Jarosław Kaczyński podczas jednej z konwencji wyborczych zachęcał do głosowania na jego partię, używając języka, który może spodobać się prawicowemu elektoratowi. Prezes partii mówił m.in. o „przebierańcach” maszerujących po polskich ulicach, którzy „żądają ograniczenia wolności”. Wspominał także o „lewactwie”.
Do wyborów parlamentarnych został już niewiele ponad tydzień, dlatego nie powinno dziwić wzmożenie aktywności polityków większości ugrupowań. Także prezes PiS Jarosław Kaczyński bierze udział w wielu spotkaniach z wyborcami. Podczas jednego z nich, mającego miejsce w Kaliszu, polityk nawiązał do manifestacji środowisk LGBT, które w ostatnich miesiącach bardzo często pojawiały się w przestrzeni oraz debacie publicznej.
Wesprzyj nas już teraz!
„Wszyscy przebierańcy, którzy maszerują po polskich ulicach, pod ochroną policji, żądają, by nasza wolność została ograniczona, żebyśmy nie mieli prawa ich krytykować” – mówił prezes PiS. Jego zdaniem zbliżające się wybory parlamentarne będą decydowały o takich sprawach jak wolność słowa, sumienia oraz nauki.
Jego zdaniem, zwycięstwo politycznych konkurentów PiS będzie rodziło poważne konsekwencje. „To oznacza także zgodę, wsparcie ze strony władzy dla tej wielkiej ofensywy ideologicznej przeciwko tradycyjnym wartościom, polskim, katolickim, przeciwko wartościom rodziny. Jeżeli ktoś sadzi, że to jest 50-kilka, a czytałem, że nawet 80-kilka płci, to jest to ofensywa przeciwko zdrowemu rozsądkowi” – mówił Jarosław Kaczyński.
„13 października będziemy głosować także za tym, czy nasza piękna tradycja wolnościowa będzie podtrzymana, czy znów się zawali, jak już w przeszłości bywało. Ale tym razem już nie z ręki lewicy, a lewactwa. To nie jest lewica, to lewactwo” – mówił Kaczyński, używają ostrych słów. Precyzował, że polityczni przeciwnicy jego partii postawili na „lewactwo”.
Niestety podczas spotkań z wyborcami, politycy PiS nie są już zdeterminowani, aby mówić o zagwarantowaniu pełnej ochrony życia dla każdego. Pomimo swych deklaracji, że sprzeciwiają się zabijaniu dzieci nienarodzonych, nie doprowadzili do zakazania aborcji w Polsce. W jednym z wywiadów premier Mateusz Morawiecki mówił o „kompromisie aborcyjnym”. „„Widzieliśmy w ostatnich latach, jakie napięcia wywołują próby przeprowadzenia zmian tzw. kompromisu aborcyjnego. Zamiast przybliżać nas do celu, jakim jest pełna ochrona życia, polaryzują Polaków. Być może ten kompromis nikogo nie satysfakcjonuje, ale nie udało się wypracować lepszego” – deklarował premier.
Także wicepremier prof. Piotr Gliński zapewniał, że Prawo i Sprawiedliwość popiera prawo do życia, ale dodawał, że politycy „muszą być odpowiedzialni”. – My nie możemy uruchamiać jakichkolwiek procesów społecznych, które mogłyby zagrozić kwestii życia, tak jak ona w tej chwili wygląda w Polsce. Według naszej oceny ruszenie tej sprawy od strony prawnej może spowodować ryzyko takie jakie obserwujemy, czy konsekwencje zjawisk, jakie obserwujemy w Irlandii, w Hiszpanii czy ostatnio (…) w Australii – mówił na antenie TV Trwam. Czy wobec tego, katoliccy wyborcy doczekają się od polityków PiS poważnych działań majacych doprowadzić do zakazania aborcji? Wydaje się, że coraz częściej to myślenie życzeniowe prawicowego elektoratu.
Źródło: dorzeczy.pl, wpolityce.pl, PCh24.pl, KAI
WMa