25 stycznia 2013

Platforma lewoskrętna

Niejednokrotnie słyszeliśmy o projektach ustaw zgłaszanych przez PO i lewicę. To jednoznaczne postawienie znaku nierówności między partią rządzącą a lewicą. A przecież Platforma Obywatelska – mimo funkcjonowania w niej nielicznych wyjątków – jest partią lewicową, rządzą nią lewicowi politycy z premierem na czele – warto to sobie wreszcie uświadomić.


Już sam człon „Obywatelska” w nazwie Platformy powinien wzbudzić podejrzliwość. Właśnie obywatelem Kapetem nazwali rewolucjoniści francuscy zgilotynowanego przed dokładnie 220 laty króla Ludwika XVI. Także komuniści, pragnąc zmienić panujące obyczaje, grzecznościową formę „pan” zastępowali zwrotem „obywatelu”. Dla bardziej zaangażowanych zarezerwowali określenie „towarzysz”. Czyżby więc „uobywatelnienie” było zaledwie przygrywką do wzajemnego „towarzyszenia”? Nie jest to bynajmniej żart, a problem nie sprowadza się tylko do gry słów.

Wesprzyj nas już teraz!

Ciągłe powoływanie się na bliżej nieokreślony ideał demokratyczny i wartości tworzące jego fundamenty, skłaniają do poważnej refleksji nad stanem ducha współczesnej prawicy. Skrajny demokratyzm i kryjący się w nim relatywizm moralny i kulturowy, być może nieświadomie akceptowany przez część prawicy, prowadzi ją w kierunku tworu, który roboczo można nazwać „prawicą bez Boga”. W rzeczywistości jest to kolejna odsłona dziejowego procesu rewolucyjnego, będącego projektem na wskroś lewicowym, którego klinicznym przykładem jest współrządząca Polską Platforma Obywatelska.

Czym obecnie jest lewica?


Nawet pobieżny ogląd lewicowych formacji wpływających na życie polityczne w Polsce pozwoli nam stwierdzić, że nastąpiła poważna zmiana co do znaczenia pojęcia „lewica”. W tym momencie abstrahujmy od dywagacji o prawowitości dychotomicznego podziału na prawicę i lewicę. Jego podważanie i rozmywanie oraz pozorne upodabnianie, odbywa się zazwyczaj kosztem refleksji prawicowej. Zauważyć to można zwłaszcza na poziomie werbalnym. Pojęcia, jakimi współcześnie mówi się o polityce uległy całkowitemu zeświecczeniu. Nie dziwi to zjawisko po lewej stronie, ale narracja prawicowa prowadzona językiem w swej istocie lewicowym jest doprawdy tragikomiczna.

Obecnie dominującym modelem lewicy jest ten nazywany kawiorowym. Przedstawiciele tej opcji tj. chociażby Dominique Strauss-Khan, czy nasi rodzimi Aleksander Kwaśniewski i Janusz Palikot są jej najlepszymi przedstawicielami. Po wyemancypowaniu kolejnych grup społecznych (jak robotnicy, którzy z uporem zwracali się przeciwko swoim „wybawicielom”), nastąpił czas poszukiwań kandydatów do roli współczesnych „uciskanych”. Tym razem logika rewolucyjna nakazał zwrot ku środowiskom homoseksualnym i wszelkiej maści dewiantom. Co ciekawe, za winnych ich rzekomo trudnego położenia uznano odwiecznych wrogów – Kościół, naród i rodzinę. W tym aspekcie lewica pozostaje wierna swemu brodatemu założycielowi z Trewiru. Nowy front walki został wytyczony. By zrealizować nowy-stary paradygmat lewicowy posłużono się znanymi z przeszłości środkami: propagandą i manipulacją. Pamiętając jednak o wskazówkach gruzińskiego, wąsatego klasyka wyznającego zasadę, że po rewolucji walka klas bynajmniej nie ustaje, ale nasila się, nie omieszkano posługiwać się także przemocą. Jest to tym bardziej niebezpieczny rodzaj przemocy, gdyż ma ona charakter zinstytucjonalizowany – sądowy, policyjny itp.

W kontekście narzucenia prawicy narracji lewicowej warto wspomnieć refleksję filozoficzną Pierre Bourdieu, który podkreślał, że terenem, na którym współcześnie odbywa się walka klas, jest język. Nic dziwnego, że jego zdobycie stało się jednym z priorytetów lewicy.

Czas na zmiany


Można zapytać, co z tym wszystkim ma uwikłana w gry różnorodnych interesów PO. Otóż więcej niż się wydaje. Partia Donalda Tuska przeszła bowiem ewolucję: nieuniknioną i będącą konsekwencją przyjętych wcześniej założeń. Ugrupowanie to, z ruchu umiarkowanie chadeckiego (czas obecności w niej Jana Rokity, czy Macieja Płażyńskiego), zmieniło się w partię konsekwentnie realizującą współczesny projekt lewicowy, nazywany niekiedy także „europejskim”. Etapem pośrednim był w tej metamorfozie centryzm, jaki ta partia prezentowała w 2007 roku. Wtedy to PO jak ognia unikała jakichkolwiek deklaracji ideowych i prezentowania zdecydowanego programu, skupiając się wyłącznie na negacji 2-letnich rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Wśród dowodów na tą przemianę są m. in. decyzja o podpisaniu genderowej deklaracji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet, antyklerykalne sformułowania padające z ust premiera i posłów PO, zyskujące aprobatę gremiów partyjnych projekty dotyczące produkcji dzieci z probówki czy legalizacji związków homoseksualnych. Polem szczególnie ważnym dla lewicowego projektu jest rodzina. Również i na tej niwie PO próbuje się wykazać. Wspomniane już plany legalizacji homozwiązków stanowią preludium do następnych złowrogich akordów „cywilizacji śmierci”, które już niedługo zabrzmią w naszym kraju.

W przedpokoju czeka już dyskusja nad dopuszczeniem zabijania ludzi chorych i starszych. A opiewany tzw. kompromis aborcyjny, kosztujący życie wielu nienarodzonych stał się swego rodzaju aksjomatem dla PO, której (często chętnie przyznający się do swego katolicyzmu) posłowie nie baczą, że jest on w ostrej sprzeczności z nauką Kościoła. Właśnie tego typu kompromisy, wynikające ze skrajnego demokratyzmu, stały się jednym ze źródeł metamorfozy partii Tuska.

Także w sferze gospodarki PO podryfowała w kierunku lewicowych miazmatów. Fiskalizm i inne pomysły ekonomicznych guru znalazły odbicie w praktyce politycznej. Dokonujący się zamach na własność np. opodatkowanie spadków rozbijające strukturę pokoleniową to kolejny dowód na lewicowy dryf PO. Rozwijanie aparatu kontroli i ingerencja w życie prywatne również nijak ma się do prawicowego sposobu uprawiania polityki. Jednak jednomyślny front poparcia władzy nie dopuszcza żadnych odstępstw, a „myślozbrodniczych” dysydentów nakazuje kontrolować, tudzież wychowawczo trzepnąć w ucho, lub nieco mniej delikatnie przywołać do porządku. Prof. Krzysztof Rybiński stwierdził, że PO stała się po prostu „bezideową partią władzy o charakterze populistycznym”. Z wolnorynkowych deklaracji nie zostało nic: PO jest dziś partią konsekwentnie podwyższającą podatki, zadłużającą kraj jak nikt dotąd, rozbudowującą biurokrację, a nawet ulegającą pokusom nacjonalizowania prywatnego biznesu.

Prawica bardzo lewicowa


Symptomatyczny dla pojawienia się tworu, na wstępie nazwanego „prawicą bez Boga” jest los brytyjskich torysów. Partia ta, uchodząca za prawicę, jest jednym z aktywniejszych realizatorów lewicowego projektu, czego dowodzi uporczywe dążenie do legalizacji homomałżeństw. Deklaracje Camerona o możliwym referendum ws. obecności Wielkiej Brytanii w UE nie powinno się przy tym uznawać za dowód jego prawicowości. Wynikają one bowiem przede wszystkim z zimnej kalkulacji brytyjskich interesów (choć warto zauważyć, że już samo pojawienie się pojęcia interesu narodowego zamiast paneuropejskiego bełkotu napawa pewnym optymizmem).

Demokratyzm, kompromisowe podejście do społecznej nauki Kościoła, przejęcie języka rewolucyjnego odartego z transcendentnej perspektywy, to wszystko prowadzi do coraz bardziej ugodowego przyzwolenia na „postępy” postępu. PO może wciąż określać się jako partia centroprawicowa, są to jednak tylko puste deklaracje.

Łukasz Karpiel

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie