5,5 tysiąca brytyjskich żołnierzy wzięło w weekend udział w największych od lat ćwiczeniach wojskowych. Ich cel to zwiększenie zdolności bojowych na wypadek rosyjskiej agresji z udziałem czołgów lub sił hybrydowych – donosi „Sunday Times”. To jednak tylko jedna z form zabezpieczania się przed działaniami Kremla.
Brytyjczycy mają ograniczone możliwości odpowiedzenia na ewentualną agresję Rosji – wynika z informacji uzyskanych u wysokiej rangi źródła wojskowego.
Wesprzyj nas już teraz!
Informator „Sunday Times” uważa, że Rosja najpewniej nie zdecyduje się na wojnę konwencjonalną. Bardziej prawdopodobny scenariusz to działania np. na estońskich wyspach. W ten sposób Moskwa mogłaby testować przywiązanie NATO do gwarancji udzielonych swoim członkom. Inne możliwości to sprowokowanie kolejnej migracji z Afryki w wyniku zdestabilizowania Libii.
Wielka Brytania ma jednak ograniczoną zdolność odpowiadania na tego typu działania. W razie konieczności, po ewentualnym zatopieniu brytyjskiego lotniskowca z pociskiem nuklearnym, Londyn musiałby wybierać między zatopieniem okrętu Rosji a… zrzuceniem bomby nuklearnej na północnej Kamczatce. Chodzi o nuklearny pocisk balistyczny Trident.
W związku z narastającym napięciem Wielka Brytania uznała, że potrzebuje wzmocnić swoje zdolności bojowe w cyberprzestrzeni, aby móc np. odpowiedzieć atakiem na moskiewską sieć energetyczną. Towarzyszy temu wzmacnianie gotowości bojowej w razie ewentualnej konfrontacji z czołgami Rosji. Stąd przeprowadzone w weekend manewry.
Odbyły się one na pustyni w Omanie. Udział w nich wzięło 5,5 tys. żołnierzy, 200 pojazdów opancerzonych, 6 okrętów wojennych oraz 8 myśliwców Typhoon. Te siły zmierzyły się z pułkiem Household Cavalry. Odgrywał on rolę sił rosyjskich i wykorzystywał będące na wyposażeniu sił Kremla czołgi T-72.
Tymczasem kilka dni temu wywiady Wielkiej Brytanii oraz Holandii ujawniły próbę zakłócania przez 4 agentów rosyjskiego GRU śledztwa w sprawie próby zabójstwa Siergieja Skripala i jego córki.
Źródło: onet.pl
MWł