, nałgałem, naogłupiałem ludzi… Wreszcie przeraziłem się gdzieś echa i skutków swojego jazgotu…Teraz oddycham ciszą Bożą i dzielę się nią z innymi. Tylko w ciszy bowiem może żyć i oddychać myśl, serce, dusza… Zresztą, reszta jest ponoć milczeniem. To Bóg ma ostatnie słowo…

*

Co ma do opowiedzenia świat tym, którzy go zagłuszają próżnym hałasem? Co mają do powiedzenia potem komuś ci, którzy tak się wygadali, że już żadne ich słowo nie ma znaczenia? Czy nie ma głębszego sensu w wyrażeniu: „Zagadać się na śmierć”?

*

„Naucz mnie modlitwy, która jest tęsknotą i o nic nie prosi”. Jedna mistyczka zapytała Pana, co ma czynić, a On odrzekł: „Rozlej się wodą czystą, gładką i cichą i odbijaj mnie w sobie”. Czy są jeszcze tacy ludzie…

 

Br. Tadeusz Ruciński FSC

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie