22 lutego 2021

Paweł Chmielewski: Kardynał Sarah odprawiony. Czy święta liturgia jest zagrożona?

Z kardynałem Sarahem jako prefektem Kongregacji ds. Kultu Bożego „liturgia jest w dobrych rękach”, pisał Benedykt XVI. Oby ręce, które teraz przejmą stery tej ważnej dykasterii, były równie godne.

 

Odejścia z Kurii Rzymskiej kard. Roberta Saraha spodziewano się już od dawna. Owszem, w pierwszej kolejności zadecydował wiek. W czerwcu 2020 Gwinejczyk skończył 75 lat i był zobowiązany złożyć na ręce Franciszka rezygnację. Ojciec Święty – prawdopodobnie kierując się pragnieniem zachowania stabilności w Kongregacji ds. Kultu Bożego (KKB) w czasie pandemii – przedłużył purpuratowi okres sprawowania funkcji o kilka miesięcy. 20 lutego 2021 roku jednak rezygnację przyjął. Można tylko domyślać się, że z ulgą, bo relacje kardynała i papieża nie układały się najlepiej.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Trudno wyjaśnić dlaczego w ogóle to właśnie kardynałowi Sarahowi papież Franciszek powierzył kierownictwo KKB. Jest możliwe, że postanowił w ten sposób wysłać pewien sygnał do środowiska skupionego wokół Benedykta XVI czy szerzej, do tradycjonalistów czy nawet konserwatystów niechętnych modernizmowi. Jak pisał były papież z Niemiec w przedmowie do książki kard. Saraha „Moc milczenia”, podczas jego urzędowania w KKB święta liturgia była „w dobrych rękach”. I rzeczywiście, wieloletni metropolita Konakry w Gwinei był zdeterminowany, by kontynuować liturgiczną linię Józefa Ratzingera. Dawał temu wyraz przez wszystkie lata swojej pracy w KKB. Ot, choćby kwestia Mszy Wieczerzy Pańskiej sprawowanej w Wielki Czwartek. W 2013 roku papież Franciszek postanowił zerwać z kościelną tradycją i obmył stopy nie tylko mężczyznom, ale i dwóm kobietom, z których jedna dodatkowo wyznawała islam. Rok później poprosił KKB o opracowanie zmiany w Mszale Rzymskim, która miałaby w przyszłości usankcjonować takie działania. Kardynał Sarah nie był jednak do tego zbyt skory. Ostatecznie zmiana została wprowadzona, ale dopiero w styczniu 2016 roku – prawie półtora roku zajęło Kongregacji wydanie dekretu In Missa in Cena Domini mającego kilkaset zaledwie słów…

 

Z kolei w 2017 roku papież Franciszek postanowił nadać większe uprawnienia konferencjom biskupów w sprawie tłumaczenia ksiąg liturgicznych. Ogłosił motu proprio Magnum Principium, w którym ograniczył kompetencje samej Kongregacji ds. Kultu Bożego, w ramach decentralizacji Kościoła pozwalając, by episkopaty miały tu więcej do powiedzenia. Odpowiedział tym na nadzieje między innymi niemieckich i angielskich modernistów. Kard. Sarah symbolicznie odciął się od tej zmiany: motu proprio było inicjatywą samego Franciszka, a KKB opublikowała jedynie notę wyjaśniającą wprowadzone zmiany, którą w dodatku sygnował nie prefekt Kongregacji, ale jej sekretarz, abp Arthur Roche. Kardynał nie chciał mieć z tym najwyraźniej nic wspólnego.

 

Do poważnego starcia doszło zwłaszcza w roku 2016 wokół ewentualnych zmian w nowym rycie. W czerwcu tamtego roku kardynał Sarah przemawiał na konferencji Sacra Liturgia w Londynie. Mówił o konieczności „reformy reformy”, czyli próbie większego pojednania obu rytów Mszy świętej i zażegnania wielu błędów, które rozpowszechniły się po Vaticanum II. Zaproponował też, by począwszy od Adwentu wszyscy księża, o ile to tylko w ich kościołach możliwe, celebrowali liturgię ad orientem. W efekcie Franciszek wezwał kardynała „na dywanik”. Rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi SJ wydał oświadczenie, które miało podsumować „rozmowę” kardynała Sarah i Franciszka. Przesłanie? Nie będzie żadnej „reformy reformy” i nie należy o tym nawet wspominać; nie ma też mowy o powrocie do celebracji ad orientem, właściwe pozostaje odprawianie twarzą do ludu.

 

Wkrótce Franciszek upokorzył kardynała Sarah. Wymienił niemal cały skład Kongregacji ds. Kultu Bożego. Usunięto z niej takich kardynałów, jak Raymond Burke, George Pell czy Marc Ouellet. Papież powołał w ich miejsce 27 nowych członków, w ocenie watykanistów dość wyraźnie ograniczając wpływ osób sympatyzujących z Mszą trydencką.

 

Najbardziej znana sprawa dotyczy oczywiście słynnej książki „Z głębi naszych serc”, która ukazała się w styczniu 2020 roku. Po Synodzie Amazońskim powszechnie spodziewano się zmian w celibacie; moderniści, którzy synod ten zorganizowali, liczyli na papieskie placet dla swoich pomysłów w posynodalnej adhortacji. Zanim jednak adhortacja została ogłoszona kardynał Sarah opublikował swoją książkę – i to z niebagatelnym współautorem, którym był sam Benedykt XVI. Głośne były kontrowersje wokół tego, czy Benedykt XVI napisał jedynie jeden z rozdziałów, czy też współpracował przy całej książce; dość, że kardynał Sarah wraz z Benedyktem stanęli w obronie celibatu i tym samym w kontrze do modernistycznych planów. Być może w efekcie tej interwencji w posynodalnej adhortacji Querida Amazonia celibat nie został podważony.

 

Od tamtej wszakże pory jeszcze przybrała na sile medialna nagonka na kardynała Saraha, i tak przedstawianego od dawna jako rzekomego przeciwnika papieża. Cóż, rzeczywiście, oprócz kwestii liturgicznych obaj nie zgadzali się także w wielu innych sprawach, by wymienić tylko sprawę Komunii świętej dla rozwodników czy masowej imigracji islamskiej do Europy. Jest bezspornym faktem, że przez całe lata kardynał Sarah w oczach katolików autentycznie przywiązanych do Tradycji był swoistą opoką chroniącą Kurię Rzymską przed popadnięciem w modernizm. Kardynał dużą rolę odegrał też w trakcie pandemii, wydając we wrześniu 2020 roku list „Powróćmy z radością do Eucharystii”, w którym jednoznacznie potępił rozmaite nadużycia liturgiczne motywowane koronawirusem oraz wskazał, że prawo ograniczać liturgię mają jedynie biskupi, w żadnej mierze nie władze świeckie. Niestety, kardynał nie wspomniał tu o kwestii Komunii na rękę; poza tym list był jednak bardzo ważnym głosem także dla katolików w Polsce.

 

Co stanie się teraz, gdy kardynała Saraha zabraknie w Kurii Rzymskiej? Nie wiadomo wciąż, kto zastąpi go w KKB; choć zwyczajowo informację o przejściu prefekta na emeryturę podaje się razem z ogłoszeniem jego następcy, w tym wypadku tak się nie stało. Niewykluczone jednak, że przyjęcie rezygnacji gwinejskiego purpurata będzie mieć znaczenie dla przyszłości zwłaszcza Mszy trydenckiej. Jest tajemnicą poliszynela, że w Kurii Rzymskiej działa wielu jej zagorzałych przeciwników, zwłaszcza włoskiej i francuskiej narodowości. Na początku roku 2020 Kongregacja Nauki Wiary wysłała do biskupów na całym świecie ankietę w sprawie implementacji motu proprio Summorum pontificum; wiemy, że choćby francuscy biskupi zaprezentowali w odpowiedzi ostrą krytykę obecnego stanu rzeczy, oskarżając katolików uczestniczących w starej Mszy o najrozmaitsze przewiny, z naruszaniem jedności Kościoła na czele. Sam papież Franciszek również nie kryje się ze swoim dystansem czy zgoła niechęcią do tak zwanej „nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego”; w 2016 roku choćby uznał młodych jej admiratorów za „surowych”, „skostniałych” i pełnych lęku. Trzeba modlić się o to, by odejście kardynała Saraha nie utorowało drogi do żadnych negatywnych zmian liturgicznych.

 

Sam kardynał odchodząc napisał na Twitterze: „Jestem w rękach Boga. Jedyną skałą jest Chrystus. Spotkamy się niebawem w Rzymie i innych miejscach”. Wszystkim Czytelnikom polecam „spotkanie” z kardynałem w formie lektury jego licznych przetłumaczonych na język polski książek, choćby wydanej ostatnio pracy „Wieczór się zbliża i dzień już się chyli”. Nawet jeżeli od strony władzy i jurysdykcji kardynał Sarah przestał już być opoką dla katolickiej wiary, to może nią być i będzie na pewno na polu modlitwy, duchowości i wierności Tradycji.

 

Dziękujemy, Kardynale, za piękną posługę.

 

Paweł Chmielewski

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(22)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie