– Konkluzja po spotkaniu w sprawie tzw. ustawy degradacyjnej jest taka, że ta sprawa nie będzie regulowana na poziomie ustaw. Natomiast można rozmawiać o symbolicznym, za pomocą uchwały, ocenieniu osób i wydarzeń z przeszłości – tymi słowami rzecznik Andrzeja Dudy Krzysztof Łapiński podsumował efekty piątkowej narady z udziałem m.in. samego prezydenta, a także ministra obrony Mariusza Błaszczaka, przewodniczącego sejmowej komisji obrony Michała Jacha oraz dyrektora Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, Jana Józefa Kasprzyka.
– Obóz polityczny PiS uznał, że do tej sprawy w formie ustawy nie będzie wracał – rozwiał złudzenia znacznej części elektoratu PiS Krzysztof Łapiński. Rzecznik dodał, że rozważane są formy „symbolicznego, a więc za pomocą uchwały, ocenienia osób, czy wydarzeń z przeszłości”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zapowiedź rezygnacji z pomysłu, który cieszył się dużym poparciem zwolenników Zjednoczonej Prawicy, podsumował publicysta Piotr Semka. Na antenie Polskiego Radia 24 ocenił, iż prezydent wiele stracił u swych dotychczasowych wyborców wetując ustawę degradacyjną.
– Ta sprawa jest najbardziej bolesna dla pokolenia, które świadomie przeżyło 13 grudnia. Prawica nie miała okazji wcześniej, by ustawę degradacyjną przeprowadzić. Front obrony Jaruzelskiego odnosi sukcesy – mówił autor „Do Rzeczy”. – Moim zdaniem, trzeba było ograniczyć ustawę do WRON. Im więcej osób ta ustawa obejmuje, tym bardziej tworzy się front wspólnoty strachu. Absurd polega na tym, że PiS jest walony po głowie za pisanie historii na nowo, a i tak boi się wprowadzić tę ustawę. Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, że „sprawę jest zamknięta” była kapitulacją – stwierdził Piotr Semka.
Źródło: niezalezna.pl, Polskie Radio 24
RoM