29 marca 2012

Pielgrzymka do Meksyku i na Kubę – jakie będą owoce?

(fot. HANDOUT / Reuters / FORUM)

Zakończyła się wizyta apostolska Ojca Świętego w Meksyku i na Kubie. Wszyscy są zgodni, że była to trudna pielgrzymka, która miała poprawić przede wszystkim relacje państwo- Kościół, a jednocześnie odnowić ducha wiary. Czy ten cel został osiągnięty?


W Meksyku pod monumentalną figurą Chrystusa Króla, upamiętniającą powstanie Cristeros przeciw walczącemu z religią rządowi w latach 1926-1929, papież przypomniał wiernym i licznym hierarchom z całej Ameryki Łacińskiej, że przybywa jako „pielgrzym wiary, nadziei i miłości”. Jednocześnie zaznaczył, że życie zgodne z Ewangelią jest fundamentem zgodnego współżycia społecznego, opartego na poszanowaniu ludzkiej godności, wyrażającej się zwłaszcza w prawie do wolności religijnej. Ojciec Święty wielokrotnie przypominał o potrzebie odnowy ducha wiary i o życiu w zgodzie z nią: Pragnę umocnić wierzących w Chrystusa w wierze, wesprzeć ich w niej i zachęcić do jej odnawiania przez słuchanie Słowa Bożego, sakramenty i zgodne z nią życie.

Wesprzyj nas już teraz!


Gaszenie pożarów

Dlaczego Papież o tym mówił? Agencje zagraniczne nie mają wątpliwości. Meksyk, chociaż jest drugim największym na świecie krajem katolickim, „nie żyje po Bożemu”. Meksykańska gazeta ukazująca się także w języku angielskim „The News” napisała, że papież przybywa z trzydniową wizytą do kraju, w którym od czasu wizyty Jana Pawła II stale odnotowuje się spadek liczby katolików; który zalegalizował aborcję w 2005 r. i „małżeństwa” homoseksualne w 2007 r.; gdzie Kościołem stale wstrząsają skandale. Gazeta stwierdziła, że papież jest jak strażak, który przybył gasić pożary. Agencja Reuters zwróciła np. uwagę na stale zmniejszającą się populację katolików, którzy chętniej przechodzą do wspólnot protestanckich, albo w ogóle odwracają się od religii. Elio Masferer, znawca kościoła meksykańskiego mówi, że jeśli się coś nie zmieni, to w niektórych stanach w 2020 r. katolicy będą stanowili mniejszość.

Papież nie milczał na temat problemów dotykających Meksyk. Skrytykował bałwochwalczy stosunek do pieniądza, który popycha młodych do działalności przestępczej i potępił przemoc. Czy wizyta Benedykta XVI będzie w stanie odnowić ducha wiary wśród Meksykanów, przekonamy się o tym w najbliższych latach. Faktem jest jednak, że 71 lat dominacji rewolucjonistów oraz kryzys w Kościele katolickim poczyniły ogromne spustoszenie w mentalności narodu. Meksykańscy hierarchowie, na co zwracają uwagę duchowni z innych państw, muszą skupić się na odnowieniu ducha wiary i na jej pogłębieniu.

 

Kuba – wszyscy zwyciężyli?

Najwięcej komentarzy poświęcono jednak wizycie Ojca Świętego na Kubie. Jeszcze przed rozpoczęciem pielgrzymki wielu komentatorów wyrażało obawę, że reżim braci Castro może wykorzystać ją dla własnych celów. Watykański sekretarz stanu, kardynał Tarcisio Bertone odrzucił te sugestie. – Nie uważam, aby wizyta ta była przedmiotem propagandy. Uważam natomiast, że rząd i kubańskie społeczeństwo przyjmie papieża z uznaniem i szacunkiem, na jakie zasługuje głowa Kościoła katolickiego – mówił.

 

Tuż po zakończeniu wizyty na łamach gazety „The Miami Herald”, która żywo interesuje się sprawami Kuby, ze względu na ogromną rzeszę uchodźców, którzy osiedlili się na Florydzie, zamieściła komentarz pt. „Każdy wygrał i przegrał na wizycie papież”. Autor komentarza Anders Oppenheimer napisał: Wizyta Benedykta XVI na Kubę nie przyniesie wielu zmian, ale wszyscy – Papież, kubański reżim wojskowy, dysydenci i kubańscy uchodźcy – mogą mieć wrażenie, że odnieśli sukces. Kluczowe pytanie jednak brzmi; kto najbardziej na niej skorzystał?


Jego zdaniem, gen. Raulowi Castro i jego bratu Fidelowi udało się pokazać światu, że nie są międzynarodowymi pariasami. Napuszone przemówienia transmitowane na cały świat miały podkreślić przed światową publicznością rzekome osiągnięcia reżimu. Co więcej, prywatne rozmowy kubańskich dyktatorów z Benedyktem XVI i serdeczne uściski dłoni miały wywrzeć wrażenie, że Ojciec Święty uznaje władzę komunistyczną. Jednocześnie udział Raula Castro we Mszy .św. na Placu Rewolucji w Hawanie miał pokazać, iż reżim rzekomo otwiera się na świat. Braciom Castro zależało na zrobieniu takiego wrażenia, gdyż zdaniem dziennikarza bardzo obawiają się, iż Wenezuela – w razie śmierci chorego na raka Hugo Chaveza, albo przegranych przez niego wyborów – zaprzestanie, tak jak Związek Radziecki po rozpadzie, wysyłać dotacje na wyspę. Kuba pilnie potrzebuje inwestycji zagranicznych.

 

Benedykt XVI z kolei, zdaniem komentatora, najprawdopodobniej osiągnął swój cel rozszerzenia wpływów Kościoła katolickiego na Kubie. Co więcej, papież mógł apelować do władz o większą otwartość i przestrzeganie wolności religijnych, w tym mógł się domagać otwarcia szkół katolickich. Ojciec św. nie omieszkał wspomnieć, że marksizm nie odpowiada już rzeczywistości i wielokrotnie wzywał do głoszenia „prawdy, wolności i pojednania”.

 

Opozycjoniści i Damy w Bieli, chociaż nie mogli spotkać się z Ojcem Świętym, także – zdaniem autora – komentarza odnieśli zwycięstwo. Cały świat bowiem mógł zobaczyć, jak bardzo represyjny charakter ma dyktatura kubańska. Co najmniej 210 dysydentów zostało aresztowanych tuż przed przyjazdem papieża, albo w pierwszym dniu jego wizyty. Ludzie mogli oglądać, jak podczas Mszy św. w Santiago de Cuba jeden z dysydentów został pobity i aresztowany przed kamerami.

 

Kubańscy emigranci z kolei pokazali swoim rodakom na wyspie, że szukają pokojowego pojednania, i nie należą do złowrogiej „mafii”, chcącej się odegrać na kubańskiej władzy. Dla 800 pielgrzymów, uchodźców z Miami, którzy przybyli na Kubę wraz z bp. Wenskim było to niezapomniane przeżycie duchowe.

 

Wszystkie agencje światowe szczególnie dużo miejsca poświęciły półgodzinnemu spotkaniu papieża z Fidelem Castro, który rzekomo chciał się nawrócić. Warto zaznaczyć w tym miejscu, że nawet córka Fidela, Alina Fernandez, która wyemigrowała do USA, odpowiadając na pytanie gazety „La Stampa” stwierdziła, że poważnie wątpi w to, aby jej ojciec myślał o pojednaniu z Kościołem. Skwitowała krótko: „Myślę, że on sądzi, iż jest nieśmiertelny.” Wątpi także, aby ta wizyta przyniosła zmiany na wyspie. Zauważyła, że ojciec i jego brat nie mają żadnego planu reform i chcą jedynie za wszelką cenę utrzymać się przy władzy.

 

Jej zdanie podzielają dysydenci, znajdujący się na uchodźstwie. Robert Royal, któremu władze kubańskie nie przyznały wizy i nie mógł udać się na pielgrzymkę do ojczystego kraju stwierdził: – Benedykt XVI doskonale rozumie, jakie siły rządzą światem. Ale, nie spotykając się z dysydentami, wzmocnił wrażenie – nie całkowicie błędne- że Kościół instytucjonalny na Kubie współpracuje z reżimem i się kompromituje.


Kompromitacja kubańskich hierarchów

Skompromitował się przede wszystkim kard. Jaime Ortega, który przez wielu blogerów nazywany jest „osobistym sekretarzem braci Castro.” Agencja Associated Press nie omieszkała przypomnieć decyzji kardynała, który wezwał służby bezpieczeństwa, by usunęły z kościoła dysydentów, chcących zwrócić uwagę międzynarodowej opinii na łamanie praw cywilnych w kraju. Według oficjalnego komunikatu kubańskiego Kościoła katolickiego, który ukazał się w kontrolowanym przez reżim dzienniku „Granma,” Ortega poprosił policję o eksmisję 13 dysydentów w dniu 14 marca po tym, jak zajęli kościół pw. Matki Boskiej Miłosierdzia w Hawanie.

 

Usunięci siłą przez oddziały policji dysydenci, w tym 82-latek, zostali brutalnie pobici i zabrani na posterunek, gdzie byli przesłuchiwani przez kilka godzin, zanim ich warunkowo zwolniono. Agencja podkreśliła, że w żadnym państwie komunistycznym podobne zdarzenie nie miało miejsca. – Nie ma wątpliwości, że hierarchia kościelna na Kubie jest całkowicie podporządkowana rządowi –komentowano ten fakt. Komentatorzy podkreślali, że katoliccy hierarchowie zwykle wstawiali się za uciskanymi i tymi, którzy nie mają głosu, stąd wniosek kardynała Ortegi był „bardzo niezwykły.” Claudio Grossman, dziekan American School, były szef Między-Amerykańskiej Komisji Praw Człowieka, powiedział m.in., że korzystanie z miejsc kultu religijnego przez osoby szukające azylu, to starożytna praktyka, i można ją uznawać za prawo zwyczajowe. Z tej perspektywy, incydent ten jest szokujący. Jest to sprzeczne z tradycyjną rolą Kościoła. Archidiecezja tłumaczyła, że „Kościół słucha i przyjmuje wszystkich”, ale „nikt nie ma prawa, aby czynić ze świątyń polityczną barykadę.”

 

Podczas swojej pielgrzymki papież wielokrotnie apelował o otwarcie się na zmiany, wstawił się za wszystkimi Kubańczykami, tymi mieszkającymi na wyspie, znajdującymi się na emigracji a także w więzieniu. Papież mówił o potrzebie szanowania wolności religijnej i konieczności zmian, które sprawią, iż Kubańczycy staną się otwartym społeczeństwem. Jednak – mimo gestów otwarcia ze strony Raula Castro – wiceprezydent Marino Murillo, druga osoba w państwie, zapewnił, że „Kuba nie planuje żadnej zmiany politycznej.”

 

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie