Polskie władze cieszą się, że nasz kraj właśnie awansował do grupy 25 najbardziej rozwiniętych krajów świata. Tymczasem Turcja wręcz przeciwnie – zabiega o to, by jej pozycję zdegradować do „kraju rozwijającego się”. Chce bowiem korzystać z dotacji na walkę z rzekomym ociepleniem.
Podczas szczytu klimatycznego COP24 odbywającego się w Katowicach, delegacja turecka oświadczyła, że zamierza ubiegać się o zmianę statusu z kraju rozwiniętego na rozwijający się.
Jako kraj rozwijający się, Ankara mogłaby – podobnie jak Chiny i Indie – uzyskać dostęp do dotacji z oenzetowskiego Zielonego Funduszu Klimatycznego, które w inny sposób nie są dostępne dla krajów uprzemysłowionych.
Wydaje się jednak, że Turcja ma już dostęp do funduszy na rzecz klimatu znacznie wyższe niż w przypadku nawet znaczenie uboższych państw Unii Europejskiej. Ramowa konwencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, która została wynegocjowana i przyjęta w 1992 r., stanowi, że kraje rozwijające się otrzymają m.in. finansowe wsparcie od krajów uprzemysłowionych, aby podjąć działania, mające na celu przeciwdziałanie rzekomemu ociepleniu. Turcja twierdzi, że może podjąć działania w celu znacznego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, jednak potrzebować będzie wsparcia finansowego i technologicznego. W tym celu będzie wymagać zmiany statusu z rozwiniętego na kraj rozwijający się.
Wesprzyj nas już teraz!
Ankara wystąpiła do Organizacji Narodów Zjednoczonych z wnioskiem o zmianę statusu 15 listopada br. Już wcześniej tureccy przedstawiciele zgłaszali prośbę o zmianę ich statusu, np., podczas szczytu klimatycznego w Bonn mającego miejsce w 2017 r.
Tureccy dyplomaci podkreślili, że status ich kraju rozwiniętego uniemożliwia dostęp do funduszy klimatycznych. Analiza ACT Alliance, globalnej sieci agencji rozwoju, stwierdza, że Turcja otrzymuje duże dofinansowanie z Unii Europejskiej i jest ono znacznie wyższe niż otrzymują najsłabiej rozwinięte kraje na świecie.
Kraje najsłabiej rozwijające się to grupa 47 państw o najniższym dochodzie, które mają poważne problemy ze zmianami strukturalnymi. Średnio – pod pretekstem ograniczenie emisji tzw. gazów cieplarnianych – Turcja uzyskiwała w latach 2013-2016 od europejskich podatników z budżetu UE 667 mln euro rocznie. Dla porównania, Bangladesz, który znalazł się na liście 10 największych odbiorców pomocy na walkę z rzekomym ociepleniem klimatu, otrzymuje średnio 74 mln euro rocznie. Turcja jest największym bezpośrednim odbiorcą kredytów klimatycznych z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, Komisji Europejskiej i Europejskiego Funduszu Rozwoju.
W trakcie dwutygodniowej sesji w Katowicach, negocjatorzy z Turcji mają skupić się na naciskaniu urzędników oenzetowskich, by ci pozytywnie rozpatrzyli tureckie postulaty.
Źródło: economictimes.com
AS