2 listopada 2020

„Zdetronizowaliśmy Boga, wstawiając w Jego miejsce człowieka i jego potrzeby”. List do redakcji PCh24.pl

(źródło: pixabay.com)

„Usuwając Jezusa i Jego Prawo z naszych serc i umysłów, wprowadzamy w ten świat nieuporządkowanie. Bóg dał nam wszystkim wolną wolę i, oczywiście, możemy Go odrzucić. Możemy Mu powiedzieć nie. Wypada jednak tutaj powtórzyć za naszym rodakiem, św. Janem Pawłem II: w imię czego możemy to uczynić i za jaką cenę?”, pyta w liście przesłanym do redakcji PCh24.pl jeden z naszych czytelników, który – co jednoznacznie wynika z treści – bardzo mocno przeżywa obecną sytuację, a zwłaszcza postępowanie młodych ludzi, którzy bez żadnej refleksji wykrzykują na polskich ulicach wulgaryzmy, niszczą kościoły oraz domagają się legalnego mordowania dzieci w łonach matek.

 

Poniżej publikujemy pełną treść listu:

Wesprzyj nas już teraz!

Długo zabierałem się do napisania tego tekstu. Obserwując to, co się dzieje u nas w kraju, jestem przerażony całą obecną sytuacją. Może mało osób sobie zdaje z tego sprawę, ale czas, który właśnie przeżywamy, jest wielce symboliczny. O czym myślę, mówiąc: czas symboliczny? Otóż ostatnia niedziela października nie jest przypadkową niedzielą, jedną z wielu innych. Ale dlaczego? Otóż w ostatnią niedzielę października Kościół świętuje święto Chrystusa Króla… Wielu powie: ale przecież święto Chrystusa Króla obchodzi się w ostatnią niedzielę roku liturgicznego. Cóż: w nowym kalendarzu tak. Ale odwołajmy się tutaj do korzeni tego święta. Ustanowione ono zostało przez Piusa XI w roku 1925 encykliką „Quas Primas”. Gdy czytamy tekst tej encykliki, znajdziemy tam takie wskazanie:

„A przeto powagą Naszą Apostolską ustanawiamy święto Pana Jezusa Chrystusa – Króla, które ma być na całym świecie obchodzone rok rocznie w ostatnią niedzielę miesiąca października, tj. w niedzielę, poprzedzającą bezpośrednio uroczystość Wszystkich Świętych.”[1]

 

Jak zatem widzimy, pierwotnie to święto było obchodzone właśnie w ostatnią niedzielę października, która wypadła w tym roku 25 X. Tradycja Katolicka do dziś obchodzi to święto zgodnie ze wskazaniem śp. Piusa XI.

 

Spytać się można, ale co ma święto Chrystusa Króla do obecnych wydarzeń w kraju? Otóż bardzo dużo.

 

Obecne wydarzenia w kraju dosyć dobrze obrazują stan naszych dusz i serc. I tutaj chyba znów wypada mi się odnieść do wspomnianej encykliki Piusa XI, która rozpoczyna się w znamienny sposób:

„W pierwszej Encyklice, wydanej na początku Naszego Pontyfikatu do wszystkich Biskupów, zastanawiając się nad najważniejszymi przyczynami nieszczęść i patrząc, jak te nieszczęścia ciężko przygniatają ludzi i jak ludzie z nimi się zmagają, nie tytko – jak wiadomo – zaznaczyliśmy otwarcie, że tego rodzaju wylew zła dlatego nawiedził świat cały, gdyż bardzo wielu usunęło Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo ze swych obyczajów, z życia prywatnego, rodzinnego i publicznego; lecz także wskazaliśmy, że nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego.”[2]

 

Tak: usuwając Jezusa i Jego Prawo z naszych serc i umysłów, wprowadzamy w ten świat nieuporządkowanie. Bóg dał nam wszystkim wolną wolę i, oczywiście, możemy Go odrzucić. Możemy Mu powiedzieć nie. Wypada jednak tutaj powtórzyć za naszym rodakiem, św. Janem Pawłem II: w imię czego możemy to uczynić i za jaką cenę?[3]. Patrzmy na owoce tego odrzucenia Boga rozłożone poprzez dzieje. Ilekroć człowiek odrzucał Boga i Jego porządek, wprowadzał na świat grzech, cierpienie i śmierć. Z pięknymi hasłami na ustach rewolucja wywracała świat, niosąc nie tylko zmiany, ale i śmierć wielu ludzkim istnieniom. Nie ma bowiem innej opcji: albo jesteśmy po stronie Boga, albo po stronie szatana. Św. Ignacy Loyola w Ćwiczeniach Duchowych opowiada o scenie, w której widzi pole walki, na którym się mają zetrzeć dwa obozy: obóz Chrystusa i obóz szatana[4]. Nie ma trzeciej opcji. To my mamy wybrać, po której jesteśmy stronie i który sztandar obierzemy. Sam Bóg nas poucza, wołając poprzez usta św. Jana Apostoła nie tylko do Kościoła w Laodycei, ale do nas wszystkich: „Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni, i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z moich ust” (Ap 3, 15-16).

 

Prawda jest taka, że zdetronizowaliśmy Boga, wstawiając w Jego miejsce człowieka i jego potrzeby. Zmieniliśmy jako społeczeństwo hierarchię wartości. Już nie szukamy tego, co nas przybliży do Boga. Skoncentrowaliśmy się na życiu tu i teraz. Musi być nam dobrze, wygodnie, komfortowo. Patrzymy tylko na to, co nam może przynieść korzyść. Krzyż nie jest wygodny, nie jest łatwy. Zwalniamy się z obowiązku przyjęcia go na swoje barki, a przecież sam Jezus mówi: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje” (Mt 16, 24). W innym zaś miejscu mówi: „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien” (Mt 10, 38).

 

Przyjęcie Bożej optyki to przyjęcie krzyża. Boże Prawo jest wymagające. Nie jest łatwo opanować siebie, swoje popędy i pragnienia, i żyć wg Bożego planu. Jednak zastanówmy się, jak bardzo zmieniłby się świat, gdybyśmy zaczęli wszyscy postępować wedle tej drogi. Zdaję sobie sprawę, że to jest praktycznie nierealne, ale daje do myślenia.

Bóg woła do nas dzisiaj: „Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi…” (Pwt 30, 19-20). Co zatem wybieramy?

 

Każdy grzech powoduje śmierć. I choć Jezus umarł już za nasze grzechy na krzyżu, spłacając ten dług, który zaciągnęliśmy wobec Boga, to nadal możemy Go odrzucić. Nadal możemy trwać w grzechu i promować grzech. Tylko dokąd nas to zaprowadzi?

 

Mógłby ktoś rzec: ale przecież Bóg z każdego zła może wyciągnąć dobro. Prawda. Ale czyż możemy czynić zło, aby z tego wyniknęło coś dobrego? Nie! Dobro, które jest wyciągnięte przez Boga z jakiegoś zła, pojawia się jako przeciwdziałanie zatrutym owocom zła. Jest to ratunek, a nie środek. Pamiętajmy też, że cel nigdy nie uświęca środków! Nigdy grzechu ciężkiego nie usprawiedliwi się tym, że mamy dobre intencje. Pamiętajmy, że zło zawsze sprawia pozór dobra i szlachetności. Gdyby zło od razu ukazało wszystkie swoje skutki, to nikt by go nie popełnił. Dlatego zło maskuje się po pozorem walki o szczytne hasła i idee, chcąc przekonać do siebie ludzi i nimi zawładnąć, manipulować.

 

Odpowiedzmy sobie uczciwie na pytania: czy przeczytaliśmy, czego dotyczył wyrok Trybunału Konstytucyjnego, czy idziemy tylko za emocjami? Czy potrafimy uczciwie debatować, wyłączywszy emocje, czy chcemy podpalić społeczeństwo, by znowu skłócić Polaka z Polakiem? Otóż nie będzie uczciwej debaty bez wyłączenia emocji i bez właściwego podejścia. Tematem debaty nie powinna być zgoda na aborcję dzieci z letalnymi wadami, tylko w jaki sposób najlepiej pomóc: zarówno matkom tych dzieci, jak i samym dzieciom, którym trzeba zapewnić jak najbardziej humanitarne warunki odejścia z tego świata, bez przerywania ich życia. Traumą dla rodziców tego dziecka będzie zarówno pozbawienie go życia jak i urodzenie go. Jest tutaj znaczne pole do dyskusji, bo sprawa nie jest prosta lecz bardzo delikatna. Rzeczą, z którą się zgodzę całkowicie, jest to, że obecny czas nie jest dobrym czasem na tego typu decyzje i spory.

 

Postarajmy się wszyscy uspokoić. Nie czas jest teraz na anarchię i kłótnie. Z dnia na dzień sytuacja w kraju się pogarsza. Czy chcemy naprawdę, by większość z nas przypłaciła tą sytuację życiem i zdrowiem? Nie tylko kwestia wirusa tutaj wchodzi, który to na pewno zbierze swoje żniwo w czasie obecnych zajść. Stoimy przed zagrożeniem bratobójczych walk przez eskalację konfliktu. Komu na tym zależy? Czy choć na chwilę się nad tym zastanowiliśmy? Czy już nie potrafimy w XXI wieku działać inaczej, niż tylko pod wpływem emocji? Czy za wszelką cenę chcemy się osłabić jako naród? Kiedy jesteśmy rozbici wewnętrznie, dajemy pożywkę i łatwy grunt naszym wrogom. Tak samo jak i wtedy, gdy uderzamy w podwaliny naszej tożsamości i wiary.

 

Musimy jednak zobaczyć, że pokój w społeczeństwie nie nastanie, póki wszyscy nie zwrócimy się do Chrystusa. W święto Chrystusa Króla Kościół Święty, Matka nasza, czyta nam lekcję wyjętą z listu św. Pawła do Kolosan. Apostoł Narodów pisze tam: „Bo spodobało się Bogu, aby przebywała w Nim wszelka pełność oraz aby przezeń wszystko, co jest na ziemi, czy co jest w niebiesiech, w Nim się pojednało, po nastaniu pokoju przez krew krzyża Jego: w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Kol 1, 19-20). Nie ma innego źródła prawdziwego pokoju i zgody, jak tylko  On – Jezus Chrystus, Głowa Kościoła (por: Kol 1, 18). Nie ma i nie będzie. Nie ma też innej drogi do pokoju, jak On – Droga, Prawda i Żywot (por. J 14, 6).

 

Pamiętajmy jednak, że droga Chrystusowa to przede wszystkim droga Prawdy. Można powtórzyć za Piłatem: Quid est Veritas? Ale właściwe pytanie nie będzie Quid est Veritas, ale Quis est Veritas?– Kto jest Prawdą?  (właściwie kto jest Prawda, ale pomińmy ten aspekt łaciny). Ewangelia dana nam na święto Chrystusa Króla przytacza słowa Jezusa: „Jam się na to narodził i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, który z prawdy jest, słucha głosu mego” (J 18, 37).

 

Oto, co musimy uczynić, by nastał w końcu prawdziwy pokój! To jest droga! Podejmijmy dzisiaj jako społeczeństwo hasło, które przyświecało całemu pontyfikatowi niezapomnianej pamięci św. Piusa X i weźmy jako swoje: „Omnia instaurare in Christo” – wszystko odnowić w Chrystusie!

 

Jakub Piwowarski

 

 

Źródła:
– Pius XI „Quas Primas” za: https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xi/encykliki/quas_primas_11121925.html

http://nauczaniejp2.pl/dokumenty/wyswietl/id/547

– Św. Ignacy Loyola „Ćwiczenia duchowe”, wyd. WAM, Kraków, 2019

– Pismo Święte, Biblia Tysiąclecia, wydanie V, wyd. Pallotinum, Poznań, 2002.

– Mszał Rzymski, wyd. Pallotinum, Poznań, 1963, reprint: Warszawa, 2012. – stąd tłumaczenia tekstów biblijnych liturgii słowa ze Święta Chrystusa Króla (str. 1167-1169)

 

[1] Pius XI, „Quas Primas”, 11 XII 1925 r.

[2] Tamże

[3] Por: Św. Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy Świętej na krakowskich Błoniach, 10 VI 1979 r.

[4] Zob.: Św. Ignacy Loyola „Ćwiczenia duchowe”, 136-148, wyd. WAM, Kraków, 2019

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 773 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram