18 stycznia 2013

Pierwszy Starzyński wychodzi z cienia

Nie ma chyba w Polsce wykształconego człowieka, który nie kojarzy nazwiska Stefana Starzyńskiego. Ostatni przed II wojną światową prezydent Warszawy i współtwórca pierwszej organizacji podziemnej – Służby Zwycięstwu Polski na stałe zagościł w podręcznikach do historii. Widać to szczególnie w stolicy – kibice Legii przy różnych okazjach przypominają jego słowa z września 1939 roku: Chciałem, aby Warszawa była wielka (…) i dziś widzę ją wielką. Niewiele się jednak wie o starszym bracie bohatera Warszawy – Romanie Starzyńskim – niezwykle zasłużonym dla sprawy niepodległości żołnierzu Legionów Polskich, a później majorze Wojska Polskiego. Opublikowane nakładem Wydawnictwa Tetragon oraz Instytutu Wydawniczego Erica wspomnienia pt. Cztery lata wojny w służbie komendanta dają szansę temu charyzmatycznemu piłsudczykowi na wyjście z cienia młodszego brata.

 

Przelane na papier przeżycia wojenne Romana Starzyńskiego obejmują okres lat 1914-1918, choć faktycznie lektura rozpoczyna się od opisu lat młodości i pierwszych przeżyć związanych z niejawną działalnością. Książkę zamyka wspomnienie z 2 grudnia 1918 roku, a więc momentu, w którym niepodległość można już było „poczuć” w domu i na ulicy.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Osobowość najstarszego z braci Starzyńskich ukształtowała rodzina. Wychowanie w duchu polskości i katolickiej wiary, jak również otrzymane po dziadku – uczestniku Powstania Listopadowego – imię dały młodemu Romanowi asumpt do krytycznego postrzegania otaczającej go rzeczywistości naznaczonej elementami zaborczej kultury. Wspomina on z nieskrywaną satysfakcją o protestach i strajkach szkolnych, pisze też – choć bez entuzjazmu – o swej szkolnej fascynacji socjalizmem i walką o „sprawiedliwość społeczną”. Z dużą dokładnością opisuje tworzące się i zanikające ugrupowania młodzieżowe oraz frakcje wewnątrz nich.

 

Wraz ze wstąpieniem do Związku Walki Czynnej wspomnienia utarczek i chuligańskich wybryków ustępują narracji poważniejszej, obfitującej w działalność wojskową i niepodległościową. Widać wyraźnie, że dojrzewaniu emocjonalnemu i nabywaniu umiejętności organizacyjnych towarzyszy oddalanie się Starzyńskiego od lewicowych złudzeń okresu przedwojennego.

 

W sierpniu 1914 roku Starzyński staje na rozkaz w krakowskich Oleandrach, ale nie zostaje wybrany do słynnej Pierwszej Kompanii Kadrowej. Jego przydział do innych jednostek podległych Józefowi Piłsudskiemu daje czytelnikowi ciekawy obraz tych miejsc i wydarzeń, których próżno szukać we wspomnieniach żołnierzy „kadrówki”. Dzięki dynamizmowi akcji, stopniowanemu napięciu i odkrywaniu kolejnych kart legionowej układanki lektura rozdziałów III – VII „wciąga” bez reszty.

 

Kolejne rozdziały to już opis stagnacji i izolacji od frontu, w konsekwencji przeniesienia Starzyńskiego do pracy wywiadowczej. Czytelnik może tutaj popaść w znudzenie, brnąc przez opisy kolejnych transportów, ćwiczeń, przegrupowań. Uwagę przykuwają jedynie ogólne wiadomości historyczne, którymi autor uzupełnia swoje relacje.

 

Doświadczenia z działań bojowych w latach 1914-1916 i nikłego odzewu na apel Piłsudskiego ze strony społeczeństwa nie sprowadzają się u Starzyńskiego jedynie do rozgoryczenia i zawodu. Uważa on, że naród polski odnajdzie w sobie ducha oporu i sięgnie po broń, jednakże wpierw musi poczuć na własnej skórze brutalne metody sprawowania władzy, które mają dopiero nadejść ze wschodu. Stąd też jego słowa: Bierność jest tylko pospolitym tchórzostwem i pretekstem do uchylania się od walki czynnej z każdym wrogiem, a nie ma nic wspólnego z tą czy inną [polityczną – przyp. P.M.] orientacją.

 

Wraz z lekturą kolejnych stron wspomnień wyłania się obraz autora rozczarowanego nie tylko biernością tych grup społecznych, w których socjaliści pokładali największe nadzieje, ale także partykularyzmem stronnictw politycznych. Przekonanie to łączy się z rosnącym zaufaniem do Józefa Piłsudskiego i czyni z autora jednego z budowniczych legendy „komendanta”. Być może to właśnie lojalność wobec twórcy Legionów oraz bezkompromisowe postawienie sprawy niepodległości na pierwszym miejscu pozwoliły Starzyńskiemu zapisać bogatą i piękną kartę w historii Polski. W jego życiorysie nie brakuje wszak osiągnięć nie tylko wojskowych (zarówno w służbie liniowej jak i w sztabie) ale też naukowych (doktorat, podręczniki do wojskowości), które znalazły wyraz w awansach i odznaczeniach. Pośród tych ostatnich warto wymienić Order Virtuti Militari, dwa Krzyże Walecznych oraz Order Odrodzenia Polski.

 

W dalszej części książki czytelnik poznaje losy polskich żołnierzy na froncie austriacko-rosyjskim. Osobny rozdział poświęcił autor bitwie pod Kostiuchnowką. Dwudniowa, nieustanna walka, bez snu i pożywienia kończy się dla niego raną postrzałową i szpitalem.

 

Kolejne wydarzenia, zapowiadające nadchodzący klincz w relacjach Piłsudskiego z przedstawicielami państw centralnych, dają interesujący obraz postrzegania Aktu 5 listopada na Lubelszczyźnie. Cywilne i wojskowe władze robiły wszystko, by przedstawić ten dokument jako proklamację niepodległości Polski, organizując na tę okoliczność uroczyste Msze Święte i wiece. Autor zbywa to komentarzem: Wszyscy zdawali sobie sprawę z nieszczerości okupantów, tylko  my po cichu cieszyliśmy się, że przecież wkraczamy w nowy okres walki o zdobycie prawdziwej niepodległości.

 

Kryzys przysięgowy i likwidacja Legionów nie zniechęcają Starzyńskiego do idei czynnej walki o niepodległość. Nawet umieszczenie w obozie jenieckim nie łamie w nim żołnierskiego ducha. Przebywając tam redaguje „Biuletyn Beniaminowski”, w którym zamieszcza wiadomości i korespondencje z frontu. Po latach Starzyński dostrzega, że utrzymująca się wśród żołnierzy polskich gotowość do walki i oczekiwanie na sprzyjającą okoliczność były zasługą Piłsudskiego, który swoich podkomendnych puścił „na głęboką wodę” i oswoił z realiami wojennymi. Dzięki temu, jak pisze autor, wszyscy piłsudczycy wiedzieli co mają robić w chwili, gdy wojska okupacyjne zaczął toczyć rak rewolucji, czyli w listopadzie 1918 roku.

 

Książka Romana Starzyńskiego, choć obejmuje tylko fragment jego biografii, daje interesujący obraz człowieka mocno zaangażowanego, zarówno słowem jak i czynem, w polski nurt niepodległościowy. Pozwala przybliżyć postać najstarszego z braci Starzyńskich i wydobyć ją z cienia bardziej znanego dotychczas brata. Jego wspomnienia, silnie zabarwione fascynacją Józefem Piłsudskim, pokazują tok myślenia wielu współczesnych mu ludzi, u których rozczarowanie socjalizmem i rewolucyjnym postrzeganiem społeczeństwa połączyło się z poświęceniem najlepszych lat swojego życia dla służby wojskowej. Niosąc na sztandarach hasło niepodległości, ludzie tacy jak Roman Starzyński, gotowi byli walczyć w imię Boga i Ojczyzny ramię w ramię z tymi, z którymi później w wolnej Polsce przyszło im prowadzić zajadłe spory polityczne.

 

Paweł Momro

 

 

 

Roman Starzyński

Cztery lata wojny w służbie komendanta. Przeżycia wojenne 1914 – 1918, Wydawnictwo Tetragon i Instytut Wydawniczy ERICA

Warszawa 2012.

 

 

 

Książkę w promocyjnej cenie można zamówić w księgarni XLM.pl:  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram