22 grudnia 2020

Paul Kengor ukazuje demoniczne oblicze marksizmu i jego rewolucyjne dążenia

(Fot. You Tube / Michael Knowles )

O diabelskiej stronie marksizmu i satanistycznych fascynacjach Karola Marksa opowiada najnowsza książka Paula Kengora – katolika, profesora nauk politycznych w Grove City College w Pensylwanii.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Ta licząca 461 stron praca, zatytułowana Devil and Karl Marx („Diabeł i Karol Marks”), szczegółowo omawia życie i twórczość ojca komunizmu, przy czym niektóre jego wypowiedzi były przez lata celowo zatajane, zwłaszcza w literaturze sowieckiej, gdyż zbyt dosłownie dotyczyły one świata duchowego.

 

W jednym ze swych wierszy Marks napisał na przykład: „Utraciłem niebo. Wiem to dobrze. Moja dusza, kiedyś wierna Bogu, jest wybrana dla Piekła” (The Pale Maiden, 1837). W innym pisze on też o „tańcu śmierci dzięki mieczowi sprzedanemu mi przez szatana” (The Player, 1841).

Według ustaleń autora, Karol Marks był złym synem, złym ojcem i złym małżonkiem. Na ironię zakrawa fakt, że głosząc „wyzwolenie uciśnionych”, sam zatrudniał pomoc domową, którą źle traktował; nie tylko nie płacił jej w ogóle wynagrodzenia, ale często po prostu ją gwałcił. Kengor zauważył, że był to zły znak na przyszłość dla całych krajów, których rządy komunistyczne postępowały podobnie wobec swych poddanych, nie płacąc im należytego wynagrodzenia i łamiąc ich prawa.

Jak wiadomo marksizm i komunizm dążyły do podporządkowania sobie całego świata. Na szczególną uwagę w książce zasługuje mało znana penetracja amerykańskich środowisk kościelnych przez różne agentury z Moskwy. Amerykańskich idealistów chrześcijańskich próbowano zwabić za pomocą komunistycznych haseł o równości wszystkich ludzi i wyzwoleniu ich spod ucisku kapitalizmu oraz haseł „teologii wyzwolenia”. Zdaniem profesora dało się na to nabrać wielu duchownych, a nawet biskupów, szczególnie ze wspólnot protestanckich, a niektórzy hierarchowie popadali nawet w herezje, gdyż marksizm w ostatecznym rozrachunku prowadził do ateizmu.

Autor wiąże „rewolucję seksualną” w Ameryce lat sześćdziesiątych z zastąpieniem marksizmu tradycyjnego przez „kulturowy i seksualny”. W takiej formie jest on nadal głoszony na niektórych uniwersytetach amerykańskich, np. w Columbii czy w Berkeley, gdzie naucza się go jako „teorii krytycznej” (critical theory). W naszych czasach bowiem klasyczny marksizm w ogóle już nie przemawia do robotników amerykańskich. Na przykład z badań przeprowadzonych przed poprzednimi wyborami prezydenckimi wynika, iż prawie wszyscy robotnicy USA głosowali na Donalda Trumpa, bo jego program bardziej im odpowiadał.

Zapoczątkowany w Europie w pierwszej połowie XX wieku „marksizm kulturowy i seksualny” znalazł podatny grunt w amerykańskich środowiskach liberalnych. Autor książki zajął się losami założycieli tzw. szkoły frankfurckiej (1918-39). Szczegółowo przeanalizował życie i idee jednego z jej twórców – psychiatry i polityka Wilhelma Reicha (1897-1957) z Austrii, który w 1939 wyemigrował do USA, z jednej strony uciekając przez niemieckim antysemityzmem i holokaustem, a drugiej z powodu przekonania, że „system komunistyczny w ZSRS jest zbyt sztywny”.

Celem amerykańskiej „rewolucji seksualnej” miały być „fundamentalne zmiany” (fundamental transformations) w życiu mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Ciekawe, że tego samego określenia „fundamentalne zmiany” użył Barack Obama, absolwent Columbii, w swym przemówieniu na rozpoczęcie urzędowania w 2009 roku.

Jedną z teoretyczek i działaczek tego nowego nurtu była Kate Millett (1934-2017), wykładowczyni w Berkeley (doktorat w Columbii). Napisała ona kilka książek i artykułów o potrzebie zmian kulturowych, m.in. Theory of Sexual Politics i On the Loop. Dla amerykańskich feministek stała się ona swego rodzaju „wielką kapłanką Ruchu”.

Wtedy też powstał nowy „manifest” amerykańskiej i światowej „rewolucji seksualnej”, który swoją formą przypominał niektóre modlitwy katolickie. Miał on za zadanie zniszczyć dotychczasową kulturę chrześcijańską, zwłaszcza w odniesieniu do takich podstawowych pytań jak „kim jest człowiek” i do wzorca „rodziny patriarchalnej”.

Manifest wyglądał mniej więcej tak:

Liderka (L): Dlaczego jesteśmy tutaj?

Uczestniczki (U): Aby dokonać rewolucji.

L: Jakiego rodzaju rewolucji?

U: Rewolucji kulturalnej.

L: Jakiego rodzaju rewolucji kulturalnej?

U: Zniszczenia patriarchatu.

L: Jak możemy to uczynić?

U: Przez zniszczenie monogamicznej rodziny amerykańskiej.

L: W jaki sposób?

U: Przez promocję (…) aborcji i związków LGBTQ.

Otoczona wielbicielkami „wielka kapłanka” i ikona feminizmu, która znalazła się nawet na okładce amerykańskiego tygodnika „Time”, Millett w życiu codziennym miała jednak zupełnie inną twarz. W toku wielogodzinnych rozmów z autorem książki jej siostra Mallory, obecnie praktykująca katoliczka, wyraziła przekonanie, iż „Kate była opętana przez diabła”. – Czasami bałam się, czy po prostu nie wyjmie ona noża, aby mnie zabić – zwierzyła się Mallory.

Wspomniała też o dramatach dawnych wielbicielek swej siostry, które na starość przeżywały duchową pustkę, „czuły dotkliwą samotność, gdy zostawały same w domu na noc, bez dzieci i wnuków, które wcześniej złożyły na ołtarzu aborcji”.

W styczniu 2017, po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta, odbył się „marsz kobiet na Waszyngton”, na którego czele szła znana z „gorącego lata” 1968 inna liderka „rewolucji seksualnej” Angela Davis (ur. w 1944). Ta była członkini Komunistycznej Partii USA i laureatka sowieckiej Nagrody Leninowskiej (w 1979) też zmieniła swoją orientację na rzecz „marksizmu kulturowego”, a zwłaszcza „wyzwolenia kobiet”. W marszu wzięły udział tysiące kobiet, maszerujących pod hasłami m.in. „praw kobiet”, „wolności dla LGBTQ” i „równości dla gender” (gender equality).

 

 

Źródło: KAI

RoM

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 153 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram