To już ponura tradycja. Trzecia z kolei sobota przyniosła następną eskalację zamieszek w stolicy Francji, która coraz bardziej przypomina pole partyzanckiej miejskiej bitwy. Masowy protest „żółtych kamizelek” przeciwko prezydentowi Macronowi i coraz większym podatkom zachęcił do wystąpień także imigranckie bandy, a także anarchistów i zwyczajnych chuliganów. Oficjalny bilans urósł od rana do 133 osób rannych i około 400 aresztowanych.
Wesprzyj nas już teraz!
W ramach trwającego już od kilkunastu dni protestu z policją ścierali się uczestnicy ruchu antyfiskalnego. Obrzucili oni policjantów kamieniami i butelkami. Odpowiedzią były granaty z gazem łzawiącym i hukowe, a także woda z armatek.
Masowy protest społeczny zachęcił wielu przedstawicieli marginesu społecznego. Oprócz walk ulicznych ze stróżami porządku, dopuszczali się oni aktów chuligaństwa i grabieży. Sobotnie fotografie i filmy z wielu miejsc Paryża przedstawiają między innymi spalone samochody, w tym policyjne, a także okradzione sklepy i bankomaty.
Jamais vu ça de ma vie, voiture de police abandonnée et pillée dans Paris … La rumeur dit qu’un fusil d’assaut aurait disparu … pic.twitter.com/zcgamCttLb
— Anasse Kazib (@AnasseKazib) 1 grudnia 2018
„Le Parisien” informował o obrabowanych pojazdach policyjnych, bandyci ukradli m.in. karabin znajdujący się na wyposażeniu służb porządkowych. Do dantejskich scen dochodziło w centrum miasta, m.in. w pobliżu budynków rządowych, na Polach Elizejskich. Zdewastowany został Łuk Triumfalny, tym znajdujący się na nim wizerunek Marianny, postaci symbolicznej dla rewolucji francuskiej.
Co najmniej 19 stacji metra zostało zamkniętych, w 9. dzielnicy miasta właściciele z obawy przed złodziejami zamykali sklepy i galerie. Na rogu placu de Gaulle a wybuchł pożar.
Na temat narastających rozruchów wypowiedział się w sobotę polityk, którego nazwisko najczęściej pada w kontekście protestów. – To, co wydarzyło się w Paryżu, nie ma nic wspólnego z wyrazem pokojowego gniewu (…). Nie ma powodu, dla którego policja powinna zostać zaatakowana, (…) przechodnie lub dziennikarze są zagrożeni, Łuk Triumfalny zbezczeszczony. Sprawcy tej przemocy nie chcą zmian, chcą chaosu. (…) Zostaną zidentyfikowani i zatrzymani i odpowiedzą za swoje działania w sądzie. (…). Będę zawsze szanować opozycję, (…) ale nigdy nie zaakceptuję przemocy – stwierdził Emmanuel Macron. W niedzielę, po powrocie ze szczytu G20 w Buenos Aires odbył spotkanie z szefami „wszystkich właściwych służb”.
Po spotkaniu prezydent zobowiązał szefa rządu Edouarde Philippea do rozpoczęcia rozmów z liderami „żółtych kamizelek”. Rzecznik rządu przyznał w niedzielę, że władze rozważają wprowadzenie stanu wyjątkowego. później Pałac Elizejski zaprzeczał, iż taka ewentualność brana jest pod uwagę.
Protest zaczyna rozlewać się na inne francuskie metropolie oraz na prowincję. Uczestnicy, początkowo sprzeciwiający się zwiększeniu obciążeń fiskalnych wpływających na ceny paliw, dziś już domagają się obniżenia także innych podatków, a także nowych wyborów. W związku z sytuacją premier odwołał wyjazd do Katowic na szczyt klimatyczny. Media coraz częściej przyznają, że władze straciły kontrole nad sytuacją.
Źródła: rmf24.pl, leparisen.com, Facebook, Twitter.
RoM