13 listopada 2017

Partnerstwo Wschodnie czy przygotowania do długotrwałej zimnej wojny?

(fot. europa.eu.pl)

Parlament Europejski opowiada się za intensyfikacją współpracy UE z trzema postsowieckimi republikami – Mołdawią, Ukrainą i Gruzją. Trzy różne państwa łączy dzisiaj jedno – są dla światowego układu sił strategicznie położone w trzech różnych częściach Eurazji. Na stronie internetowej Atlantic Council opublikowano tymczasem artykuł o możliwości trwania w nieskończoność wojny w Donbasie, podobnie jak konfliktu w Gruzji.

 

We wszystkich trzech państwach, które Parlament Europejski wspiera w procesach integracyjnych z UE, silne są też nastroje antyrosyjskie, zarówno w dużych częściach społeczeństwa, jak i w elitach politycznych. Zaoferowanie pomocy w zamian za odsuwanie Rosji na dalszy plan jest tematem rozważań w Europie i w Ameryce Północnej od dawna.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zerwanie dawnych więzi, jakie łączyły Gruzję, Ukrainę i Mołdawię z Rosją w czasach sowieckich odbija się na gospodarkach wszystkich trzech państw. Ukraina jednak nadal zależy od surowców ropopochodnych z Rosji, ponieważ trzech największych dostawców paliw na Ukrainę – Rosja, Litwa i Białoruś – zależy od ropy z pól naftowych w Federacji Rosyjskiej. Gruzja i Mołdawia zmniejszyły swój eksport sztandarowych produktów spożywczych, w tym win, do Rosji. Gaz ziemny z Rosji zapewnia funkcjonowanie gospodarstwom domowym i przemysłowi w Mołdawii. Podobnych przykładów jest więcej ale oznacza to, że przestawienie gospodarek Ukrainy, Mołdawii i Gruzji na pełną niezależność od Rosji jest dzisiaj niemożliwe.

 

Unia Europejska stara się więc dawać substytuty i pomoc wszystkim trzem krajom, czemu ma służyć program Partnerstwa Wschodniego, mający wyrwać kraje postkomunistyczne spod skrzydeł Moskwy. Temu problemowi będzie poświęcony szczyt Partnerstwa Wschodniego 24 listopada, na którym ma dojść do konkretnych ustaleń co do form pomocy Kijowowi, Tbilisi i Kiszyniowowi. Państwa te korzystają już z ruchu bezwizowego z UE i ze zwiększonych możliwości, które dają umowy o wolnym handlu.

 

Jak poinformowano na stronie internetowej Parlamentu Europejskiego rozważa się „Stworzenie modelu Partnerstwa Wschodniego Plus dla krajów stowarzyszonych z możliwością przyszłego członkostwa w unii celnej, energetycznej i cyfrowej ma kluczowe znaczenie”. Jeszcze przed 24 listopada mogą być wypracowane nowe formy pomocy, w tym np. fundusz powierniczy, łączący środki publiczne i prywatne, przeznaczane na projekty społeczne i gospodarcze.

 

Konflikty terytorialne i sankcje

W gabinetach unijnych polityków trwają rozmowy o możliwym przedłużeniu po styczniu 2018 roku sankcji nałożonych na Rosję w odpowiedzi na konflikt na Ukrainie. W kontekście Partnerstwa Wschodniego przypomina się, że spory terytorialne z Moskwą mają wszystkie trzy państwa, skupiające uwagę polityków europejskich. W wyniku wojny w Osetii Południowej w 2008 roku Gruzja straciła ten obszar, który uniezależnił się od Tbilisi i jest bytem quasi państwowym, nieuznawanym przez społeczność międzynarodową ale już 9 lat niezależnym od Gruzji. Ten maleńki kraj (3,9 tys. km kw. powierzchni) nie utrzymałby się bez pomocy Rosji, nie tylko w czasie wojny w Osetii Południowej ale także teraz. O tym, że protektorat Moskwy nie służy separatystycznej republice świadczy jej wyludnianie się z poziomu ok. 100 tys. mieszkańców przed konfliktem do niespełna 70 tys. mieszkańców dzisiaj. Dla Rosji jednak Osetia Południowa stanowi skuteczny straszak wobec niepokornej Gruzji w ważnym regionie Kaukazu.

 

Mołdawia to europejski przykład hamowania prozachodnich tendencji w byłych republikach Związku Sowieckiego. Naddniestrzańska Republika Mołdawska, zamieszkała tylko w 1/3 przez ludność mołdawską, swoją niepodległość od Mołdawii ogłosiła 2 września 1990 roku. Jedną z przyczyn separacji była obawa o szybkie włączenie Mołdawii do Rumunii. W grudniu 1991 roku wojska mołdawskie próbowały odzyskać kontrolę na Naddniestrzem, ale po półrocznej wojnie sił zbrojnych Mołdawii z formacjami militarnymi Naddniestrza do walk wkroczyła stacjonująca na lewym brzegu Dniestru 14. Armia Rosyjska, szybko przechylając szalę zwycięstwa na stronę Republiki Naddniestrzańskiej.

 

Porozumienie o przerwaniu ognia z 1992 roku nie rozwiązuje jednak spraw spójności terytorialnej Mołdawii i terminu uregulowania powstałych w jego wyniku problemów. Z drugiej strony, w liczącym około pół miliona Naddniestrzu, zamieszkałym przez ok. 30 proc. Rosjan i 29 proc. Ukraińców, nie ma zbyt wielu zwolenników unifikacji z Mołdawią. Wiadomo też, że bez ochrony ze strony wojsk rosyjskich oraz dostaw produktów i surowców z Rosji Naddniestrzańska Republika Mołdawska nie przetrwałaby zbyt długo. Dzisiaj w Naddniestrzu żyje się lepiej niż Mołdawii i to także jest argument przeciw połączeniu, do którego dąży rząd w Kiszyniowie.

 

Najmłodszy konflikt terytorialny z udziałem Federacji Rosyjskiej to walki w Donbasie i odłączenie Krymu od Ukrainy, a następnie włączenie go wprost do struktur Rosji.

Program Partnerstwa Wschodniego jest więc bardzo trudnym przedsięwzięciem, gdyż poza Białorusią także objęte nim Armenia i Azerbejdżan są w stanie wojny. Wskazanie Mołdawii, Ukrainy i Gruzji jako priorytetowych krajów w ramach Partnerstwa Wschodniego przez Parlament Europejski wynika z rozwoju sytuacji międzynarodowej, na którą Unia Europejska próbuje odzyskać wpływ.

 

Gesty i problemy

Kraje objęte pomocą Partnerstwa Wschodniego z uwagą obserwują informacje płynące z krajów Europy. Ukraiński portal „Ewropejska Prawda” 20 października zwrócił uwagę na wypowiedź szefa polskiego MSZ o konieczności wskazania krajom objętym Partnerstwem perspektywy wejścia do UE. Dzień wcześniej na tym samym portalu zacytowano premiera Mołdawii Pawła Filipa, który zwrócił się do UE o przesłanie pozytywnego sygnału o wzmocnieniu współpracy Mołdawii z Zachodem. Dla szefa mołdawskiego rządu taki gest ze strony państw europejskich jest potrzebny w walce wewnętrznej z prorosyjskim prezydentem Igorem Dodonem, który stara się wyhamowywać zbliżanie się Kiszyniowa i NATO. Dodon jednocześnie pokazuje brak realnej pomocy gospodarczej UE dla Mołdawii i straty w wyniku ograniczeń handlowych z Rosją.

 

Na Kaukazie sytuacja wydaje się być jeszcze bardziej skomplikowana ze względu na ścieranie się tam wpływów Iranu, Turcji i Rosji. To co łączy Moskwę, Ankarę i Teheran to coraz większa niechęć a nawet wrogość wobec Waszyngtonu. Ma to oczywiście wpływ na trzy niepodległe republiki kaukaskie, z których każda ma swoją wizję funkcjonowania w świecie i odgrywania roli w polityce międzynarodowej. Muzułmański Azerbejdżan jest wspierany przez Iran i Turcję. Ze względu na te subregionalne mocarstwa Rosja nieco wychłodziła poparcie dla Armenii, będącej w stanie wojny o Górski Karabach z Azerbejdżanem.

 

Gruzja, z racji utraty prorosyjskiej Osetii Południowej, jest w kaukaskiej trójce najbardziej antyrosyjska i prozachodnia. Stąd też jej waga w polityce krajów europejskich i Stanów Zjednoczonych. Korzystając z osłabienia związków Armenii z Federacją Rosyjską, Gruzja stara się zwiększyć kooperację z Erewaniem. Jak podał 9 listopada portal „Gruzja Online”, obydwa kraje podpisały właśnie memorandum o współpracy gospodarczej, które ma pogłębić wymianę handlową gruzińsko – ormiańską, ostatnio wykazującą stagnację. Wzmocnienie ekonomiczne Gruzji zwiększyłoby jej atrakcyjność wobec sąsiadów na Kaukazie i na Bliskim Wschodzie, a tym samym uniezależniłoby ją w większym stopniu od Rosji.

 

Militarny podtekst

Możliwa emancypacja polityczna i gospodarcza Ukrainy, Gruzji i Mołdawii od Rosji boli ją także w kontekście utraty sojuszników, którzy są coraz bliżej wrogiego Moskwie NATO. Świadczy o tym artkuł pt. „Mołdawia – terytorium tranzytowe dla wojsk NATO”, opublikowany 9 listopada na portalu „Moskiewski Komsomolec w Mołdawii”. Rosję jak widać niepokoi nie tylko utrata rynków zbytu swoich towarów i surowców, którą próbuje sobie rekompensować silniejszym wejściem na rynki azjatyckie, szczególnie do Chin. O ile bowiem towary można sprzedawać w różnych częściach świata, o tyle baz wojskowych nie da się lokalizować gdziekolwiek.

 

Przybliżenie baz NATO, po ewentualnym zintensyfikowaniu współpracy Kiszyniowa, Tbilisi oraz Kijowa z Paktem Północnoatlantyckim, i jednoczesna utrata możliwości kontrolowania obszaru Kaukazu czy kierunku bałkańskiego (Naddniestrze) są dla Rosji z jej punktu widzenia niebezpieczne.

 

Wydaje się, że w każdym z tych państw Rosja będzie za wszelką cenę starała się okopać ze swoimi wojskami, przygotowując się na wieloletnie podtrzymywanie separatyzmów w celu zachowania wpływów w ważnych dla siebie miejscach Europy i Bliskiego Wschodu.

Taki rozwój sytuacji sugerują dwaj politolodzy pracujący w Gruzji, Kornely Kakachia i Joseph Larsen, w artykule opublikowanym 8 listopada na stronie Atlantic Council.

 

Przewidują między innymi, że Rosja z separatystami w Donbasie, może zastosować metodę wypróbowaną w Gruzji, kiedy to po zakończeniu „gorącej fazy wojny” wojska rosyjskie wraz z siłami separatystów z Osetii Południowej kilkukrotnie przesuwali granicę obszaru wyłączonego spod kontroli władz Gruzji. Pójście w takim kierunku w Donbasie jest o tyle prawdopodobne, że niebawem mają rozpocząć się rozmowy o rozmieszczeniu tam sił pokojowych ONZ, a w tej kwestii punktem wyjściowym będzie zapewne obszar kontrolowany w chwili rozpoczęcia rozmów przez Ukrainę oraz separatystów z republik Donieckiej i Ługańskiej. Wiara w zaprowadzenie pokoju przez siły ONZ nie jest zbyt wielka, coraz bardziej prawdopodobny staje się scenariusz podgrzewania konfliktu w Donbasie i destabilizowanie państw, które zerkają w stronę NATO.

 

Jan Bereza

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 413 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram