5 sierpnia 2014

Podążając za powołaniem. Z Gruzji do Polski

(fot. M. Żuraw)

14 lipca br. obchodziliśmy 400-setną rocznicę śmierci św. Kamila, założyciela Kamilianów, Zakonu Posługującego Chorym. W Polsce z każdym rokiem przybywa powołań do tego zgromadzenia, do Polski przybywają też kolejni zagraniczni nowicjusze. Z jednym z gruzińskich nowicjuszy, Zakro Zakroszwilim, rozmawia Magdalena Żuraw.


Dlaczego wstąpiłeś do Kamilianów?

Wesprzyj nas już teraz!


Zawsze chciałem. Mój brat był Kamilianinem 15 lat temu. Ostatecznie wybrał inną drogę. Ma teraz żonę i dzieci. Ja natomiast w zakonie, wśród braci pracujących dla i z osobami niepełnosprawnymi w Tbilisi, byłem najpierw trzy razy jako wolontariusz. Bardzo mi się spodobała ta forma wspierania bliźniego. Całe życie czułem potrzebę pomagania i lubiłem to robić. Jak miałem 18 lat i zdałem egzamin, chciałem od razu wstąpić do zakonu, ale moja rodzina powtarzała, że muszę najpierw pokończyć kolejne etapy nauki. Podjąłem więc studia, ale nie starczyło mi pieniędzy na ich skończenie (w Gruzji studia są płatne – przyp. M.Ż.) i byłem pewien, że to jest znak od Boga: muszę jednak iść za głosem serca, za powołaniem. I poszedłem.

Zgłosiłeś się do kogoś konkretnego, do generała prowincji?


Przez piętnaście lat mojego życia jest w nim obecny pewien ojciec, Gruzin i Kamilianin. Do jego parafii w Gori należy mój kościół i dlatego wiedziałem, gdzie się udać ze świeżo zakwitłym w sercu powołaniem. Oczywiście odesłał mnie z kwitkiem. Musiałem się najpierw sprawdzić. Zostałem przyjęty na wolontariat. W tym czasie studiowałem też przez trzy lata medycynę. Potem miałem postulant i teraz jestem tutaj.

W przededniu rozpoczęcia nowicjatu…


Tak, jeszcze tylko idziemy na pielgrzymkę do Częstochowy i zaczynam.

Twoja rodzina nie miała nic przeciwko temu, że wstępujesz do zakonu?


Nie, zupełnie.

Zapewne dlatego, że twoi rodzice są katolikami.


[Śmiech] Dokładnie. Były oczywiście rozmowy, dlaczego akurat zakon, czemu nie chcę mieć własnej rodziny, żony, dzieci. Ale zadałem im pytanie: jeśli wasz syn jest szczęśliwy, ofiarując życie Bogu, dlaczego wy macie się smucić z tego samego powodu? Wtedy chyba zrozumieli.

Dlaczego akurat ten zakon?


W Gruzji nie ma wielu zakonów katolickich.

To prawda, samych katolików jest w twojej ojczyźnie ok. 1 procent.


Jak nie mniej. Dlatego też zakonów mamy mało. W sumie tylko sześć formacji: Kamilianie, siostry Matki Teresy, Salezjanki, Benedyktynki i Stygmatyni. Ci ostatni są zakonem męskim, na całym świecie jest ich ok. 500 – to bardzo mały zakon.

A Kamilianów?


Około tysiąca. Też niedużo. W każdym razie wybrałem Kamilianów, bo raz, że od 15 lat znałem ojca Kamilianina , a dwa – i co ważniejsze – że Stygmatyni pomagają dzieciom: uczą je, karmią, kształtują, starają się zażegnać skutki biedy. Ja czuję się jednak powołany do pomocy osobom chorym, niepełnosprawnym, tym, którzy są może ze względu na swoje niedomagania mniej wdzięczni do opieki. Chcę iść drogą św. Kamila.

Czyli teraz po pielgrzymce jedziesz już rozpocząć nowicjat, tak? Na Śląsk – tam macie główną prowincję?


Dokładnie do Taciszewa. Na cały rok w zupełnym odcięciu od świata zewnętrznego. Bez komórki, komputera. Raz na miesiąc będę mógł zadzwonić do mamy i to wszystko. Nie mogę się doczekać.

Kiedy będziesz miał śluby?


18 września 2015 roku, zapraszam.

Ilu Gruzinów szykuje się teraz w Polsce do wstąpienia w szeregi Kamilianów?


Tylko dwóch. Ja i jeszcze jeden młodziutki chłopak. W sumie razem z Polakami, którzy też zaczynają nowicjat, jest nas czterech. Być może będzie też nowicjusz z Madagaskaru, ale póki co walczy z wizami. Na Madagaskarze nie ma polskiej ambasady, Polskę obsługuje Ambasada Republiki Madagaskaru w Moskwie, najbliżej dostępną ma w Afryce, nie wiemy, czy mu się uda wyrobić czasowo na rozpoczęcie nowicjatu.

Czemu trafiłeś akurat do Polski, a nie do Włoch? Przecież we Włoszech jest główna prowincja Kamilianów.


We Włoszech jest prowincja generalna, ale od czterech lat gruzińska prowincja Kamilianów podlega polskiej. Włoscy zakonnicy nie mogli już wspierać Gruzji, nie mieli pieniędzy, wtedy też Polacy postanowili nas przejąć. I teraz podlegamy Polsce, która z kolei podlega Włochom. Tym samym procentowo placówka w Gruzji w 70 proc. należy do Polaków, w 30 proc. do Włochów. Szpital jest włoski. Na jego utrzymanie płyną pieniądze z Włoch. A cała reszta polska. Czyli m.in. ośrodek rehabilitacyjny, gdzie obok rehabilitacji odbywa się terapia zajęciowa, podopieczni są myci i otrzymują wyżywienie. I dlatego też nowicjat odbywamy w Polsce, a nie we Włoszech.

Jak twoi znajomi przyjmują fakt, że nie dość, że jesteś katolikiem, to jeszcze wstępujesz do zakonu? Co na to twoje środowisko?


Jestem z Vale, miejscowości za Achalcyche, 5 km od tureckiej granicy…

…to wiele tłumaczy – Vale jest na wskroś katolickie.


Dokładnie. Także moi znajomi nie odnoszą się do moich decyzji negatywnie. W końcu w całej miejscowości około 80 procent stanowią katolicy. Reszta wyznaje prawosławie.

Wielu Gruzinów poświęca się służbie Bogu?


Niestety, nie.

A dużo macie zakonów prawosławnych?


Trochę jest, ale dla mnie samo prawosławie jest mało logiczne. Księża, którzy mają rodziny, zamiast skupiać się chociażby na zbieraniu pieniędzy dla ubogich, zawsze będą najpierw dbali o swoje rodziny. Dla mnie to niezrozumiałe. Być może dla Boga to jest dobre, nie oceniam. Dla mnie nie. Ponadto Gruzini myślą, że jak jesteś księdzem, jesteś bogaty, masz dużo pieniędzy. I trochę się im nie dziwię. Za ślub, pogrzeb, chrzest musisz w kościele prawosławnym płacić naprawdę sporo. Nie co łaska – masz konkretny cennik.

To dziś chyba szerszy problem.


Wiem, ale nie można się dziwić, że Gruzini często się zrażają i nie ma wśród moich rodaków zbyt wielu powołań, a i zdarzają się przypadki, że ktoś wstępuje do zakonu dla pieniędzy. To jest przykre. Zresztą ślub, chrzest, ostatnia droga to są przecież kwestie bezcenne.

Cieszysz się, że już niedługo będziesz mógł chodzić w habicie?


Cieszę się, że w końcu będę mógł oddać zupełnie swoje życie w Jego ręce i pomagać tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują. Także módl się za mnie. Każda modlitwa może zdziałać cuda. Będę jej potrzebował. A za rok ruszam z misją dalej.

Powodzenia!



Rozmawiała Magdalena Żuraw.



Przeczytaj także: Św. Kamil de Lellis – posługa chorym i cierpiącym oraz Mowa serca w Tbilisi.


Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie