14 lipca 2020

Ostatnia kadencja, czyli quasi-monarchiczny element demokracji [OPINIA]

(Pałac Prezydencki fot. Marcin Białek / commons.wikimedia.org, licencja cc)

Druga kadencja wyborów prezydenckich różni się zasadniczo od pierwszej. Sprzyja uniezależnieniu się od centrów partyjnych i troski o słupki poparcia za wszelką cenę. Jeśli jakaś instytucja demokratycznego państwa przypomina monarchię, to jest to właśnie prezydentura drugiej kadencji.

 

Dopóki prezydent ubiega się o reelekcję, dopóty pozostaje uzależniony od chwilowych kaprysów ludu. Jeśli zacznie postępować w niepopularny sposób, to straci szansę na wybór. Sytuacja ta sprzyja to choćby wsparciu rozwiązań gospodarczych obliczonych na krótkoterminowy zysk.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jednym z problemów demokracji – jak zauważył choćby Hans Hermann Hoppe – jest bowiem wspomniana krótkowzroczność myślenia polityków. Zmuszeni do szukania poparcia w częstych wyborach, oferują rozwiązania popularne, lecz niekoniecznie zgodne z długoterminowym interesem kraju.   

 

Zdaniem Hoppego z monarchą jest wręcz przeciwnie – król nie potrzebuje zabiegać o poparcie ludu w bieżących sondażach i może patrzeć na politykę państwa bardziej dalekowzrocznie. Oczywiście Andrzej Duda nie jest monarchą i niekoniecznie byłoby to pożądane. Niemniej bliżej mu do monarchy teraz niż jeszcze kilka dni temu.  

 

Nowowybrany prezydent uwolni się także od partyjnych centrów, od których akceptacji był dotąd uzależniony. Gdyby nie poparcie PiS i przejętej przez tę partię telewizji publicznej Andrzejowi Dudzie trudno byłoby zyskać tak szerokie poparcie. Troska o te poparcie wiązała mu ręce, przyczyniając się do pogardliwego określenia go „notariuszem”.

 

Oczywiście całkowitego uniezależnienia od PiS w drugiej kadencji oczekiwać nie trzeba. Na prezydenturze życie się nie kończy i Andrzej Duda może potrzebować wsparcia tego ośrodka na dalszej drodze życia publicznego. Pozostaje też kwestia długu wdzięczności.

 

Mimo wszystko ta kadencja nie będzie już taka sama. Prezydent Andrzej Duda na spotkaniu wyborczym w Niebylcu podkreślił, że „druga kadencja ma swoją specyfikę, w drugiej kadencji prezydent odpowiada tylko przed Bogiem, historią i narodem; i takie będzie to rządzenie” [TVP].

 

Stanie się tak, tym bardziej że krakowianin otrzymał znaczące poparcie narodu. – Andrzej Duda będzie prezydentem z najmocniejszym mandatem obywateli. Poparło go ponad 10 mln obywateli, więcej, niż jakiegokolwiek wcześniej – ocenił w rozmowie z Polskim Radiem Radosław Fogiel.

 

Warto dodać, że frekwencja w drugiej turze wyniosła 68,12 procent – najwyższej w historii wszystkich głosowań w III RP. Co ciekawe, prezydent – sam świetnie wykształcony i pochodzący z dużego miasta – zyskał największe poparcie na wsiach. Pokazał, że obce mu jest wywyższanie się, że pozostaje otwarty na wyborców z różnych grup społecznych. Jeśli doszukiwać się w kimś potencjału jednoczącego, to prędzej w nim niż w kontrkandydacie.

 

Piłka znajduje się teraz po stronie prezydenta. Jak sam zauważył, odpowie przed Bogiem i historią za swe poczynania. Już nie ma łatwych usprawiedliwień. Skończył się czas nadmiernego kunktatorstwa. Nadeszła era konkretnych działań i pełnego wykorzystania przysługujących prezydentowi praw.

 

Pozostało mu zatem pięć lat na działania w kwestii obrony życia w Polsce. Czy wyjdzie z inicjatywą ustawodawczą zakazu mordowania nienarodzonych w majestacie prawa? Albo choćby zniesienia aborcji eugenicznej? Tu już nie ma miejsca na kunktatorstwo. Pięć lat prezydentury ma zapewnione. Podobnie jak niemożność jej wydłużenia. Tym bardziej, że sprawa jest paląca, gdyż mordowanie nienarodzonych trwa nadal.

 

Przypomnijmy, że w kwietniu 2020 roku w wywiadzie dla tygodnika „Niedziela” Andrzej Duda powiedział „jestem zdecydowanym przeciwnikiem aborcji eugenicznej i uważam, że zabijanie dzieci z niepełnosprawnością jest po prostu morderstwem. Jeżeli projekt w tej sprawie znajdzie się na moim biurku, to z całą pewnością zostanie przeze mnie podpisany. Jestem zdania, że Trybunał Konstytucyjny powinien rozstrzygnąć wniosek grupy 119 posłów dotyczącego właśnie przesłanki eugenicznej”.   

 

Jednak prezydent nie musi się ograniczać do biernego podpisywania ustaw. Może sam wyjść z inicjatywą ustawodawczą. Wywoła to niechęć części społeczeństwa? Trudno. Weźmie ją na siebie – i tak już nie musi ubiegać się o reelekcję. Czas więc by w tej – i innych kluczowych z etycznego punktu widzenia sprawach – wzniósł się ponad bieżące kalkulacje polityczne i zadbał o dobro Polaków – także tych najmniejszych.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie