1 kwietnia 2015

Nie należy szukać Chrystusa bez krzyża

(fot. plrang / freeimages.com)

Podłużna belka krzyża, wbita w ziemię i sięgająca ku niebu, w interpretacji Ojców Kościoła oznacza, że Krzyż pojednał ziemię z niebem, człowieka z Bogiem – mówi dla portalu PCh24.pl o. dr. hab. Szczepan T. Praśkiewicz, postulator Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych.

 

Jednym z najbardziej charakterystycznych cech dzisiejszego dnia jest fakt, że w Wielki Piątek nie sprawuje się Mszy świętej. Dlaczego?

Wesprzyj nas już teraz!

 

By uświadomić nam wszystkim jej cenę, którą jest straszna męka i śmierć Chrystusa na krzyżu, i – co więcej – by wzbudzić w nas tęsknotę za Mszą św. Na co dzień bowiem często zapominamy, że Msza św. jest przecież uobecnieniem wielkopiątkowej ofiary Pana Jezusa – Jego krzyżowej śmierci dla naszego zbawienia.

 

Wiele osób praktykuje dziś post o chlebie i wodzie. Inni z kolei wybierają pozostałe formy umartwienia. W jaki sposób żałobny charakter dzisiejszego dnia akcentują karmelici bosi?

 

Włączamy się w ogólnokościelny post jakościowy i ilościowy. Zresztą w sposób pokutny przeżywamy cały Wielki Tydzień, zachowując abstynencję od mięsa. Wiele klasztorów Zakonu w Wielki Piątek pości o chlebie i wodzie, jakkolwiek przepisy tego nie określają, pozostawiając zakonnikom wolność także ze względu na różnorodne zwyczaje w różnych regionach geograficznych. A jest nas przecież prawie cztery tysiące w 85 państwach świata na wszystkich kontynentach.

 

Dzisiejszą liturgię otwiera liturgia słowa, w której najważniejszą część stanowi fragment Ewangelii wg Św. Jana, podczas odczytywania której klękamy gdy słyszymy o śmierci Jezusa Chrystusa.

 

To przyklękniecie ma swoją wielką wymowę. Zgiąwszy kolana trwamy w chwili modlitewnej zadumy, uświadamiając sobie wielkość zbawczego dzieła Chrystusa i dziękujemy za nie naszemu Panu. Równocześnie modlimy się, by nikt świadomie nie wykluczał siebie z tejże optyki zbawienia i pytamy też samych siebie, czy my przypadkiem – popadając w grzech – nie lekceważymy zbawczej męki i śmierci Zbawiciela.

 

Wielkopiątkową liturgię charakteryzuje długa i uroczysta modlitwa powszechna w różnorakich intencjach. Dlaczego akurat dziś w ten sposób przedstawiane są Bogu prośby?

 

Dlatego, by niejako namacalnie odczuć, że wielkopiątkowa tajemnica męki i śmierci Pana odnosi się do wszystkich rzeczywistości tego świata, bo Chrystus poniósł śmierć za każdego człowieka. Dlatego Kościół modli się za wierzących w Boga i za niewierzących, za Żydów i za wyznawców innych religii, za katechumenów, katolików i innych chrześcijan, za rządzących i za uwięzionych, za chorych, cierpiących i podróżujących, słowem – za wszystkich ludzi dobrej woli, by krew Chrystusa przelana na Krzyżu dla nikogo nie była daremną.

 

Swój punkt kulminacyjny dzisiejsza liturgia osiąga podczas odsłonięcia Krzyża Świętego i jego adoracji.

 

Bo właśnie na Krzyżu dokonało się zbawienie i jego symbolika pozostaje ciągle aktualna. Podłużna jego belka, wbita w ziemię i sięgająca ku niebu, w interpretacji Ojców Kościoła oznacza, że Krzyż pojednał ziemię z niebem, człowieka z Bogiem. Z kolei belka poprzeczna, do której były przybite ręce Chrystusa, jakimi pragnie On objąć świat i „wszystkich przygarnąć do siebie” (por. J 12,32) oznacza, że przez Krzyż Bóg pojednał ludzi pomiędzy sobą i obie części ludzkości uczynił jednością (por Ef. 2,14). I – jak stwierdzają Ojcowie Kościoła – symbolika belki podłużnej spełni się w pełni, jeśli wcześniej wypełni swą misję belka poprzeczna, tzn. ludzkość pojedna się ze sobą by stanowić jedno serce i jednego ducha, o co skądinąd Chrystus modlił się przed swą męką (por. J 17,21).

 

Celem liturgii oprócz oddania chwały Panu Bogu jest również nasze przepełnienie modlitwą i wyjście z kościoła jako lepszy człowiek. W jaki sposób przygotować się do popołudniowej celebracji, aby odpowiednio duchowo ją przeżyć?

 

Starać się niejako wyciszyć, odejść na czas celebracji od spraw „tego świata” i przenieść na inną, nadprzyrodzoną płaszczyznę. Podjąć nadto postanowienie bycia lepszymi ludźmi poprzez konkretne wielkopiątkowe postanowienia, i to nie jakieś abstrakcyjne, ale bliskie codzienności, by w tej codzienności żyć lepiej w szkole Jezusowej Ewangelii, w kluczu paschalnym, to jest w świadomości tego, że uniżenie Chrystusa, jakie osiągnęło swój punkt kulminacyjny w Wielki Piątek, miało swoje dopełnienie w Jego paschalnym wywyższeniu (por Flp 2,9). I właśnie w ten sposób celebrować własną Paschę, to jest zgodnie z etymologią tego hebrajskiego słowa „Pesah” – przejście (skąd łacińskie „Pascha”, włoskie „la Pasqua”, francuskie „la Pâque” czy hiszpańskie „La Pascua”). Dla Żydów Paschą było „przejście” przez Morze Czerwone, „przejście” z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej; dla Chrystusa – „przejście” przez mękę ze śmierci do zmartwychwstania i życia; a dla nas, chrześcijan, winno to być „przejście” z życia w grzechu do życia w łasce, zmartwychwstanie z grzechu, by żyć w przyjaźni z Chrystusem, skąd wywodzi się przykazanie kościelne o spowiedzi wielkanocnej…

 

W jaki sposób święci przeżywali dzisiejszy dzień?

 

Każdy na swój sposób, bo byli otwarci na głos Ducha Świętego, a On „wieje, kędy chce” (por. J 3,8). Przywołam jednak, jak to czynili święci Karmelu, to jest Zakonu, do którego przynależę. Otóż wielkie nabożeństwo do Męki Pańskiej mieli wszyscy trzej Doktorzy Karmelu, którzy – jako tacy – mają szczególne prawo nauczania w Kościele. Św. Teresa od Jezusa przypominała, że z męki Pańskiej, „z tego źródła wypłynęło i wciąż wypływa dla nas wszelkie dobro” (Księga Życia, 13,13). Dlatego, mówiła, „dobrze jest (…) zastanawiać się rozumem i roztrząsać mękę, jaką Pan ucierpiał, za co ją ucierpiał, kto jest Ten, który tak cierpiał i z jaką miłością cierpiał, (…) i stanąć przy boku cierpiącego Pana” (tamże 13,22). Św. Jan od Krzyża przypominał, że „przez swoją mękę i śmierć Bóg usunął rozdział, jaki wprowadził grzech pierworodny miedzy człowieka i Boga” (Pieśń duchowa 23,2), dlatego zawsze był „przyjacielem męki Chrystusa” i uczył, że „nie należy szukać Chrystusa bez krzyża” (List 24). Św. Teresa od Dzieciątka Jezus w Wielki Piątek odkryła swoją śmiertelną chorobę gruźlicy, doznając krwotoku, kiedy po „czuwaniu przy grobie [Jezusa] aż do północy, wróciła do swojej celi”. W swym heroizmie wyznała, że „był to jakby delikatny i odległy szmer, który zapowiadał jej przybycie Oblubieńca”. Tak, „w Wielki Piątek Jezus chciał mi zrobić nadzieję, że wkrótce pójdę ujrzeć Go w Niebie!” (Rękopis C 4v-5r) – napisała.

 

Bóg zapłać za rozmowę!

 

Rozmawiał Kajetan Rajski

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie