26 listopada 2015

Święta od Cudownego Medalika

Odznaczała się wielką pokorą. Cnotę tę zresztą świadomie w sobie doskonaliła. Wystarczy wspomnieć, że żadna z mieszkających z nią sióstr nie wiedziała, że to właśnie jej Matka Najświętsza powierzyła misję przekazania ludziom Cudownego Medalika. Milczenie przerwała dopiero pół roku przed śmiercią, zwierzając się z sekretu przed przełożoną.

 

Postaraj się o wybicie medalika według tego wzoru. Wszyscy, którzy go będą nosili, dostąpią wielkich łask, szczególniej jeżeli go będą nosili na szyi. Tych, którzy we mnie ufają, wieloma łaskami obdarzę – takie przesłanie, wraz z wizją Cudownego Medalika, otrzymała w podparyskim Katarzyna Labouré, młoda zakonnica, będąca jeszcze wówczas przed ślubami wieczystymi. Nie pierwszy i nie ostatni to raz, gdy Bóg, za pośrednictwem współpracującej z Nim w dziele Zbawienia Maryją, posłużył się skromną osobą, dla przekazania człowiekowi wielkiego daru.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Długa droga do klasztoru

Wielu ludziom, gdy myślą o Francji staje przed oczami Paryż. Niegdysiejsza wielkość tego miasta, wynikała z przyciągania wybitnych ludzi z prowincji czy zagranicy. Także św. Katarzyna Labouré, która większość życia spędziła na przedmieściach Paryża, pochodziła z prowincji. Przyszła bowiem na świat w burgundzkiej wiosce Fain-les-Moutiers 2 maja 1806 roku. Była dziewiątym dzieckiem Magdaleny (byłej guwernantki) i Piotra Labouré (rolnika). Mimo że na Chrzcie św. otrzymała imię Katarzyna, bliscy zwracając się do niej używali imienia Zoé – od patronki dnia, w którym się urodziła.

 

Niestety, śmierć matki, która nastąpiła w 1815 roku, położyła kres beztroskiemu dzieciństwu Katarzyny. Zrozpaczona dziewczynka pocieszenia szukała u Maryi, prosząc Ją, by zastąpiła jej zmarłą mamę. Po trwającym dwa lata pobycie u mieszkającej w nieodległym miasteczku ciotki wróciła do ojcowskiego domu, by przejąć z rąk najstarszej siostry, która właśnie wstąpiła do zakonu, prowadzenie gospodarstwa.

 

Także Zoé czuła, że jej miejsce jest w klasztorze. Jednak nie była pewna swego powołania. Zresztą zdecydowanie przeciwny wstąpieniu drugiej córki do zakonu był ojciec.

 

Pewnej nocy dziewczyna miała dziwny sen. Znajdowała się w kościele, w którym Mszę Świętą odprawiał nieznajomy ksiądz. Po zakończeniu liturgii przywołał ją do siebie. Zmieszana uciekła. W dalszej części snu ponownie spotkała tajemniczego kapłana. – Teraz uciekasz przede mną, lecz przyjdzie dzień, kiedy będziesz się miała za szczęśliwą, że możesz przyjść do mnie. Bóg ma szczególniejsze zamiary względem ciebie – powiedział do niej.

 

W tym czasie Katarzyna prowadziła intensywne życie duchowe pełne modlitwy i umartwienia. W 1824 roku zamieszkała u kuzynki, która w Chatillon-sur-Seine prowadziła pensjonat. Miała nadzieję, że pomagając krewniaczce nauczy się czytać i pisać. Umiejętność ta była brana pod uwagę przy przyjmowaniu do klasztoru. Źle się jednak czuła w otoczeniu wyniosłych uczennic i w końcu wyjechała do domu.

 

Zanim to jednak nastąpiło nieoczekiwanie znalazła wyjaśnienie zagadkowego snu. Pewnego razu odwiedziła miejscowy dom Sióstr Miłosierdzia. W trakcie wizyty wzrok jej przykuł wiszący na ścianie portret duchownego. Tak, to był kapłan z wizji sennej! Okazało się, że obraz przedstawia założyciela Zgromadzenia, św. Wincentego á Paulo. Teraz już wiedziała, że jej miejsce jest wśród szarytek. Niestety, ze względu na sprzeciw ojca musiała odłożyć realizację marzeń na później.

 

W styczniu 1830 roku Katarzyna, już przy błogosławieństwie Piotra Labouré, który wreszcie dał się przekonać do zmiany decyzji, rozpoczęła postulat w domu Sióstr Miłosierdzia w Chatillon. Na początku 1830 roku  została przeniesiona do paryskiego klasztoru przy Rue du Bac. Od dzieciństwa rozmiłowana w modlitwie szybko wzrastała duchowo. Bóg obdarzał ją nadprzyrodzonymi wizjami. Niestety, zapowiedzi przyszłych tragicznych losów Francji i świata ciężkim brzemieniem obciążyły serce młodej szarytki.

 

Wkrótce okazało się, że Pan Bóg nie opuścił grzesznej ludzkości i za pośrednictwem Maryi i… Katarzyny ofiarował jej koło ratunkowe.

 

Objawienia Maryi

Tuż przed północą z 18 na 19 lipca 1830 roku Katarzynę Labouré obudził głos dziecka, które poleciło jej pójść do kaplicy. Tam ukazała jej się Matka Boża. Głosem przepełnionym bólem zapowiedziała nadejście niespokojnych dla Francji czasów: kolejnej rewolucji, która, jak się wkrótce okazało, miała wybuchnąć za kilkanaście dni.

 

27 listopada tegoż roku Maryja ponownie ukazała się Katarzynie. Już nie jako stroskana losem dzieci Matka, lecz promieniejąca blaskiem chwały Królowa. Stała na kuli, a w rękach trzymała drugą kulę. Siostra Labouré tak opisała później spotkanie z Najświętszą Panną:

 

Niepokalana mówiła: „Kula, którą widzisz, przedstawia świat, a szczególnie zaś Francję i każdą duszę poszczególną”. Zrozumiałam, że mówi mi o tej kuli, która była pod stopami. Potem jeszcze raz zaczęła przemawiać do mnie, objaśniając mi, co znaczą te świecące pierścienie na Jej palcach: „Oto symbol łask, które Ja zlewam na tych ludzi, którzy mnie o nie proszą”.

 

Następnie otoczył Najświętszą Pannę podłużno-okrągły pas, z napisem: O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy. Maryja, poleciła siostrze Katarzynie wybicie medalika na podstawie tego co widzi, obiecując wszystkim, którzy będą go pobożnie nosić, szczególną opiekę z Jej strony. Scena przybrała kształt owalu, by niczym ogromny medalion, odwrócić się.

 

W tej chwili zdawało mi się, że obraz się obraca. Potem ujrzałam na drugiej stronie literę „M” z wyrastającym ze środka krzyżem, a poniżej monogram Najświętszej Maryi Panny, Serce Jezusa otoczone cierniową koroną i Serce Maryi przeszyte mieczem bólu.

 

Jeszcze raz Najświętsza Panienka ukazała się swojej służebnicy w kaplicy przy Rue du Bac, by ponownie zlecić jej rozpowszechnienie medalika. Na koniec pożegnała się z nią następującymi słowami: Córko moja droga, już mnie odtąd więcej nie zobaczysz, lecz głos mój często będziesz słyszała podczas modlitwy.

 

Cudowny Medalik

By jak najszybciej spełnić polecenie Matki Bożej, siostra Katarzyna powiedziała o wszystkim swemu spowiednikowi ks. Janowi Marii Aladelowi ze Zgromadzenia Misjonarzy św. Wincentego á Paulo. Z początku kapłan z niedowierzaniem przyjmował wyznania nowicjuszki. Jednak z czasem przekonał się, że jej relacje z przeżyć mistycznych nie są urojeniami, ale rzetelną relacją. Ze zdumieniem obserwował bowiem ziszczanie się proroctw młodej zakonnicy.

 

Mimo wszystko ks. Aladel zwlekał z podjęciem starań o zatwierdzenie przez władze kościelne nowego medalika. Dopiero napomnienie ze strony Maryi przekazane mu za pośrednictwem Katarzyny, zmobilizowało go do czynu. Wreszcie pierwsze 1500 sztuk medalików, wykonanych ściśle według wzoru nakreślonego przez Niepokalaną, opuściło warsztat jubilerski i trafiło do wiernych. Sławę Cudownego Medalika, jak szybko zaczęto go nazywać, wzmogły liczne uzdrowienia, jakie nastąpiły wśród noszących go podczas epidemii cholery w lipcu 1832 roku.

 

Nagłe uzdrowienia z pewnością robią wielkie wrażenie na ludziach, dużo donioślejsze, choć może dla świata mniej spektakularne, były natomiast liczne nawrócenia grzeszników, które nastąpiły w związku z nabożeństwem do Cudownego Medalika.

 

Skromna i wierna

30 stycznia 1831 roku siostra Katarzyna Labouré przywdziała suknię zgromadzenia. Kilka dni później rozpoczęła pracę w przytułku dla starców na przedmieściu Paryża. Najpierw skierowano ją do kuchni, później do pralni. Przez pewien czas zajmowała się także hodowlą krów oraz pracą w ogrodzie. W końcu powierzono jej opiekę nad starcami. Pielęgnowała ich z wielkim oddaniem.

 

Odznaczała się wielką pokorą. Cnotę tę zresztą świadomie w sobie doskonaliła. Wystarczy wspomnieć, że żadna z mieszkających z nią sióstr nie wiedziała, że to właśnie jej Matka Najświętsza powierzyła misję przekazania ludziom Cudownego Medalika. Milczenie przerwała dopiero pół roku przed śmiercią, zwierzając się z sekretu przed przełożoną. A zrobiła to tylko dlatego, że pozostała jej do wypełnienia jeszcze jedna misja zlecona przez Maryję – wykonanie rzeźby Niepokalanej z globem w dłoni.

 

Jednym z trudniejszych momentów w życiu s. Katarzyny Labouré był niewątpliwie czas Komuny Paryskiej (1871). Rewolucjoniści nienawidzili Boga i to uczucie przenieśli na duchowieństwo. Bandy komunardów bezcześciły i grabiły paryskie świątynie, mordowały księży. Także siostry zakonne nie były bezpieczne. Wraz z innymi szarytkami, na terenach opanowanych przez Komunę znalazła się także s. Labouré. W chwilach zagrożenia wykazywała się ogromnym hartem ducha. Gdy po ucieczce zagrożonej aresztowaniem przełożonej, nad domem oraz prowadzonym przez szarytki szpitalem zawisło niebezpieczeństwo, bez wahania udała się do siedziby komunardów, by uprzedzić przewidywane represje. Niewiele brakowało, by ten krok przypłaciła życiem, jednak ostatecznie wybieg się udał. Rewolucjoniści dali spokój siostrom. Nie było to jedyna chwila grozy, którą w tym okresie przeżyły szarytki. Za to potem, gdy państwo francuskie karało komunardów za liczne przestępstwa, s. Katarzyna rozdawała medaliki skazanym na śmierć.

 

Zmarła 31 grudnia 1876 roku. Mieszkające w jednym domu z nią zakonnice dopiero wtedy ze zdziwieniem poznały prawdziwą historię Świętej. Beatyfikacji siostry Katarzyny Labouré dokonał 28 maja 1933 r. Ojciec Święty Pius XI. W poczet świętych zaliczył ją kolejny papież – Pius XII w 1947 roku. Kościół wspomina ją 31 grudnia.

 

Cudowny Medalik do dziś pozostaje najpopularniejszym sakramentalium. Zgodnie z obietnicą daną św. Katarzynie przez Niepokalaną, ludzie noszący go obdarzani są licznymi łaskami. Wiele osób zawdzięcza mu nawrócenie. Najsławniejszym konwertytą, czcicielem Najświętszej Maryi Panny od Cudownego Medalika, był bogaty francuski Żyd Alfons Ratsbonne – po przejściu na katolicyzm kapłan i zakonnik. Z wielką gorliwością Cudowny Medalik propagował św. Maksymilian Maria Kolbe. W roku 1894 papież Leon XIII ustanowił liturgiczne święto Najświętszej Maryi Panny od Cudownego Medalika, które Kościół obchodzi co roku w dniu 27 listopada.

 

Adam Kowalik

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie