2 lutego 2014

Ich krzyk nie budzi sumień Zachodu

(Październik 2013, Kair. Pogrzeb ofiar ataku islamistów na uczestników chrześcijańskiego wesela. Fot. Reuters/Forum)

Przedstawiony niedawno raport „Prześladowani i zapomniani” to kolejne  przejmujące świadectwo, jak wielkie jest cierpienie chrześcijan w wielu miejscach świata i jak bezduszna jest obojętność na to rządów i mediów Zachodu.

 

Dokument, przygotowany przez polską sekcję międzynarodowej papieskiej organizacji “Pomoc Kościołowi w Potrzebie”, skupia się w dużej mierze na krajach, w których w ostatnim czasie doszło do tzw. arabskiej wiosny. Zarówno w Polsce, jak i na świecie, większość mainstreamowych mediów ukazywała tamtejsze bunty przeciwko dyktatorskim władzom, jako walkę dobra ze złem, próbę budowania nowego, oczywiście, demokratycznego społeczeństwa, wzorującego się na „europejskich standardach”. Do opisu sytuacji w regionie używano znanych i wyświechtanych sformułowań o boju o prawa człowieka, o wolność, o sprawiedliwość społeczną, apeli o położenie kresu prześladowaniom, korupcji i brakowi perspektyw. Nowe władze miały, poprzez kopiowanie unijnych rozwiązań prawnych, doprowadzić swoje społeczeństwa do świetlanej przyszłości. Powszechnie przekonywano, że już niewiele brakuje do tego, by osiągnąć pokój w tym regionie, zakończyć wszelkie spory i skupić się na podnoszeniu poziomu życia jego mieszkańców. Odbiorcom tak skonstruowanych treści pozostawało już tylko zaciskać kciuki za tamtejszą młodzieżą, która poprzez portale społecznościowe (jakże atrakcyjnie to brzmi, jak postępowo!) organizowała się w celu zrzucenia z tronów ciemiężycieli.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wyciszyć ten temat!

 

Jednak, jak szybko mogliśmy się przekonać, to myślenie życzeniowe w zderzeniu z rzeczywistością, nie po raz pierwszy w historii zamieniło się w głębokie rozczarowanie. Aby zminimalizować to uczucie u odbiorców, którzy mogli poczuć się oszukani przez „telewizyjnych ekspertów”, media już praktycznie nie donoszą o tym, co właściwie dzieje się w tych państwach. A szkoda, gdyż po obaleniu poprzednich rządów, które choć miały wiele na swoim sumieniu, to hamowały przed sięgnięciem po władzę islamistów – mamy tam do czynienia nie tylko z coraz większym rozczarowaniem społeczeństw brakiem efektów ich walki, ale także znacznym pogorszeniem się losu chrześcijan.

Można sobie zadać pytanie, dlaczego najbardziej wpływowe media unikają tematu prześladowanych na całym świecie chrześcijan, a z takim zainteresowaniem zajmują się walką o „równe prawa” dla homoseksualistów, liberalizacją ustaw aborcyjnych, promowaniem metody in vitro czy przekonywaniem do eutanazji? Czy to oznacza, że medialni decydenci w tym konkretnym przypadku uważają, że nie należy informować opinii publicznej o różnego rodzaju przemocy fizycznej i psychicznej, jakiej poddawani są wyznawcy Chrystusa? Dlaczego „niezależni” dziennikarze, publicyści, gospodarcze telewizyjnych spektakli, grupujących wielomilionową publikę nie są zainteresowani tak „chwytliwym” tematem? W końcu mamy tu i ostracyzm i marginalizację, pobicia, gwałty, morderstwa i czystki stosowane wobec całych społeczności lokalnych – tematy jak najbardziej medialne, przykuwające uwagę odbiorców. Co dzieje w duszach i umysłach ludzi mediów, którzy tracą tak „atrakcyjne” tematy do rozmów, debat i sporów? A potężne rządy państw Zachodu, międzynarodowe instytucje, wpływowe środowiska lobbingowe – co z nimi, czy do nich też nie dociera krzyk gnębionych ofiar, które nieraz tylko i wyłącznie z powodu swojej przynależności religijnej tego, że do końca nie wyparły się Jezusa Chrystusa, czeka wygnanie lub śmierć?

 

Odwrócić wzrok, zakryć uszy

 

To, co się dzieje z chrześcijanami żyjącymi w wielu krajach arabskich, części afrykańskich, w Chinach, a także w wielu innych miejscach globu – to wielki apel o pomoc, krzyk rozpaczy do potężnego Zachodu, który, choć w dużej części nie przyznaje się już do swoich chrześcijańskich korzeni, to wciąż jest z nimi kojarzony. Dla przeciętnego muzułmanina, rozpoczynającego swoje życie w Europie, tutejsi – to chrześcijanie, nawet jeśli oni sami ze wszystkich sił starają się temu zaprzeczyć. Dla wielu nie-Europejczyków tożsamość człowieka wciąż opiera się w dużej mierze na przynależności religijnej. Tyle, że zachodnie rządy, najpotężniejsi przywódcy wpływowych mocarstw, prędzej wystosują apel o zaprzestanie odstrzeliwania jakiegoś gatunku zwierząt czy nie dość etycznego ich traktowania, niż walną w stół i zakrzykną, że prześladowanie chrześcijan w danym kraju jest wystarczającym powodem do zastosowania wobec niego sankcji, ostracyzmu na arenie międzynarodowej, nie mówiąc już o przeprowadzeniu interwencji zbrojnej.

 

Różne oblicza prześladowań

 

Zapowiedzi Jezusa Chrystusa, że z powodu Jego Imienia chrześcijanie będą prześladowani, spełniły się i nic nie wskazuje, by mogło to ulec zmianie. W jednych miejscach świata Jego wyznawcy są mordowani, w innych są obywatelami drugiej kategorii, gdzie indziej, by przeżyć, muszą porzucić swoje rodzinne strony. W Europie, w USA, bycie chrześcijaninem jest także wyzwaniem. Jeśli się nie idzie na kompromisy z antychrześcijańskim światem – należy się liczyć z psychicznymi szykanami, brakiem środowiskowej akceptacji, utratą pracy, możliwości sprawowania zawodu, zahamowaniu kariery w firmie, czy władzach partyjnych, a nawet trafić do więzienia lub płacić wielkie kary. Chrześcijaństwo przeszkadza, „w oczy kole”, wywołuje niechęć, a nawet nienawiść także u ludzi wrażliwych, którzy załamują ręce nad losem komarów i nie mogą spać z powodu „globalnego ocieplenia”.  Współczesny Zachód jest w dużej mierze wrogo nastawiony do chrześcijaństwa i stosuje wszelkie metody, by je zniszczyć, a przynajmniej zmarginalizować. Z tego powodu zamyka oczy na ludzkie cierpienie, jeśli tylko dotyczy ono wyznawcy Chrystusa.

 

Dlatego nie ma co liczyć na to, że ONZ, Unia Europejska, Waszyngton, czy któryś z liczących się światowych przywódców, przejmie w końcu inicjatywę i zacznie wywierać presję na dany kraj, w którym łamane są prawa chrześcijan. A wydaje się, że nieraz wystarczyłoby naprawdę niewiele. Jeśli wiemy, że Egipt w dużej mierze jest uzależniony od zachodnich turystów, to czy zakulisowa „propozycja nie do odrzucenia”, sformułowana przez wpływowego „gracza”, nie przyniosłaby pożądanego efektu? Tego raczej się nie dowiemy, gdyż mała jest szansa, by obudzić zimne sumienia zachodnich decydentów. Ich zajmują zupełnie inne sprawy, dalekie od obrony chrześcijańskich wartości.

 

Potrzeba determinacji

 

Dlatego chrześcijanie Zachodu, świadomi okrucieństw stosowanych wobec swoich współwyznawców na całym świecie, muszą nauczyć się lepiej wywierać presje na władze, tworzyć wpływowe grupy lobbingowe, namawiać do mówienia o tych tragediach znane osobistości, interesować tymi problemami ludzi mediów, w których pozostała choć odrobina wrażliwości na ludzkie cierpienie. Sytuacja chrześcijan w Syrii, Egipcie, Nigerii robi się coraz bardziej dramatyczna – modlitwa, sprzeciw wobec ich tragedii i pomoc materialna – to nasz obowiązek. Jeśli nie możemy od razu zdjąć z ich barków tego krzyża, to sprawmy, by był on chociaż odrobinę lżejszy.

 

Aleksander Kłos

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie