7 marca 2016

Permanentna inwigilacja, czyli demokracja PO-PSL. Lista podsłuchiwanych dziennikarzy

(Fot. Tim Parkinson/wikimedia.commons/licencja Creative Commons)

W czasie ośmioletnich rządów koalicji PO-PSL, aż 48 dziennikarzy było inwigilowanych przez służby specjalne. To redaktorzy tropiący najgłośniejsze afery na najwyższych szczeblach. Porażająca jest nie tylko skala nielegalnych podsłuchów, ale i skuteczność tak działających służb. Bo nie znaleziono żadnych źródeł przecieków.

 

O skali podsłuchów poinformował Mariusz Kamiński, koordynator służb specjalnych. Fragment listy inwigilowanych dziennikarzy opublikował tygodnik „Do Rzeczy”. To nazwiska osób, co do których nie ma wątpliwości, że nie tylko znajdowały się w kręgu zainteresowania służb specjalnych, ale te stosowały wobec nich nielegalne podsłuchy.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Według ustaleń tygodnika inwigilowani byli: Piotr Gabryel, Anita Gargas, Cezary Gmyz, Piotr Gociek, Piotr Gursztyn, Jerzy Jachowicz, Igor Janke, Michał Karnowski, Patrycja Kotecka, Paweł Lisicki, Michał Majewski, Karol Mantys, Robert Mazurek,  Piotr Nisztor, Eliza Olczyk, Paweł Reszka, Piotr Skwieciński, Mariusz Staniszewski, Jarosław Stróżyk, Wojciech Sumliński, Michał Szułdrzyński, Maciej Walaszczyk, Łukasz Warzecha, Bartosz Węglarczyk, Wojciech Wybranowski, Piotr Zaremba, Grażyna Zawadka.

 

Jak pisze tygodnik, inwigilacja zaczęła się od osób związanych z komisjami likwidacyjną i weryfikacyjną ds. Wojskowych Służb Informacyjnych. Wśród nich znalazły się osoby związane z mediami: Piotr Bączek, Sławomir Cenckiewicz, Piotr Woyciechowski i Wojciech Sumliński. „O ile w przypadku większości inwigilowanych służby ograniczały się przeważnie do środków pracy operacyjnej, na które nie trzeba zgody sądu – pobieranie billingów i danych lokalizacyjnych z nadajników sieci komórkowych – o tyle w przypadku Sumlińskiego zastosowano również podsłuch, i to aż w dwóch przypadkach” – napisał „Do Rzeczy”.

 

Wśród inwigilowanych znalazło się też szefostwo CBA mianowane przez pierwszy rząd PiS. To Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik i Ernest Bejda. Powodem tego zainteresowania były wycieki związane z tzw. aferą hazardową, która uderzyła w polityków PO: Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego. Pod lupą służb wtedy znalazła się wówczas redakcja „Rzeczpospolitej”. Zleceniodawcą miał być Krzysztof Bondaryk, wówczas szef ABW.

 

Pretekstem do podsłuchiwania dziennikarzy „Gazety Polskiej” była zaś sprawa powoływania się na wpływy w Sądzie Najwyższym oraz korupcji w wymiarze sprawiedliwości. Najszerszą  inwigilację służby przeprowadziły w związku z tzw. aferą taśmową. W tej sprawie rozpracowywano funkcjonariuszy wrocławskiej CBA, podejrzanej o przecieki. Tu użyto wszelkich dostępnych służbom metod inwigilacji od billingów przez podsłuchy, po obserwację. Służby interesowały się także dziennikarzami interesującymi się sprawą katastrofy smoleńskiej.

 

„Wszystkie operacje inwigilacyjne zakończyły się klapą. Ustalono jedynie, że niektórzy dziennikarze mieli kontakty z ludźmi służb specjalnych. To jednak nie jest żadną tajemnicą, zwłaszcza w przypadku dziennikarzy śledczych. Służbom specjalnym nie udało się natomiast żadnych dowodów na to, że konkretne osoby przekazywały informacje mediom” – napisał tygodnik.

 

 

Źródło: „Do Rzeczy”

MA

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 057 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram