6 stycznia 2021

Paweł Lisicki dla PCh24.pl: po ponad 100 latach do USA dotarła rewolucja komunistyczna

(Red. Paweł Lisicki)

Od początku prezydentury Donalda Trumpa sytuacja się podgrzewała. 4 lata temu przeciwnicy ciągle urzędującego prezydenta USA jego przeciwnicy podważali legalność jego wyboru, legalność jego rządów, bez przerwy zarzucali mu, że jest rosyjskim szpiegiem, pieskiem Putina, że to Moskwa załatwiła mu zwycięstwo etc. Ta niechęć, to odrzucenie Trumpa przez ogół tzw. elit liberalnych, przez wielkie media i dużą część zwolenników demokratów i liberałów sprawiły, że wybory z 3 listopada 2020 roku wyglądały tak a nie inaczej, że doszło do tak wielkiego napięcia, w wyniku którego trudno rozstrzygnąć kto tak naprawdę je wygrał – mówi w rozmowie z PCh24.pl Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”.

 

Co takiego dzieje się w Stanach Zjednoczonych? Czy Donald Trump zdecydował się na konfrontację siłową? Czy to jego zwolennicy wkroczyli do Kapitolu, czy może antifiarze, co sugerują niektórzy komentatorzy w mediach społecznościowych?

Wesprzyj nas już teraz!

Obecnie mamy za małą wiedzę, aby ferować jakiekolwiek wyroki i odpowiedzieć na te pytania.

 

Z pewnością można jednak powiedzieć, że liczba nieprawidłowości, nieścisłości, wątpliwości dotyczących przebiegu głosowania w Stanach Zjednoczonych wskazywała na to, że doszło tam do czegoś, co można nazwać sytuacją pre-rewolucyjną, a nawet bliską wojny domowej. Mimo, że cały czas mamy do czynienia z tym samym społeczeństwem i tym samym narodem to podział dotyczący najważniejszych wartości jest tak głęboki, że nie sposób znaleźć jakąkolwiek wspólną kwestię, którą obie strony by uznawały.

 

Od początku prezydentury Donalda Trumpa sytuacja się podgrzewała. 4 lata temu przeciwnicy ciągle urzędującego prezydenta USA jego przeciwnicy podważali legalność jego wyboru, legalność jego rządów, bez przerwy zarzucali mu, że jest rosyjskim szpiegiem, pieskiem Putina, że to Moskwa załatwiła mu zwycięstwo etc. Ta niechęć, to odrzucenie Trumpa przez ogół tzw. elit liberalnych, przez wielkie media i dużą część zwolenników demokratów i liberałów sprawiły, że wybory z 3 listopada 2020 roku wyglądały tak a nie inaczej, że doszło do tak wielkiego napięcia, w wyniku którego trudno rozstrzygnąć kto tak naprawdę je wygrał. Donald Trump i jego zwolennicy mogą mieć rację, że w normalnym głosowaniu to Republikanie odnieśliby zwycięstwo.

 

Ale przecież do tej pory panowało przekonanie, że w USA mamy do czynienia z demokracją idealną. Często podnoszono argument, że jeśli istnieje podejrzenie, że głos mógł zostać sfałszowany, to wybory są powtarzane. Teraz można było zobaczyć filmy z paleniem kart wyborczych, widzieliśmy listy wyborcze na których jedna osoba oddawała kilka a nawet kilkanaście głosów, dowiadywaliśmy się, że w niektórych miastach frekwencja wyborcza wyniosła 130 proc. Mimo to amerykańskie sądy stwierdziły, że nawet jeśli doszło do fałszerstw, to nie miały one wpływu na wynik wyborów. Pytam więc: co się stało z amerykańską demokracją?

Co najmniej od lat 70. XX wieku w Stanach Zjednoczonych powoli dojrzewała i triumfowała na coraz większą skalę radykalna rewolucja przejawiająca się w kilku elementach. To był radykalny ruch antyrasistowski, radykalny ruch genderowy, radykalny ruch feministyczny i różnego rodzaju inne lewackie radykalizmy. Łączył je jeden wspólny mianownik, którym było odrzucenie pewnej miary oceny rzeczywistości i odrzucenie normalności.

 

Te ruchy pojawiły się najpierw na uniwersytetach, potem w mediach etc. stopniowo opanowując ogromną część życia politycznego i publicznego w Stanach Zjednoczonych. To z czym mamy obecnie do czynienia, czyli fałszerstwa wyborcze czy inne nadużycia wyborcze, to w mojej ocenie pochodne tego marszu przez instytucję, o którym mówię. Dla dużej części amerykańskiej opinii publicznej istnienie pewnym norm i wewnętrznych, wspólnych wartości przestała się liczyć. Chodzi mi o tę grupę, która działa pod wpływem radykalnych, lewackich ideologii.

 

To zresztą ciekawe. My w Polsce często mówimy o lewackich ideologiach, co ja również uczyniłem, ponieważ wydaje się nam, że lewactwo to coś skrajnego, żeby nie powiedzieć marginalnego. W Stanach Zjednoczonych jest inaczej. Tam problem polega na tym, że lewactwo opanowało dużą część społeczeństwa, dużą część elit, a nawet ludzi odpowiedzialnych za przeprowadzanie wyborów. Nie wahają się oni posłużyć metodami, które należy nazwać łamaniem prawa, oszustwem etc. tylko dlatego, żeby Trump reprezentujący tę konserwatywną, prawicową Amerykę nie wygrał.

 

Krótko mówiąc mamy do czynienia z radykalnym podważeniem zaufania do pewnych norm, zasad i wartości wywołanych w skutek postępu skrajnej lewicowej rewolucji.

 

Czy chce Pan powiedzieć, że po ponad 100 latach do USA dotarła rewolucja komunistyczna?

Tak. To o czym mówię, to nic innego jak wypisz, wymaluj standardy komunistyczne. Rewolucja w USA przebiegała inaczej niż w ZSRR, na Bałkanach, w Chinach etc. Tam jednak zdecydowano się na długi marsz przez instytucję. Pierwszą instytucją zainfekowaną przez czerwone pasożyty były amerykańskie uniwersytety. Potem media. Następnie ten rak lewactwa, jak już powiedziałem zaczął się coraz bardziej rozprzestrzeniać i widzimy, że obecnie opanował on drugą największą partię w USA, czyli Demokratów.

 

Jeśli popatrzymy na dzisiejszych Demokratów i porównamy ich z Demokratami sprzed 20 a nawet 10 lat, to zobaczymy, że partia ta zachowała tylko nazwę, a reprezentuje i wyznaje coś zupełnie innego. Dzisiejsi Demokraci w kategoriach światopoglądowych są niczym Partia Razem w Polsce.

 

Muszę tutaj zaprotestować. Partia Razem to w porównaniu z Demokratami centroprawica. Co Pana zdaniem zrobi teraz Mike Pence, który przewodniczy posiedzeniu Kongresu? Czy „zachowa się jak trzeba”, do czego wezwał go Donald Trump?

Z dotychczasowych wystąpień Pence’a to nie wynikało. Musimy pamiętać, że skoro zdecydowana większość establishmentu przeszła na stronę lewackiej rewolucji, to trudno się przeciwko temu zbuntować.

 

Właśnie dlatego Trump jest tak znienawidzony. Przecież jest on człowiekiem całkowicie z zewnątrz i nie został stworzony przez machinę partyjną, która powoli, ale systematycznie również zostaje opanowana przez część rewolucyjną. Trump przez 4 lata podejmował działania inne niż te narzucane przez lewacką logikę, a przez to zaskakujące i niestandardowe jak chociażby zwołanie dzisiejszego wiecu, na który przybyły setki tysięcy jego zwolenników.

 

Trudno mi powiedzieć, co zrobi Pence. Trudno powiedzieć jak to wszystko się skończy. Jedno jest pewne: ogólne zaufanie do władzy, do jej uczciwości, do jej legalności i samej istoty przeżywa w USA ogromny kryzys, a jego źródłem jest lewacka rewolucja, która od lat 70. XX wieku jak choroba niszczy ostatnie bastiony normalności.

 

Jak powiedział Stanisław Michalkiewicz: teraz USA nie będą mogły zarzuć Rosji czy Białorusi, że są tam jakieś niedostatki demokracji…

To prawda i jest to bardzo smutne. Powiem szczerze, że gdy pierwszy raz zobaczyłem, co dzieje się przed Kapitolem w Waszyngtonie, to pierwszym skojarzeniem były przewroty, jakie widzieliśmy w krajach afrykańskich.

 

Ciekawe jestem czy USA, jeśli oczywiście to wszystko się skończy, nadal będą występowały jako światowy obrońca demokracji. Na pewno będzie to trudniejsze niż dotychczas. A może inne kraje będą się na nich wzorować i podnosić, że przecież są u nich amerykańskie standardy demokratyczne z roku 2020 i 2021? Oby nie.

 

Bóg zapłać za rozmowę.

TK

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(6)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 125 884 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram