28 marca 2019

Pod przymusem wyprowadzali moją żonę. Szymon Czarnik o zajściu w Radzie Miasta Kraków

Podczas debaty nad rezolucją do Ministerstwa Edukacji narodowej w sprawie nadzoru nad małopolską oświatą, czy de facto w sprawie odwołania Barbary Nowak ze stanowiska małopolskiego kuratora oświaty, w Radzie Miasta Krakowa miały miejsce skandaliczne wydarzenia. Magdalena Czarnik, która – biorąca udział w debacie – odkrywała prawdę na temat działalności organizacji LGBT została wyprowadzona z Sali przez strażników miejskich.

 

Poniżej prezentujemy jak ów popis „tolerancji” w wykonaniu obrońców rzekomo „dyskryminowanych” grup odczytuje Szymon Czarnik, mąż Pani Magdaleny.

Wesprzyj nas już teraz!

 

 

Wczoraj miałem bardzo interesujące doświadczenie. Czekając w aucie na nasze dzieci, wychodzące ze szkoły i przedszkola miałem okazję obserwować na ekranie smartfona, jak dwaj umundurowani faceci, przynaglani przez przewodniczącego Rady Miasta Krakowa, pod przymusem wyprowadzają z sali obrad moją żonę.

 

Zgodnie z regulaminem, po uprzednim zgłoszeniu, zabierała głos w sprawie małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak. Kurator została oskarżona, jakżeby inaczej, o sianie mowy nienawiści, a p. radny Buszek, uzasadniając wniosek o jej odwołanie, elegancko postawił ją w jednym szeregu z hitlerowcami, siebie czyniąc w myśl tej poetyckiej metafory członkiem antyhitlerowskiego ruchu oporu.

 

Poszło głównie o to, że p. kurator bezpardonowo zdezawuowała seksedukacyjne postulaty forsowane w Warszawie pod sztandarem „karty LGBT+”, określając je mianem „propedofilskich”. Może więc w ramach dyskusji nad odwołaniem kurator za te straszne słowa jakieś znaczenie ma to, jak seksedukacyjne projekty organizacji lesbijsko-gejowsko-biseksualno-transseksualnych wdrażane są w praktyce? Może ma to nawet większe znaczenie niż to, czy kurator użyła takiego, a nie innego sformułowania? 

Otóż na temat praktyki tego typu projektów nie ma potrzeby toczyć abstrakcyjnej dyskusji. Moja żona zdecydowała się po prostu przypomnieć krakowskim radnym warsztaty „profilaktyczne” dla licealistów zorganizowane 14 lat temu pod auspicjami UMK przez Stowarzyszenie Pomocowe Lambda, zajmujące się „pomocą osobom LGBT”.

 

Wybuchł skandal, gdy przypadkiem w ręce bawiących w sąsiedniej sali dwunastolatków trafiły ulotki z instruktażem nt. penetracji odbytu palcem odzianym w lateksową rękawiczkę i innych równie „bezpiecznych” praktyk seksu męsko-męskiego. Okazało się, że przed spotkaniem organizatorzy pokazali urzędnikom materiały bardziej strawne, a te hardkorowe – które akurat mieli pod ręką, bo rozdawali je w klubach gejowskich – przynieśli już bez chwalenia się przed urzędnikami (towarzyszących uczniom nauczycieli na salę szkoleń też zresztą profilaktycznie nie wpuścili).

 

W rezultacie prezydent Jacek Majchrowski nakazał natychmiast zakończyć warsztaty, a organizacja miała trafić na czarną listę instytucji, z którymi UMK nie podejmie już więcej współpracy. 

Wczoraj okazało się, nie pierwszy raz w historii, że prawda jest ciężkim brzemieniem, kiedy trzeba ją zanieść książętom. Tym razem w rolę udzielnego księcia zechciał wcielić się p. przewodniczący Sławomir Pietrzyk z klubu radnych „Przyjazny Kraków”. Uznał kategorycznie, że to jak w praktyce wyglądał w Krakowie duży projekt zajęć seksedukacyjnych firmowanych przez organizację LGBT, nie ma absolutnie żadnego związku z kwestią odwołania małopolskiej kurator za sprzeciw wobec zajęć seksedukacyjnych firmowanych przez organizacje LGBT. Nie mogąc zdzierżyć kilku krótkich cytatów, nakazał straży usunięcie intruza z sali obrad.

 

Zdumiewające, jak wyprowadzić może człowieka z równowagi parę słów niewygodnej prawdy. Jeszcze bardziej zdumiewające, jak pruderyjni potrafią nagle stać się ludzie opowiadający się za nowoczesną, pozbawioną tematów tabu edukacją seksualną. Nagle okazuje się, że na dźwięk słów typu „wytrysk” czy „penetracja” robią się cali czerwoni i nie mogą tego dłużej słuchać. Najwyraźniej to, co w przekonaniu tęczowych seksedukatorów może służyć za pożyteczny materiał edukacyjny dla piętnastolatków jest zbyt szokujące, by przytoczyć dosłownie sześćdziesięciolatkom zasiadającym w Radzie Królewskiego Miasta Krakowa.

Więc jeśli ktoś pyta, o co chodzi z tą „dyktaturą LGBT”, o której bredzą konserwatyści, krótko powiem – chodzi mniej więcej o to. O sytuację, w której osoby blokujące deprawatorom wejście do szkół są publicznie i z urzędu szkalowane jako siewcy nienawiści, a ci, którzy starają się pokazać na forum, jak w praktyce owi deprawatorzy działają, są siłą usuwani z sali obrad. Jak na załączonym obrazku. A w kolejce do władzy czeka już przecież Partia Wiosna, która szykuje dla nich więzienia.

 

Postscriptum wieczorne

W sumie sprawa jest dość groteskowa. Jak właśnie sprawdziłem, p. przewodniczący Pietrzyk wraz ze swoim klubem sam głosował przeciwko tej rezolucji oskarżającej kurator o mowę nienawiści. Wypada mi więc uznać, że powodem przerwania wystąpienia było to, że autentycznie zbulwersował się cytowanymi treściami co nie dziwi, a nie chęć uciszenia strony przeciwnej. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że wystąpienie było na temat, a przerwanie go i użycie strażników do wyprowadzenie z sali mojej żony zrobiło jak najgorsze wrażenie na kimś ceniącym swobodę debaty publicznej.

 

Szymon Czarnik /Facebook

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 044 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram