2 kwietnia 2015

Pan Jezus cierpiał za nasze winy

Cierpienia są próbą ogniową miłości. Sprawdza się to w każdej miłości. O tyle kogoś naprawdę miłujemy, o ile gotowi jesteśmy cierpieć za niego. Sam Boski Zbawiciel nie uznał innego probierza miłości swej ku nam: jego także miłość miała przejść próbę w ogniowym chrzcie cierpienia (Łk 12, 49). Ten chrzest krwawy Pana Jezusa tak chwyta za serce, że szlachetne dusze zawsze czerpały stąd najsilniejszą pobudkę, aby miłością płacić za miłość, cierpieniem za cierpienie. […]

Najpierw przemawia do nas żywo przyczyna jego męki. Gdy kogoś spotyka ciężkie cierpienie lub nieszczęście, choćby nawet z własnej winy – on zaś znosi je w duchu pokuty i zadośćuczynienia – wtenczas cierpienie jego budzi w nas szczere współczucie, a nawet pewien rodzaj szacunku. Pan Jezus w niczym nie zawinił. Życie jego odznaczało się zupełną niewinnością i świętością. I właśnie dlatego wybrał go Bóg na ofiarę przebłagalną za nasze i całego świata grzechy. Cała wina męki Zbawiciela ciąży na nas, na całym rodzaju ludzkim, albowiem grzechy nasze wołają do nieba o pomstę i zadośćuczynienie. Męka jego wraz ze wszystkimi katuszami i torturami jest tylko wstrząsającym odwetem grzechu, który, zamiast na nas, spadł na naszego miłościwego Pośrednika Jezusa. Którego Bóg wystawił ubłaganiem we krwi jego, ku okazaniu sprawiedliwości swojej przez odpuszczenie grzechów, przedtem popełnionych (Rz 3, 25).

W niewypowiedzianej miłości ofiarował się Syn Boży za nas i został za nas wydany w ręce katów, za nas dźwigał brzemię grzechów naszych na drzewie krzyża. W czym nie zawinił, za to jednak pokutował (Ps. 68, 5). Tę samą myśl wypowiada Apostoł wzruszającymi słowy: Umiłował mnie i wydał samego siebie za mnie (Gal. 2, 20). Oto, jak patrzeć winniśmy na mękę Pana Jezusa. Ręką zbrodniczą narodu żydowskiego, tego bezpośredniego sprawcy jego śmierci, kierowaliśmy właściwie my, kierowały nasze grzechy, biorące czynny udział w tych wszystkich okropnych katuszach. Przy każdej stacji męki Jezusowej może każdy z nas powiedzieć sobie: »Tyś jej sprawcą; tyś to powinien cierpieć«.

Wesprzyj nas już teraz!

A dalej, Chrystus przyniósł na tę ziemię religię, wiarę, nowe prawo, nowy porządek łaski i nową ofiarę. Wiarę musiał przypieczętować śmiercią, źródła łaską napełnić, krwią swoją poświęcić ołtarz. Ponieważ zaś ludziom najbardziej trzeba było żywego przykładu, więc P. Jezus pierwszy wziął na swe barki krzyż umartwienia i cierpień ziemskich, aby go opromienić błogosławieństwem wiekuistych zasług. Dzieła tego dokonał Zbawiciel przez Mękę swoją.

Wreszcie, pragnął Pan Jezus skupić wszystkich synów tej ziemi w jednym wspaniałym królestwie i tak zjednoczonych zawieść w bramy nieba. Lecz świat jęczał w niewoli szatana. Więc tylko walka z nim na śmierć i życie mogła wrócić duszom wieczne ich szczęście. Podobnie jak niejeden szlachetny książę, wyzwolił i nasz Zbawiciel lud swój za cenę własnego życia. Wstęp w progi Królestwa swego, Kościoła, wywalczył nam krwią: mieliżbyśmy kiedy zapomnieć o tej łasce?

Tak więc przyczyny męki Chrystusowej splotły się w nierozerwalny węzeł z naszymi losami. Pan Jezus cierpiał i umarł dla nas, dla naszych najszczytniejszych i najdroższych dóbr duchowych.

 

O. Maurycy Meschler TJ, Trzy podstawy życia duchowego, Kraków 1927, s. 225-228.
(pisownia uwspółcześniona)

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram