4 grudnia 2013

Według danych Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie co roku od 120 do 500 tysięcy kobiet zmuszanych jest do prostytucji. Większość z nich trafia do Niemiec. Traktowanie prostytucji jako „pracy zawodowej” przyczyniło się nie tylko do zwiększenia przestępczości, ale doprowadziło także do sytuacji, w której bezrobotne kobiety mogą być prawnie zmuszane do „wyjścia na ulicę. Zmiana społecznego postrzegania problemu prostytucji zaczęła się już w latach 90-tych.

 

Choć do Niemiec co roku trafiają tysiące kobiet zmuszanych do prostytucji, z danych statystycznych Federalnego Urzędu Kryminalnego (Das Bundeskriminalamt) wynika, że w roku 2011 zidentyfikowano jedynie 640 kobiet wykorzystywanych seksualnie. W tej grupie ofiar przymusowej prostytucji natrafiono na 56 proc. kobiet poniżej 21 roku życia, 12 proc. niepełnoletnich oraz 2 proc. poniżej 14 roku życia. Urząd kryminalny tłumaczy, że „to jedynie wierzchołek góry lodowej, kobiet przymuszanych do prostytucji jest znacznie więcej”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„To właśnie uznanie prostytucji za pracę zawodową przyczynia się do zwiększenia przestępczości, ignorowania przemocy kobiet (…) Największe korzyści z legalizacji prostytucji czerpią sutenerzy i przemytnicy, tym bardziej, że po liberalizacji przepisów kontrola domów publicznych stała się rzadkością” – ostrzega siostra Lea Ackermann ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Afryki.

 

Miliardowe obroty tej „branży”– dziennie w samych Niemczech z usług seksualnych korzysta ok. 1,2 mln mężczyzn – tłumaczą, dlaczego tak wielu ludziom i środowiskom zależy na legalizacji tego procederu. Co więcej, część „zysków” z prostytucji jest opodatkowana, korzyści czerpie z niej także państwo. Równocześnie dziennikarze magazynu „Cicero” donoszą, powołując się na dane niemieckiego urzędu pracy, że jedynie 44 prostytutki odprowadzają składki na ubezpieczenie społeczne. Czy „legalizacja prostytucji rzeczywiście poprawiła sytuację kobiet (…) Oraz czemu mają służyć ewidentne zakłamania, o czym świadczy na przykład sytuacja, w której władze miasta Hamburga podają, że liczbę prostytutek można szacować na ok. 29, natomiast policja zdążyła zarejestrować już co najmniej 2500” – czytamy na łamach magazynu.

 

Tymczasem lewica dalej podąża utartymi ścieżkami podkreślając, że problemem nie jest sama prostytucja, ale towarzyszący jej klimat społeczny. Przedstawicielki Grupy Pomocy i Reprezentowania Interesów Prostytutek otwarcie podkreślają, że najważniejszym teraz problemem jest „ciągle zbyt mała akceptacja zawodu prostytutki przez społeczeństwo”. Znaczącą rolę w promowaniu prostytucji w Niemczech, pełni Związek Zawodowy Usług Erotycznych i Seksualnych (Berufsverband erotische und sexuelle Dienstleistungen), którego założycielką jest była informatyczka Lena Morgenroth. Organizacja ta stawia sobie za cel „zrzeszanie wykształconych, pewnych siebie kobiet, które dobrowolnie zdecydowały się na uprawianie prostytucji, bo uważają to za przyjemne”…

 

Pozytywne obrazy prostytucji bywają prezentowane nierzadko w niemieckich programach telewizyjnych. W jednym z talk show telewizji ARD zaproszono „prostytutkę z wyboru” Lenę Morgenroth oraz najbardziej wpływowego  właściciela niemieckich domów publicznych, Jürgena Rudloffa. Goście programu „zachwalali świetne warunki w domach publicznych” przekonując, że wykorzystywanie kobiet jest w tej branży czymś „marginalnym”, większość kobiet zajmuje się prostytucją zupełnie dobrowolnie. Na pytanie prowadzącego program Güntera Jaucha „Czy dzieci pójdą w ślady ojca-sutenera?”, Jürgen Rudloff triumfalnie oświadczył, że „Broń Boże, oczywiście nie moje córki!”.

 

Magazyn „Cicero” krytycznie odnosi się także do sytuacji dostrzegając poważny problem społeczny –bezrobotne kobiety, korzystające ze świadczeń socjalnych „Hartz IV”, mogą być zmuszane do uprawiania prostytucji tylko z uwagi na fakt, że w świetle prawa prostytucja traktowana jest jako jedna z możliwych prac zawodowych. – W takim przypadku nic nie stoi na przeszkodzie, ponieważ wszystko odbywa się zgodnie z prawem – podkreśla prawniczka Mechthild Garwed.

 

Tymczasem budowa kolejnych domów publicznych w Niemczech jest już w planie, a dzięki liberalnym przepisom seks-turystyka kwitnie. „Der Spiegel” podaje, że „konkurencją dla luksusowych domów publicznych stały się dyskontowe agencje publiczne, które oferują usługi już za ryczałtową opłatą poniżej 40 euro, w tym także oferty o wysokości 99 euro za całą nocy w myśl zasady „ile klient tylko może i ile chce”.

 

 

Źródło: Cicero, Der Spiegel, ARD

Klaud

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 655 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram