15 maja 2019

Trump zaprzecza informacjom o wysłaniu 120 tys. żołnierzy USA na Bliski Wschód

(fot. Gage Skidmore / FLICKR)

Prezydent USA Donald Trump zaprzeczył, że zamierza wysłać 120 tys. żołnierzy amerykańskich na Bliski Wschód w celu przeciwdziałania Iranowi, ale nie wyklucza, że w przyszłości może ich być tam „znacznie więcej”.

 

Myślę, że to fake news – powiedział Trump o doniesieniach „New York Timesa”. – Czy mógłbym to zrobić? Absolutnie tak. Jednak nie planujemy tego – zapewniał.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Pentagon wysłał lotniskowiec wraz z mniejszymi statkami, samoloty bombowe zdolne do przenoszenia ładunków nuklearnych, rakiety Patriot i statek dokujący z platformą do lądowania. Bateria Patriotów ma zapewnić ochronę przed samolotami i pociskami, podczas gdy LPD, samolot poduszkowiec czy łodzie mają umożliwić szybkie przetransportowanie żołnierzy piechoty morskiej na ląd w celu walki w odległych miejscach.

 

Według nowojorskiego dziennika, 120 tys. żołnierzy to stanowczo za mało do ewentualnej inwazji na Iran. Potrzebna by była znacznie większa armia.

 

Tymczasem starszy oficer z islamskiej koalicji wojskowej pod dowództwem USA powiedział we wtorek, że nie widzi większego zagrożenia dla swoich wojsk w Iraku i Syrii ze strony sił wspieranych przez Iran.

 

Nie ma zwiększonego zagrożenia ze strony sił irańskich w Iraku i Syrii – zapewnił brytyjski generał Chris Ghika podczas wideokonferencji z dziennikarzami zgromadzonymi na briefingu w Pentagonie. – Jesteśmy świadomi ich obecności, wyraźnie i monitorujemy ich, wraz z całym szeregiem innych grup – oznajmił.

 

Oświadczenie było sprzeczne z komentarzami doradców z administracji Trumpa i Pentagonu, którzy od ponad tygodnia utrzymują – po raportach Mossadu –  że wykryli potencjalne zagrożenia dla sił amerykańskich na Bliskim Wschodzie ze strony Iranu i wspieranych przez Teheran bojówek.

 

Kapitan Bill Urban, główny rzecznik amerykańskiego dowództwa centralnego, przyznał, że niedawny komentarz Ghika jest sprzeczny z postrzeganym przez USA zagrożeniem ze strony sił irańskich.

 

– Centralne dowództwo USA, w koordynacji z Operacją Inherent Resolve, zwiększyło poziom gotowości wszystkich członków służby przydzielonych do OIR w Iraku i Syrii. W rezultacie OIR jest teraz w stanie wysokiej mobilizacji, nadal uważnie monitorujemy wiarygodność i prawdopodobne bezpośrednie zagrożenia dla sił amerykańskich w Iraku – oświadczył Urban.

 

Amerykański senator z Partii Demokratycznej, Chris Coons uważa, że trudno jest ustalić, czy znaczące, nowe rozmieszczenie wojsk USA na Bliskim Wschodzie jest uzasadnione. Odpowiadając na pytania Voice of America, Coon, który uczestniczył w imprezie wpływowego think tanku amerykańskiego Council on Foreign Relations we wtorek w Waszyngtonie, tłumaczył, że  administracja Trumpa nie opracowała żadnej strategii ani nie  przygotowała raportu dla prawodawców w komisjach innych niż wywiad, dotyczących zagrożeń ze strony Iranu.

 

Coons wezwał do kontynuowania dialogu Waszyngtonu z europejskimi sojusznikami w sprawie Iranu. – Zachęcam administrację Trumpa, aby prowadziła zabiegi dyplomatycznie, tak z perspektywy obrony, jak i w zakresie planowania i opracowywania strategii oraz przekazania jej Kongresowi i światu – mówił.

 

Starszy urzędnik wojskowy jeszcze w piątek mówił dziennikarzom zgromadzonym w Pentagonie, że zagrożenie irańskie było zarówno „na lądzie, jak i morzu”. Wynikało ono m.in. z działań komercyjnych małych statków, którymi Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, oddział sił zbrojnych Iranu, miał transportować „potencjalny sprzęt wojskowy”.

 

– Ważne jest, aby Iran zrozumiał, że atak na Amerykanów lub jego interesy spotka się z odpowiednią reakcją – oznajmił z kolei Pat Shanhan, pełniący obowiązki sekretarza obrony. – Jesteśmy na Bliskim Wschodzie, aby pokonać terroryzm, walczyć i budować bezpieczeństwo … ale będziemy się też bronić – dodał.

 

Zaostrzenie napięcia między USA a Iranem wzrosło w ubiegłym tygodniu, gdy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton wydał zaskakujące dla mediów oświadczenie w sprawie wiarygodnego zagrożenia ze strony Iranu i jego pełnomocników. USA rozmieściły grupę zadaniową USS Abraham Lincoln w Zatoce Perskiej. W tym samym czasie sekretarz stanu Mike Pompeo nagle odwołał podróż do Niemiec i odwiedził Irak, gdzie ostrzegł, że jakikolwiek atak Iranu lub jego pełnomocników na siły USA spowodują „szybką i decydującą” reakcję amerykańską. Przekonywał też władze Iraku, by zerwały współpracę z Iranem, zwłaszcza na polu energetycznym. Irakijczycy np. czerpią prąd od swojego sąsiada.

 

W międzyczasie „The New York Times” doniósł, że Pentagon rozpoczął planowanie operacji przeciwko irańskim bojówkom, które mogą ostatecznie wiązać się z koniecznością wysłania tysięcy dodatkowych żołnierzy na Bliski Wschód.

 

W odpowiedzi na ostrą retorykę i eskalację militarną ze strony USA,  Akram Kaabi, szef irackiej milicji Nujaba ostrzegł, że jego bojownicy są gotowi do ataku na żołnierzy amerykańskich w Iraku i „nie zdejmą mundurów wojskowych, dopóki nie pokonają Ameryki oraz Izraela”. Chwalił się, że ośmioletnie doświadczenie w walkach w Syrii dało jego grupie mnóstwo doświadczenia.

 

Iran, jak i milicje współpracujące z Teheranem mieli zlekceważyć zagrożenia USA, ponieważ jego wojska, jak i sprzymierzone bojówki de facto zajmują szerokie pasma terytorium w Syrii i Iraku, mając strategiczną przewagę i szybką zdolność do reagowania w terenie. Dowódca IRGC generał brygady Haji Zadeh opisywał irańskie położenie, wskazując na rozmieszczenie irańskich bojówek w Syrii i Iraku, a następnie pokazując obecność sił amerykańskich.

 

Iran wypełnił próżnię po wyparciu dżihadystów Państwa Islamskiego na rozległych obszarach północnego Bliskiego Wschodu. Po upadku samozwańczego kalifatu, irańskie siły umocniły się nie tylko w Syrii, ale także  w Iraku i Libanie.

 

W trakcie wojny syryjskiej, do której parły Turcja i Katar, zmieniły się relacje tych krajów z Iranem. Uległy one ociepleniu. Inne kraje, takie jak Jordania czy Zjednoczone Emiraty Arabskie, które chciały doprowadzić do odsunięcia od władzy Baszara el-Asada, obecnie  rozpoczęły przywracanie stosunków gospodarczych z jego rządem.

 

Analitycy ostrzegają, że USA pośrednio finansują IRGC-Quds Forces w Iraku poprzez pomoc dla irackiego ministerstwa spraw wewnętrznych, które jest kontrolowane z kolei przez pełnomocnika IRGC, Badr Corps. i jest głęboko zinfiltrowane przez te milicje. Stany Zjednoczone nadal wspierają libańskie siły zbrojne, gdzie Hezbollah ma wielkie wpływy polityczne i militarne.

 

Poprzednia administracja Baracka Obamy postrzegała Iran jako kraj, który może współrządzić w regionie z Arabią Saudyjską. Potęga sunnicka miała równoważyć wpływy potęgi szyickiej. Ograniczenie wzajemnych ambicji Persów i Arabów miało pozwolić USA zminimalizować swoją rolę na Bliskim Wschodzie.

 

Administracja Trumpa uznaje jednak, że nie jest to możliwe, ponieważ Iran nie może być siłą stabilizującą na Bliskim Wschodzie, gdyż jest „agresywną, antyamerykańską potęgą rewolucyjną”, która rozwija się na skutek niestabilności i wykorzystuje terroryzm jako centralną część swojego zarządzania.

 

W styczniu 2018 r. były już sekretarz stanu Rex Tillerson przyrzekł, że „wpływy Iranu w Syrii zostaną ograniczone, jego marzenia o północnym łuku zostaną zniweczone”. W Podobnym tonie wypowiadał się sekretarz stanu Mike Pompeo.

 

Zmiana wizji i polityki nie była jednak wystarczająca, aby powstrzymać Iran przed dalszą ekspansją.

 

Proirański Hezbollah i dziesiątki tysięcy milicji kontrolowanych przez siły Quds są teraz silniejsze niż samo państwo, wdrażając – jak to określił generał HR McMaster – „model Hezbollahu” w słabych państwach. Irakijski premier Adel Abdul Mahdi zaproponował poprawkę, która pozwoliłaby obcokrajowcom uzyskać obywatelstwo irackie, wywołując powszechne oburzenie i obawy, że poprawka służy interesom bojówek wspieranych przez IRGC.

 

W Syrii irańscy pełnomocnicy, tacy jak Ruch Nujaba i Brygada Abu Fadl Abbas, dawno temu przyćmili siły bojowe reżimu Asada. Obecnie grupy irańskie dążą do „zmian demograficznych” – alarmują analitycy, wskazując na ponowne zaludnienie obszarów wokół Damaszku przez Irakijczyków, Afgańczyków, Pakistańczyków i Irańczyków.

 

Rząd Asada wydał dokumenty obywatelskie tysiącom zagranicznych żołnierzy wspieranych przez IRGC, odmawiając powrotu do kraju swoim obywatelom.

 

W tym samym czasie, gdy Trump ogłosił klęskę ISIS w zeszłym miesiącu, sekretarz stanu Pompeo zorganizował konferencję regionalną w celu zwalczania IRGC, odwiedzając Izrael, Kuwejt i inne kraje. Jednak w tym samym tygodniu ministrowie obrony Syrii, Iraku i Iranu spotkali się w Damaszku, by zacieśnić współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa.

 

Izraelski wywiad alarmuje, że zagrozi to bezpieczeństwu jego zasobów gazu na Morzu Śródziemnym. Obawia się ataku proirańskich bojówek, które będą miały ułatwione przemieszczanie się do granicy izraelskiej i śródziemnomorskiego portu Latakia.

 

Izraelska armia uderzyła w ponad 200 celów w Syrii przez ostatnie półtora roku, wystrzeliwując ponad 800 pocisków, koncentrując się na irańskich konwojach broni. Rosja, która godzi się na te ataki, rzekomo zamierza je całkowicie udaremnić.

 

Mimo podjętej ostrej polityki przez administrację Trumpa, Irańczycy od czasu objęcia władzy przez prezydenta, kontrolują więcej terytorium i zasobów naturalnych w Syrii i Iraku niż przed jego wyborem.

 

Waszyngton nie bez powodu zwołał konferencję w Warszawie, by budować koalicję antyirańską na szczeblu międzynarodowym w celu przeciwdziałania wspieranym przez Iran milicjom w Syrii i Iraku. Trudności jednak się piętrzą. Podmioty regionalne, takie jak Katar i Turcja, które wcześniej sprzeciwiały się irańskiej ekspansji w Syrii, zbliżyły się teraz do Teheranu, a inne, takie jak Jordania i Zjednoczone Emiraty Arabskie, które wcześniej sprzeciwiły się reżimowi Asada, próbują go wzmocnić gospodarczo i pośrednio wspierać Irańczyków w tym procesie.

 

Źródło: voanews.com / tabletmag.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram