W ciągu półtora miesiąca obowiązywania nakazu noszenia maseczek w miejscach publicznych policja masowo karała za niestosowanie się do tego reżimu. Prawie 5 tysięcy wniosków trafiło do sądów. Funkcjonariusze wystawili ponad 13 tysięcy mandatów.
Komenda Główna Policji w odpowiedzi na zapytanie Rzecznika Praw Obywatelskich podała dane obejmujące okres od połowy kwietnia (czyli początku „reżimu maseczkowego”) do końca maja. Z informacji wynika, że mundurowi udzielili niemal 40 tysięcy pouczeń dla tych z nas, którzy nie podporządkowali się przepisom.
Wesprzyj nas już teraz!
W wielu przypadkach jednak nie skończyło się na słownej reprymendzie. Mandaty otrzymało bowiem ponad 13 tysięcy naszych rodaków. Niemal 5 tysięcy osób musi liczyć się ze sprawami sądowymi. Tyle bowiem wniosków zostało skierowanych przez stróżów porządku.
W piśmie do rzecznika inspektor Tomasz Szymański, zastępca komendanta głównego policji zaznaczył, że od nakazu noszenia maseczek w przestrzeni publicznej określony został szereg wyjątków a okazywanie zaświadczeń poświadczających chorobę nie jest wymagane. Zwolnienie z rygoru odbywa się więc na podstawie oświadczenia indagowanej osoby oraz indywidualnej oceny danej sytuacji przez funkcjonariusza.
„Od soboty 30 maja nie trzeba zasłaniać ust i nosa w przestrzeni otwartej. Przy zachowaniu odpowiedniego dystansu można bez maseczki spacerować, jeździć rowerem, chodzić po ulicy, parku, plaży lub parkingu. Jeśli jednak na świeżym powietrzu nie możemy zachować dwóch metrów odległości od innych, np. na zatłoczonym chodniku, wówczas wciąż trzeba zasłaniać usta i nos.
Nadal trzeba obowiązkowo to robić m.in. w autobusach, tramwajach, sklepach, kinach, teatrach, salonach masażu i tatuażu, kościołach i w urzędach. Maseczek nie trzeba nosić w pracy, jeżeli pracodawca zapewni odpowiednie odległości między stanowiskami i spełni wymogi sanitarne. Ust i nosa nie muszą również zakrywać klienci restauracji i barów, gdy zajmą miejsce przy stole” – przypomina portal Polsat News.
Źródło: polsatnews.pl
RoM