15 stycznia 2021

Pokazywać miłość do życia. Oto „kontrowersja” naszych czasów

(Fot. PCh24.pl)

Zapewne wielu Czytelników dostrzegło w ostatnich tygodniach pojawiające się w przestrzeni publicznej grafiki inne niż wszystkie. Gdzieś między kolejną nudną reklamą kawy a nowego telefonu, nie sposób było nie dostrzec dziecka w łonie matki ułożonym w kształt serca. Zwolennicy obrony życia dostrzegli w tej grafice piękny przekaz o umiłowaniu do życia. Ci zaś, mówiący o „wolności wyboru” i „aborcji bez ograniczeń” wytoczyli działa krzycząc coś o „zamachu na prawa kobiet” oraz niszcząc nośniki reklamowe. Tak na zwolenników „wyboru” działa prosty przekaz, że życie otaczać trzeba miłością. Bo to w ich mniemaniu przekaz „kontrowersyjny”.

 

A jest to akcja informacyjna na niespotykaną dotąd skalę. Ale po kolei. Od kilku miesięcy (listopad 2020) w kolejnych miastach Polski zaczęły pojawiać się w gablotach reklamowych oraz na dużych bilbordach grafiki ukazujące nienarodzone dziecko w łonie matki ułożonym na kształt serca. I tylko tyle. Żadnego hasła „reklamowego”, politycznego, ideowego. Nic! Nie było nawet informacji kto stoi za akcją.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Chyba nikt nie spodziewał się, że graficzny przekaz pokazujący, że oto dziecko w łonie matki otoczone jest jej miłością wywoła tyle emocji. Skrajnych emocji. Bo oto środowiska mówiące o potrzebie otoczenia ochroną każdego życia, także tego słabego, bezbronnego, które samo bronić się nie może odczytały „reklamę” jako głos popierający punkt widzenia organizacji pro life. W mediach społecznościowych nie brakowało pochwał za akcję i pytań kto za nią stoi. Owa ciekawość jednak schodziła na drugi plan. Istotnym było to, że ktoś w sposób prosty, wymowny pokazał, że między matką a jej dzieckiem istnieje silne uczucie – miłość. Proste i piękne!

 

Plakaty, które pojawiły się w czasie, gdy w kraju trwała – także na ulicach „dyskusja” na temat zakresu prawnej ochrony życia nienarodzonego w Polsce, dostrzegli też zwolennicy „wyboru”, czy też obrońcy „praw kobiet”, a ściślej mówiąc środowiska dążące do zalegalizowania w Polsce aborcji bez ograniczeń i w tym czasie wylegające na ulice miast w wulgarnych marszach. W plakatach dostrzegli oni atak na „prawa kobiet”, więc… postanowili je niszczyć. O niektórych przypadkach dewastacji gablot zawierających grafikę z dzieckiem pisaliśmy na łamach PCh24.pl. Pojawiały się tam napisy o tym, że „aborcja jest ok”, malowano na nich numery telefonu do osób „pomagających” w dostępie do aborcji, albo wylewał się tam hejt na partię rządzącą. Plakaty znajdujące się bardziej „pod ręką” były niszczone także poprzez zdzieranie…

 

Fot. PCh24.pl

 

Przypomnijmy. Działo się to wszystko w czasie, gdy nikt nie wiedział kto stoi za plakatami, ani jaki jest ich zamierzony przekaz. Wystarczyło skojarzenie miłość – życie, by w zwolennikach aborcji wzbudziła się złość, agresja i nienawiść.

 

Nie sposób tu pominąć reakcji autorki grafiki. Artystka po burzliwej reakcji proaborcjonistów wyznała, że nie miała pojęcia, że jej praca zostanie wykorzystana do celów pro life – a mówimy o sytuacji, w której na bilbordach była prezentowana jej praca w oryginalnej formie, bez dodatkowych akcentów. Wydawało by się, że to powód do dumy dla twórcy – jego praca wisi niemal w każdym mieście w Polsce! Okazało się, że nie tym razem, bo przecież nikt bez powodu takiej pracy nie wywiesił. A ów powód z pewnością był „zły” – znaczy „prolajferski”.

 

Warto tu oddać głos artystce. A jest nią Jekaterina Głazkowa. Dla porządku dodajmy, że grafika była udostępniona przez autorkę do dalszego wykorzystania za opłatą w jednym z serwisów. Gdy proaborcjoniści podnieśli larum, Głazkowa odcięła się od akcji bilbordowej twierdząc, że nie wiedziała, że jej praca zostanie wykorzystana „w takim świetle”. Stwierdziła, że ilustracja została wykonana jako „coś pozytywnego, jako uosobienie radości macierzyństwa, ale na pewno nie symbol ucisku kobiet”. Jak dodała, rodzicielstwo to błogosławieństwo, a wychowanie dziecka, to rodzaj sztuki, ale – jak zastrzegła – „to nie jedyny prawdziwy sposób na życie” i „nikt nie ma prawa zmuszać innej osoby do bycia rodzicem”.

 

Jak wyjaśniła, jej praca nie została wykonana „w kontekście aborcji lub jej zakazu, a już na pewno nie w kontekście polityki”. Ale też w czasie, gdy artystka prezentowała swoje odcięcie się od akcji na żadnym z plakatów nie widniała informacja o celu i organizatorze akcji. Głazkowa dodała też, że na ilustracji znajduje się dziecko w takiej fazie rozwoju, że żaden lekarz nie mógłby dokonać aborcji, bo ta możliwa jest „tylko do określonego tygodnia ciąży”.

 

To wszystko działo się jeszcze zanim pojawiały się informacje dotyczące akcji. Dziś już wiemy, że plakaty mają promować hospicja perinatalne – taki napis pojawił się w ostatnich dniach na plakatach. A za kampanię odpowiada Fundacja Nasze Dzieci – Edukacja, Zdrowie, Wiara z Kornic (jej logo też pojawiło się na plakatach).

 

Fot. PCh24.pl

 

Zatem nie ma mowy o agitacji politycznej, czy zabieraniu głosu w sprawie organizacji porządku prawnego w Polsce. To akcja przypominająca, albo bardziej informująca, że w naszym kraju funkcjonują hospicja perinatalne, o których wciąż zbyt mało wiemy, a które pozwalają rodzicom i ich dzieciom, którym nie dany będzie dar długiego i zdrowego życia, na przygotowanie się (jeszcze w czasie ciąży) na jakże trudne dla rodzica odejście dziecka. W sposób godny, nie zaś w formie gwałtu i zamachu – jakim przecież jest aborcja.

 

Nie sposób pominąć jak sprawę oceniają niektóre media. „Dziennik Zachodni” pisząc o hospicjach perinatalnych i akcji bilbordowej podał, że to promocja miejsc, w których „matka ze śmiertelnie chorym dzieckiem w łonie może (albo musi, bo nie ma innego wyboru) czekać na poród i śmierć swojego dziecka”. Medium podkreśliło, że do hospicjów do tej pory trafiały kobiety w ciąży, które „same dokonały wyboru i zdecydowały się nie dokonywać przerwania takiej ciąży, tylko donosić dzieci z wadami letalnymi”. Jako ciekawostkę światopoglądową można dodać komentarz dziennika, że „Dzieci ze śmiertelnymi wadami nie prezentują się tak pięknie. Poza tym grafika pokazuje samo dziecko, matki już tu nie ma, jakby nie była ona ważna”… To wszystko oczywiście jest medialnym pokłosiem wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji – przypomnijmy – wciąż nieopublikowanego.

 

Z kolei jeden z portali feministycznych pisał o „plakatach niezgody” i pytał „dlaczego wzbudzają gniew?”. Można było wyczytać jak to plakaty grają na emocjach i traktują poważnie jedynie dziecko, nie „matkę, kobietę, też człowieka”. Można by tu zapytać, a co z aborcją? Czemuż zapomina się, że ofiarą jest tu dziecko, też człowiek…

 

Pytano też dlaczego plakat nie pokazuje zdeformowanego dziecka, z ciężkimi wadami… Przypomnijmy – to wszystko mówią te same środowiska, którym nie podoba się, gdy organizacje pro life pokazują skutki aborcji…

 

Nie będziemy szukać logiki w lewackiej narracji, bo też warto zwrócić uwagę na to co ponownie dzieje się w przestrzeni publicznej. Oto na bilbordach znów „coś ruszyło”. Prócz znanych nam już plakatów (kolejnych) – tym razem już z napisem „hospicja perinatalne” pojawiają się inne. Ukazują one dziecko w prenatalnej fazie rozwoju oraz napis „Mam 5 miesięcy”. Inicjatywa zapewne ponownie wzbudzi różne opinie – te negatywne wśród zwolenników aborcji. Bo przecież po cóż pokazywać jak wygląda dziecko w łonie matki w piątym miesiącu ciąży? Że to gra na emocjach…? Nietrudno przewidzieć reakcję.

 

Fot. PCh24.pl

 

Organizatorom akcji należą się jednak gratulacje. Uświadamianie społeczeństwa o tym, że w Polsce istnieją hospicja perinatalne jest rzeczą chwalebną. Tego rodzaju informacje ciężko przebijają się do rodziców chorych dzieci, którym nie wskazuje się innego rozwiązania niż aborcja. Równie dobrym dziełem jest niewątpliwie pokazywanie tego jak rozwija się dziecko w łonie matki. Wydawałoby się, że w świecie, gdzie wszelka wiedza jest dostępna na jedno kliknięcie, wielu ludzi odbiera człowieczeństwo życiu rozwijającemu się w łonie matki.

 

A tu mamy dziecko w piątym miesiącu życia płodowego, a to – by ująć sprawę bardziej obrazowo – 18-22 tydzień jego istnienia w łonie matki. Wiek nieprzypadkowy. Zwolennicy aborcji wśród swoich postulatów idących ku nieograniczonej aborcji wskazują też jako graniczny (rzec można by „kompromisowy”) właśnie ten okres rozwoju dziecka. I tego rodzaju regulacje, zezwalające na zabijanie dzieci w łonach matek, można spotkać w świecie – jako wyraz realizacji „praw kobiet” i „prawa wyboru”.

 

Każde życie zasługuje na godne przyjęcie i miłość. Nawet jeśli jest słabe, chore i miałoby zaraz zgasnąć. Chrońmy je! I nigdy dość przypominania, że od chwili poczęcia w łonie matki rozwija się człowiek. Dziś, jak widać, dla zwolenników aborcji, jest to temat „kontrowersyjny”. A tego rodzaju akcje informacyjne mogą to zmieniać. Dlatego są atakowane.

 

„Chcieliśmy pokazać piękno życia”

PCh24.pl o akcję bilbordową zapytała u źródła – w Fundacji „Nasze Dzieci” – jest to inicjatywa charytatywna, bazująca na trzech filarach: Edukacja – Wiara – Zdrowie. – Jej celem jest wspieranie rodzin, jako naturalnego i najważniejszego środowiska wychowawczego dla człowieka, stanowiąca fundament rozwoju społecznego, zgodnie z tradycyjnymi wartościami – poinformował nas Jan Koloch, przedstawiciel Fundacji Nasze Dzieci – Edukacja, Zdrowie, Wiara. Jak dodał, jednym z podstawowych zadań, realizowanych przez Fundację jest program wspierania macierzyństwa, od momentu poczęcia dziecka.

 

Udzielamy wsparcia kobietom m.in. w ich pracy, już na etapie ciąży, by mogły realizować się nie tylko na gruncie zawodowym, ale także rodzinnym. Udzielamy pomocy potrzebującym, zarówno prywatnym osobom, jak i instytucjom. Wspieramy finansowo i materialnie szkoły, szpitale, organizacje pozarządowe, zajmujące się m.in. ludźmi niepełnosprawnymi czy też wykluczonymi społecznie. Oferujemy także wsparcie psychologiczne, zarówno kobietom w ciąży jak i osobom w trudnych życiowych sytuacjach – podkreślił.

 

Jan Koloch zaznaczył, że celem samej kampanii billboardowej, podobnie jak i samej działalności Fundacji jest afirmacja życia we wszystkich jego aspektach. – Założeniem kampanii bilbordowej było pokazanie w symboliczny sposób: piękna dziecka i miłości matki do dziecka oraz to, że w łonie matki jest prawdziwy człowiek. Nie chcieliśmy prowadzić kampanii negatywnej, opartej na drastycznych zdjęciach. Uważamy że pozytywny przekaz może dać więcej dobrego. Skłoni ludzi do myślenia i do okazywania miłości – podkreślił.

 

Jak dodał, nie jest to kampania tylko antyaborcyjna, ale o wiele szersza, ponieważ „życie trzeba chronić na każdym etapie”. A jak dodał, „każdy ma prawo zinterpretować grafikę według własnego sumienia”.

 

Fundacja nie ukrywa, że kampania powstała pod wpływem ostatnich wydarzeń w Polsce i była

odpowiedzią na nie. – Chcieliśmy pokazać piękno życia. Dlatego, każdy ma prawo zinterpretować grafikę według własnego sumienia. Początkowo akcja nie miła być tak duża, ale po pozytywnym jej odbiorze zaczęliśmy ją rozszerzać. Było też kilka pomysłów w jakim kierunku i formie ma się rozwijać. Hospicja perinatalne są jednym z nich, ale nie jedynym. Teraz zależy nam, aby zainteresować ludzi, że takie miejsca istnieją i w jaki sposób pomagają ludziom – dodał Jan Koloch.

 

Jak wskazał, do tej pory pojawiło się kilka tysięcy takich reklam, w formie bilbordów, plakatów itp. w większości miast w Polsce. – Bilbordy z hasłem „MAM 5 miesięcy” są także nasze jest ich kilkaset – dodał.

 

Marcin Austyn

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(22)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie