13 września 2018

Po co komu Rzecznik Praw Dziecka?

(Fot. Daniel Dmitriew / FORUM )

Jeśli spojrzymy na podstawową tematykę, którą zajmuje się Rzecznik Praw Dziecka, szybko dojdziemy do wniosku, że taki urząd jest w zasadzie zbędny. Co więcej, dostrzeżemy także, że jego istnienie de facto kłóci się z wyznaczoną mu misją. Czyż zamiast więc bić się o swojego kandydata, politycy nie powinni raczej pomyśleć o likwidacji tego urzędu?

 

Gdy zajrzymy na stronę internetową Rzecznika Praw Dziecka, szybko odnajdziemy odpowiedź na postawione tam pytanie: „Czym zajmuje się Rzecznik Praw Dziecka?”. Zakres działalności został ujęty w kilku lakonicznych punktach – prawach, na straży których stoi urząd: „Rzecznik Praw Dziecka stoi na straży praw dziecka, a w szczególności: prawa do życia i ochrony zdrowia, prawa do wychowania w rodzinie, prawa do godziwych warunków socjalnych, prawa do nauki”. Warto zatem bliżej przyjrzeć się temu jak pełnoletni już dziś urząd na przestrzeli lat zachowywał się w tych właśnie dziedzinach.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Prawo do życia i ochrony zdrowia

Jeśliby na poważnie potraktować ten element misji RPD, to kolejni urzędujący Rzecznicy (a było ich dotąd czworo) nie powinni ustawać w działaniach na polu zwiększenia prawnej ochrony życia nienarodzonego. Nie podlega bowiem dyskusji, kiedy zaczyna się życie człowieka. Zaś RPD z racji pełnionej funkcji tematem ochrony życia dzieci nienarodzonych winien być szczególnie zainteresowany. Krwawy „kompromis aborcyjny” nie został w tym czasie zmieniony, a urząd Rzecznika nie traktował sprawy jako priorytetowej.

 

W tym kontekście należy także odczytywać drugą część misji: „ochrona zdrowia”. Czyż dziś, kiedy toczy się walka o wyeliminowanie z polskiego prawa aborcyjnej przesłanki eugenicznej, urząd Rzecznika nie powinien mocno występować w interesie dzieci w łonach matek, które są uśmiercane z powodu podejrzenia o ciężkie schorzenie? Prawo do życia i ochrona zdrowia – w tym znaczeniu wyjątkowo mocno się łączą.

 

Jako ciekawostkę dodać można, że RPD – a i owszem – występował w interesie „dzieci nieurodzonych”. Chodziło o ich ochronę przed skutkami m.in. spożywania alkoholu przez kobiety w ciąży. Wtedy też różnorakie resorty były indagowane o podjęcie działań „mających na celu  zabezpieczenie szeroko pojętego dobra dziecka zagrożonego na skutek nieodpowiedzialnego zachowania matek”. Aborcja jednak nie znalazła się w tym katalogu.

 

Prawo do wychowania w rodzinie

Można postawić tezę, że owo prawo oznacza tyle, że RPD winien stać na straży rodziny, jako miejsca, w którym dziecko najlepiej i najpełniej się rozwija. Czyż zatem nie powinien stawać murem za rodzicami, których dzieci są odbierane przez państwo? Czyż nie powinien dążyć do likwidacji tzw. opieki społecznej, sądów rodzinnych, które często chcą wiedzieć lepiej co dla dziecka jest najlepsze? Znamy przykłady z Niemiec i Norwegii: Jugendamt i Barnevernet dobitnie pokazują do czego może doprowadzić nadanie statusu nieomylności urzędnikom. Czy na pewno jesteśmy od tego problemu całkowicie wolni w Polsce?

 

Idźmy dalej, bo prawo do wychowania w rodzinie, to też prawo rodziców o decydowaniu o wychowaniu swojego dziecka. Ile urząd RPD uczynił, by nie została przyjęta mocno zideologizowana, genderowa konwencja stambulska? Ten dokument przecież ma kardynalne znaczenie, bo wyznacza trendy w kształtowaniu polskiego prawodawstwa. Także tego, mającego wpływ na wychowanie dzieci…

 

Jak Rzecznik dbał przez te wszystkie lata istnienia urzędu o to, by dzieci nie były indoktrynowane w szkołach? Jak w końcu reagował na wszelkiej maści edukatorów seksualnych w szkołach? Czyż nie tak właśnie – szeroko – należałoby rozumieć termin „prawo do wychowania w rodzinie”?

 

Prawo do godziwych warunków socjalnych

W tym punkcie można dostrzec pewną sprzeczność w misyjności urzędu. Otóż wiemy z medialnych doniesień, że właśnie z powodu biedy dzieci były odbierane rodzicom i umieszczane w placówkach państwowych czy też rodzinach zastępczych. Głośne sprawy tego rodzaju spowodowały nawet interwencję resortu sprawiedliwości i zmianę prawa. Jak w tej sytuacji winien zachować się urząd RPD? Bronić jedności także i tej biednej rodziny czy też uznać, że liczy się tylko polepszenie warunków socjalnych dziecka kosztem rozbicia tejże jedności? Tu np. były już rzecznik wprawdzie wykazywał się aktywnością i podkreślał, że to rodzina jest środowiskiem właściwym do wychowania dziecka. Jednakże dopuszczano pogląd, że problemy materialne rodziny mogą być jednym z elementów decydujących „o konieczności odseparowania dziecka od rodziców biologicznych”.

 

Prawo do nauki

Pomijając już omówione wcześniej kwestie problemów szkoły, wystarczy tu spojrzeć na trudności z jakimi borykają się rodzice decydujący się na tzw. Edukację Domową (ED), by stwierdzić, że z realizacją prawa do nauki najlepiej nie jest. Urząd RPD w ostatnich latach sygnalizował problem w resorcie edukacji pytając – owszem – o problemy rodziców, ale równocześnie sugerując ministerstwu… dokonanie diagnozy efektywności nauczania domowego „w kontekście wyników uzyskiwanych przez uczniów z egzaminów zewnętrznych”. Ot, taka „wilcza przysługa” dla upominających się o swoje prawa rodziców. Szczęśliwie dzieci z systemu „ED” mogą pochwalić się wysokimi notami. Bo kto wie, jak urząd – w kontekście zabezpieczenia dzieciom „prawa do nauki” – wykorzystałby nieco słabsze wyniki „domowych uczniów”.

 

Już tylko ta krótka analiza fundamentalnych zadań RPD skłania do dość logicznego wniosku, że urząd ten – jako kłócący się z prawami przynależnymi rodzicom, w zasadzie powinien zostać zlikwidowany. Zatem bój jaki toczą politycy nie powinien dziś dotyczyć tego kto ma zostać Rzecznikiem Praw Dziecka, ale – co najwyżej – likwidatorem tegoż urzędu.

 

 

Marcin Austyn

 

 

 

 

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie